AkcesoriumNES

R.O.B.

Loading

R.O.B. to jeden z najbardziej niezwykłych kontrolerów w historii branży gier, na którą jednocześnie miał nie mały wpływ. Nintendo sporo ryzykowało wprowadzając na rynek to cudaczne urządzenie, nie mniej efekty okazały się zaskakujące. Zapraszam do zgłębienia opowieści o „robo-przyjacielu”.

Początek koncepcji
Na początku lat 80-tych produkować gry mógł praktycznie każdy, co spowodowało zalew rynku amerykańskiego mnóstwem produktów wątpliwej jakości. Popularyzował się coraz bardziej pogląd, że do zabawy lepsze będą porządnie wykonane zabawki, a do nauki osobisty komputer. Konsole miały być przejawem mody jednego sezonu i odejść w zapomnienie. Przy bardzo niskim popycie wywołanym bardzo słabym wykonaniem produktów oraz znikomych osiągnięciach sprzedaży pojawił się wyłom w postaci krachu rynku gier wideo w latach 1983-1985.

Rynek japoński był dużo bardziej stabilniejszy ale dla Nintendo zaczynał się kurczyć. Po sukcesie swoich wersji gry Pong, konsoli przenośnej Game&Watch oraz rosnącej popularności konsoli stacjonarnej Famicom, łasi sukcesu Japończycy chcieli uderzyć w strefę amerykanów. Niestety przez krach rynek był dla nich tak przyjazny jak wegańskie żarcie dla zombie – nie do przełknięcia. Sytuacja wymagała bardzo przemyślanej i delikatnej strategii sprzedaży. Najpierw zmieniono konstrukcję konsoli, tak by miała ona bardziej charakter domowego sprzętu wideo, potem zmieniono nazwę na Nintendo Entertainment System by sprzęt kojarzył się z porządnym urządzeniem dostarczającym rozrywki całej rodzinie, w końcu rozpoczęto delikatną sprzedaż detaliczną.

Żeby być bardziej wiarygodnym Nintendo opracowało pistolet podłączany do konsoli „Zapper”, który akurat w branży nie był niczym nowym. Na szczęście nie był to patent osamotniony bo jednocześnie wpadnięto na pomysł stworzenia elektronicznego robota który będzie lansowany bardziej jako zabawka dla najmłodszych. Działa on w oparciu o tą samą technikę co „świetlny pistolet” tyle że dzięki zasilaniu z baterii jest on bezprzewodowy. Ochrzczony mianem Robotic Operating Buddy, w skrócie R.O.B., stał się kuszącą ofertą.

Opis ogólny
R.O.B. to malutki robot zasilany czterema bateriami AA. Reaguje on podobnie jak pistolet na błyski aktualnie ogrywanej gry na telewizorze. Do robota w zależności od posiadanej gry doczepiało się dodatkowe akcesorium. Robot może przemieszczać rękoma w górę i w dół, na boki oraz chwytać sprzedawane z grami bączki lub krążki.

Gyromite:
Dla tej gry Rob posiadał prowadnicę do dwóch przycisków, które pod wpływem uderzenia reagowały tak jak przyciski na padzie NESa. Uderzenie wykonuje się poprzez rozpędzenie specjalnego bączka w dedykowanym silniku zasilanym grubą baterią. Robot patrząc w ekran odwraca się, chwyta bączek i wypuszcza na jedną z dwóch prowadnic przed sobą. Kręcący się bączek utrzymuje przez chwilę napór na przycisk. W ten sposób reguluje on otwieranie i zamykanie przeszkód stojących na drodze głównego bohatera w grze.

Stack-Up:
W tym przypadku do robota doczepiano pięć podstawek w kształcie koła. Poprzez wgrywaniu w grze odpowiednich komend, robot rozmieszczał na nich plastikowe krążki w różnych kolorach. Liczyło się rozmieszczenie kolorów oraz liczba rozdzielanych krążków.
Pakiet amerykański

Puszczenie samego robota mogło by się okazać zgubne, więc postanowiono w pierwszej kolejności wydać pełny pakiet. „Deluxe set” zawierał konsolę NES, dwa pady, Zapper, R.O.B. i dwie gry, Gyromite oraz Duck Hunt. Cena wyjściowa takiego pakietu to 199.99$. Wydano go zarówno w USA jak i w Kanadzie, tam z kolei dystrybucją zajęła się firma Mattel. Co prawda sam robot wypracował dla produktu Nintendo reputację, to jednak nie sprzedawał się on tak dobrze jak chociażby wypuszczony jednocześnie i tańszy o 50$, „Action set” zawierający Zappera oraz gry Super Mario Bros. i Duck Hunt.

Wersje regionalne
Zanim R.O.B. uderzył w rynek amerykański, już od dwóch miesięcy walczył z Japończykami pod nazwą „Famicom Robot”. Różnił się on od amerykańskiego odpowiednika kolorystyką. Japoński był dostosowany do barw Famicoma (biel i czerwień), a amerykański do NESa (kolor szary). Dwie gry które okazały się być jedynymi współpracującymi z robotem zostały praktycznie całkowicie przeniesione z rynku japońskiego na amerykański. Było to związane z pośpiechem wydawniczym. Dlatego mimo że na amerykańskich kadridżach jest napis Gyromite i Stack-Up to ich ekran powitalny okraszony jest japońską nazwą gier „Robot Gyro” oraz „Robot Block”. Wewnątrz kartridża znajduje się specjalna przelotka umożliwiająca odpalenie japońskich układów w zachodnich konsolach, co jest dość unikalnym zamierzeniem. Ową przelotkę można zdjąć i zamontować na każdym innym japońskim układzie (grze) z Famicoma.

Warto tu wspomnieć o wersji europejskiej. Wiele serwisów kompletnie bagatelizuje fakt istnienia R.O.B.’a na starym kontynencie, czasem nawet wychodząc z założenia, że nigdy się w te rejony nie zapuścił. Jednak zabawka istniała i została wydana na obie strony wydawnicze (PAL-A i PAL-B). Jest jednak ekstremalnie rzadka co idzie w parze z absurdalnymi wręcz cenami. Całkiem możliwe, że robocik nie przyjął się tu najlepiej i wydano go małym nakładem w celu zbadania rynku, jednak ze względu na podział Europy, i koszty produkcji, to nawet w optymistyczniejszej prognozie nigdy by się one nie zwróciły. Wydaniem europejskim zajęła się również firma Mattel.

Konkluzja
R.O.B. chociaż jest bardzo specyficznym urządzeniem jednak tak naprawdę odniósł sukces tylko na polu reklamowo-marketingowym. Konsumenci kojarzyli, że ten sprzęt „ma robota!”. Faktycznie jednak okazuje się urządzeniem zbyt irytującym by być „automatycznym kolegą do gry”. Działa wolno, zwykle niedokładnie, potrafi się zawiesić, nieco hałasuje. Wydano na niego tylko dwie gry, z własnymi przystawkami, które łatwo zgubić, co dodatkowo winduje ceny pełnych pakietów. Jednak swoim istnieniem pozwolił dostarczyć do amerykańskich domów meritum sprawy, czyli konsolę NES, a z nią najlepsze gry, które wcześniej już wydano w Japonii. Dzięki temu konsole do gier wróciły znów do łask i zaczęły zdejmować towarzyszącą im dotychczas infamię. Robot szybko poszedł w odstawkę jako akcesorium jednak dzięki swojej historii jest na tyle kultową postacią, że zdarza mu się czasem wracać w różnej formie w grach spod znaku wielkiego N.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.