W co teraz grasz?

ramzes64
Redaktor
Redaktor
Posty: 4174
Rejestracja: 2006-02-26, 01:50
Lokalizacja: Koszalin
Kontakt:

Re: W co teraz grasz?

Post autor: ramzes64 » 2019-04-14, 17:51

ja gram w Yooka-Layle na Switch ... na początku mówiłem że to Banjo Kazooie 3... ale tak naprawde to jest gra nawiązana do Banjo Kazooie... i jest fajna. Jak ktoś lubił miśka to będzie zadowolony. Jako platformówka z prawdziwego zdarzenia jak 19 lat temu to fajna. Narazie mam 24h... do 30 powinienem dojść.
Professional N I N T E N D O Game Tester - od 1998r.

Awatar użytkownika
cissic
'jeszcze jeden stopien i...'
'jeszcze jeden stopien i...'
Posty: 923
Rejestracja: 2016-03-16, 09:58

Re: W co teraz grasz?

Post autor: cissic » 2019-04-26, 20:17

Spider-Man. Jest całkiem fajnie, ale po RDR 2 odpalić tą nawalankę, to chyba był błąd ;)

Awatar użytkownika
kolo
Redaktor
Redaktor
Posty: 2740
Rejestracja: 2011-01-22, 10:47
Lokalizacja: Łańcut
Kontakt:

Re: W co teraz grasz?

Post autor: kolo » 2019-04-28, 11:05

Od ostatniego posta spróbowałem dużo gier, ale prawie wszystkie mnie odrzuciły:
Carmageddon Max Damage jest przyzwoity i w niewielkich dawkach potrafi dawać trochę przyjemności, zwłaszcza na początku - z czasem jednak robi się zbyt irytujący nie oferując jednocześnie zbyt dużo przyjemności z grania. Dodatkowym problemem są absurdalne więc wymagania sprzętowe.
Killer is Dead jest jeszcze dziwniejsza niż się początkowo spodziewałem, gra na klawiaturze i myszce jest jednak bardzo upierdliwa a nie chce mi się kombinować z padem jako że ostatnio coraz trudniej o gry które ładnie współpracują z czymkolwiek innym niż pady od Xboxa
Middle Earth: Shadow of Mordor - nie przepadam za skradaniami w pełni otwartym świecie, orkowie biorą się znikąd a walka jest mocno upierdliwa. Dłużej mi zeszło pobieranie niż granie.
The Crew zupełnie mi nie podeszło, nie ten model jazdy, nie ten styl rozgrywki, przymusowe granie online z randomami nie jest mi do niczego potrzebne
Watch Dogs jest nudne jak flaki z olejem, ciekawy pomysł z hakowaniem otoczenia w celu zapewnienia sobie przewagi został całkowicie stłamszony przez typowe dla sandboksów Ubi zapychacze i brak konkretów.

Dla odmiany pozytywnie zaskoczyło mnie Oxenfree - bardzo przyjemna "przygodówka" a la Telltale ze świetnym systemem dialogowym i kapitalnym klimatem a przy tym wykonana dużo ciekawiej niż gry od Telltale. Jeśli lubicie gry skupione bardziej na poznawaniu otoczenia i rozmowach niż zagadkach to z całego serca polecam.
Sega, Sega über alles
Obrazek

Awatar użytkownika
mentor93
'wieszcz narodowy'
'wieszcz narodowy'
Posty: 1201
Rejestracja: 2012-02-12, 15:20

Re: W co teraz grasz?

Post autor: mentor93 » 2019-04-28, 23:33

Detroit: Become Human za mną. Fabularnie wyszło lepiej od Beyond, jednak raczej nie polubiłem androidów tak bardzo jak polubiłem bohaterów poprzednich gier Quantic Dream. Do Connora, Kary i kilku postaci pobocznych zapałałem pewną sympatią (największą w przypadku Connora, który najlepiej, moim zdaniem, oddaje tutaj motyw "androida zmieniającego się w 'żywą' istotę"), czy zapamiętam któreś z nich na dłużej, czas pokaże.

Myślę, że Quantic Dream powinno przestać bawić się w fantastykę i science fiction, bo te klimaty nieszczególnie im wychodzą. Heavy Rain utrzymano w konwencji "zwykłego" thrillera, bez zjawisk paranormalnych lub czegoś "nie z tej Ziemi" i okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Fahrenheit podobnie jak Heavy Rain, trzymał poziom i cieszyłem się świetnym scenariuszem tej gry, dopóki nie wprowadzono elementów paranormalnych, które w mgnieniu oka jakoś spłyciły całą historię. Tylko w Beyond wątki paranormalne miały pewien sens i w miarę się udały, szkoda tylko, że reszta scenariusza zbytnio nie zachwyciła.

W Detroit same podstawy są dosyć niezłe - mamy trzech głównych bohaterów, których losy ewentualnie się splatają w wielowątkowej, przyzwoicie długiej opowieści o androidach, ich roli w społeczeństwie oraz "wewnętrznych" emocjach i "odczuwaniu" przez nich empatii. Connor to detektyw, w rozdziałach z jego udziałem badamy miejsca zbrodni, ścigamy i przesłuchujemy podejrzanych, a do tego śledztwo prowadzimy wspólnie z początkowo wrogo do nas nastawionym ludzkim partnerem, z którym możemy lub nie nawiązać więź przyjaźni, co poskutkuje różnymi zakończeniami historii Connora. Kara przypominała mi taką typową matkę z thrillerów uciekającą ze swoją córką (wiadomo - w Detroit: Become Human Kara to nie dosłownie "matka", a jej podopieczna to nie jej "córka"), Markus natomiast, moim zdaniem, wypadł najsłabiej z całej trójki.Ten ostatni trochę tak z dnia na dzień stał się przywódcą androidów-rebeliantów (w grze zwanych "defektami"), a poza pragnieniem wolności brakuje mu charakteru, w efekcie czego nie potrafiłem traktować go jako poważnego, charyzmatycznego przywódcę, uosobienie wzniosłych epitetów o wolności rzucanych przez androidy w kierunku ludzkiej części społeczeństwa.
Scenariusz potrafi wciągnąć w podejmowanie decyzji, od których zależy los nie tylko Connora, Kary i Markusa, lecz także wielu innych postaci (i to faktycznie - wiadomo, że całość biegnie jednym torem, jednak ostatecznie zobaczymy jedno z wielu sensownych zakończeń opowieści), nie potrafił mnie natomiast zbytnio przekonać, że ciemiężone przez ludzi androidy to może i istoty z metalu i bitów, jednak zdolne do empatii i poświęceń, a wydaje mi się, że właśnie tego rodzaju rozterki autorzy pragnęli we mnie obudzić - jeśli w przyszłości powstaną skomplikowane maszyny wyglądające, brzmiące i "myślące" jak setki twarzy, które obecnie codziennie widujesz na ulicy, to czy powinniśmy zaakceptować je jako nową, inteligentną formę życia czy odrzucić ich domniemane człowieczeństwo? Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że androidy to jednak zwykła elektronika i sprytnie napisany program.

Na szczęście, główna oś fabularna tylko na tym wyższym poziomie wydaje się słabo przemyślana. Jeśli skupimy się na bardziej osobistych wątkach, drobiazgowo wykonanych lokacjach (graficznie ta gra to miazga!) oraz nieliniowości scenariusza (na końcu każdego rozdziału mamy wgląd w jego schemat, gdzie możemy sprawdzić, w którym miejscu rozdział się rozgałęzia i ile mamy odnóg i zakończeń danego poziomu, a ich ilość często potrafi wprawić w zdumienie) i oferowanych przez niego wyborach moralnych o często dosyć ciężkiej i niepewnej wadze, otrzymamy bardzo zgrabną, wartą kupna historię z androidami i motywem "wolności" w tle. I - co najważniejsze - udało mi się ją doprowadzić do niemal w pełni satysfakcjonującego końca bez pomocy poradników i Youtube'a, dokonując wyborów w zgodzie z tym, co podpowiadało mi serce, co zawsze sobie cenię w tego typu tytułach.
Na sam koniec, muszę jeszcze wspomnieć o Alice, małej dziewczynce, którą opiekuje się Kara. Przez niemal całą grę byłem pewien, że Alice to zwykły człowiek z krwi i kości. Dopiero po jakimś czasie, towarzyszący Karze android, Luther, prosi Karę o chwilę rozmowy na temat Alice, mówiąc, że jest coś o dziewczynce, o czym Kara musi wiedzieć. Poczekamy na tę chwilę rozmowy niemal do samego końca gry, kiedy to okaże się, że Alice to w rzeczywistości android, który został zaprogramowany tak, aby zachowywał się jak małe dziecko. Przyznam, że w tym momencie moje nastawienie do Alice zmieniło się diametralnie - nie dlatego, że nagle okazała się androidem, lecz dlatego, że cały czas ukrywała przede mną prawdę, udając zwykłą małą dziewczynkę, co wydało mi się po prostu straszne i dosyć złowieszcze. Ciekaw jestem, czy ktoś, kto ukończył Detroit (o ile znajdzie się tutaj ktoś taki ;) ), miał podobne odczucia. Ostatecznie, w mojej wersji historii, Alice uciekła wraz z Karą do Kanady, jednak przez kilka chwil zastanawiałem się, czy nie zostawić Alice.
@kolo: Polecam Watch Dogs 2. Jedynka także wydała mi się nijaka (aczkolwiek wcale nie najgorsza), dwójka natomiast to jeden z najlepszych sandboxów, w jakie kiedykolwiek grałem. Klimat Doliny Krzemowej i San Francisco, ciekawy świat bogaty w multum miejsc wartych odwiedzenia i świetnie zaprojektowane misje sprawiają, że nawet jeśli pierwsze Watch Dogs nie zdobyło naszej sympatii, warto dać "dwójce" szansę.
Obrazek
PSX | PS2 | PS3 | PS4 | Gamecube