Kącik RPG

ODPOWIEDZ
Manifesto
'czasem cos napisze'
'czasem cos napisze'
Posty: 417
Rejestracja: 2013-06-18, 11:22
Lokalizacja: Przemyśl

Re: Kącik RPG

Post autor: Manifesto » 2014-07-15, 15:40

Po ukończeniu Suikodena dalej mam o tej grze identyczne zdanie jak wcześniej. Uważam ten tytuł za dobrą grę, jednak absolutnie nie udziela mi się otoczka zachwytu jaka panuje wokół niego wśród niektórych graczy. Być może miałem zbyt duże oczekiwania, jednak sam rewelacyjny patent z zamkiem to za mało abym uznał ten tytuł za wybitny - ot dobre RPG z kilkoma świetnymi pomysłami, jednak czegoś tej grze po prostu brakuje. Owszem, gra wciąga, przyłączanie kolejnych postaci daje niejaką satysfakcję (zrekrutowałem ich ponad 100, więc parę mi umknęło, ale jakoś nie odczuwam z tego powodu dyskomfortu psychicznego ;)) zameczek się rozbudowuje, zaludnia, zbieramy książki, antyki i inne "duperele" - bardzo fajny pomysł. Niestety, poza tymi zaletami Suikoden nie ma moim zdaniem żadnego wybitnego elementu.
Podoba mi się muzyka, a raczej parę świetnych kawałków (zwłaszcza te spokojne, szczególnie jeden grany na gitarze). Walki losowe (zwłaszcza po tym jak zaaplikujemy jednej z postaci runę "championa" która unika słabych przeciwników) nie nudzą jak w innych grach co jest niewątpliwą zaletą, gdyż grywalnością gra bije takie Final Fantasy VI na głowę. Niestety cierpi na tym system, który imo jest banalny.
Fabuła? Jest dobra, jednak gdzie tej grze do takich tytułów Square jak Vagrant Story, Final Fantasy Tactics czy Xenogears (ten ostatni zjada Suikodena na kolację bez popitki)? Ogromna ilość postaci sprawia, że większości z nich i tak nie wykorzystujemy do walki. Same postacie zaś są w większości potraktowane po macoszemu, bohaterów pokroju Viktora, Flika czy Gremio znajdziemy niewielu, większość to zwykłe mięso armatnie bez żadnej historii. Suikoden jest bardzo łatwy, wystarczy sukcesywnie ulepszać broń w kuźniach, a nasza drużyna staje się półbogami. Nawet ostatni bossowie nie sprawili mi za wiele problemów (ostatniego pokonałem przy pierwszym podejściu), a w całej grze tyko raz pojawił się napis "game over".

Szczerze - Lunar: SSS - którego ostatnio ogrywałem - mimo swojej infantylności podobał mi się dużo bardziej.

Nie wiem jak będzie z Suikodenem II, być może gra spodoba mi się bardziej, ale w tej chwili nie mam ochoty w nią grać, zwłaszcza po tym co napisał o grze Blackie. Wolę odpalić coś innego np. Legend of Mana, która podobnie jak Suikoden czeka na ogranie od dłuższego czasu (mam również ochotę zagrać ponownie w Vagrant Story - jedną z moich ulubionych gier RPG). Dla mnie Suikoden 1 zasługuje na 8/10, więc uważam go za dobrą grę. Ale oczekiwałem czegoś więcej.

Edit - w sierpniu wyjeżdżam na dłużej, więc aby nie zostawiać nie dokończonej gry odpalę sobie chyba coś krótkiego - np. Threads of Fate lub Brave Fencera. :) Dawno nie grałem w żadnego action - RPG. Do dłuższych RPG wrócę po wakacjach.

matzll
'doskakuje do klawiatury'
'doskakuje do klawiatury'
Posty: 34
Rejestracja: 2014-07-15, 15:10

Re: Kącik RPG

Post autor: matzll » 2014-07-16, 16:57

Dla mnie Suikoden 2 to chyba najważniejsza gra w jaką grałem. Nie ma co porównywać do części 1, bo jest w każdym aspekcie przynajmniej o klasę lepsza.
Przeszedłem ją co najmniej kilka razy. Pamiętam, że nawet za ostatnim razem, jak chciałem ją zwyczajnie przeżyć jeszcze raz to zajęło mi to 36 godzin. A znałem już ją na wylot, bez błądzenia, szukania itp. Ogrom.

Niemniej jednak to fabuła i szeroko rozumiany klimat jest tym co zapamiętałem najlepiej. Tak reklamowali, że opowieść o wojnie, przyjaźni, zdradzie, wiadomo - marketingowe frazesy. Ale w tym wypadku wszystko trafiło do mnie dokładnie tak jak reklamowano. Zaangażowałem się emocjonalnie na maksa ;)
ALE... jest jednak duże ale w tym wszystkim. To było jak miałem lat kilkanaście. Raczej wątpliwe, żeby dzisiaj zrobiła na mnie choć w ułamku takie wrażenie. Próbowałem kilka lat temu na PSP, ale niestety "nie poszło". Jest aż nazbyt archaiczna, swoją mechaniką i oprawą tkwi głęboko w epoce 16 bitów. Historia jest też podana w sposób zupełnie nie przystający do dzisiejszych standardów, nie tak dosłownie. Takie trochę staroszkolne (bardzo) podojście, gdzie więcej dopowiada wyobraźnia niż odbierają zmysły.

Natomiast cała seria jest po prostu bardzo średnia. Suikoden 1 jest poprawny, nic więcej. 3 to jedno wielkie rozczarowanie, gra w której do samego końca czeka się aż coś się wydarzy. W 4 co prawda nie grałem rozczarowany recenzjami słabymi, ale na piątkę napaliłem się strasznie - tymczasem zawód kolejny.
NES, Sega Master System, Mega Drive, Super Nintendo, Sega Saturn, Playstation, Nintendo 64, Dreamcast, Playstation 2, Gamecube, Xbox, Xbox 360, Playstation 3, Wii, Wii U, Playstation 4, Gameboy Micro, PSP, Nintendo DS Lite, Nintendo 3DS, New 3DS XL

Manifesto
'czasem cos napisze'
'czasem cos napisze'
Posty: 417
Rejestracja: 2013-06-18, 11:22
Lokalizacja: Przemyśl

Re: Kącik RPG

Post autor: Manifesto » 2014-07-30, 12:27

Matzil - być może masz rację, po średnio udanej przygodzie z jedynką wciąż wierzę w Suikodena II, ale aby się o tym przekonać będę musiał trochę jednak poczekać.
Zanette pisze:A co sądzicie o Sayiuki Journey West? Fajne jrpg podobne odrobinę do jednego z moich ulubionych czyli Final Fantasy Tactics. Mi się Sayiuki nawet podobało ale za łatwe było ono i za krótkie. Poza tym zbyt łatwo szło rozwijanie postaci. Największym plusem tej gry była dla mnie fabuła i lokalizacja gry.
Ostatnio kupiłem Saiyuki: Journey West (bo tak właśnie się to pisze), gra kosztowała mnie 120 zł (gdyby była droższa to bym nie kupił, ale zachęciła mnie atrakcyjna cena i fajne wydanie gry - w big boxie, jak to w większości amerykańskich gier RPG bywa). Raczej w to prędko nie zagram bo po powrocie z sierpniowych wakacji czeka na mnie druga część pewnej gry którą niedawno bardzo chwaliłem :)

W tej chwili kończę (tak przynajmniej wnioskuję z fabuły) grać w świetnego action-RPG od Square - Threads of Fate. Warto w to zagrać choćby dla samej głównej bohaterki - Mint, której wysokie ego połączone z syndromem AD-HD, teksty i przechwałki niczym spod budki z piwem i kopniak godny posiadacza czarnego pasa w taekwondo stanowią mieszankę wprost wybuchową :D Do wyboru co prawda była również inna postać - Rue, jednak Mint wydała mi się ciekawsza i właśnie nią przemierzam ciekawy świat gry. Sam gameplay jest ok, choć mogło być tutaj lepiej - poziomy są zazwyczaj krótkie, na dodatek często mamy do czynienia z backtrackingiem i respawningiem - nie przeszkadza mi to zbytnio, ale chluby grze raczej nie dodaje. Klu programu są jednak rewelacyjne (i miejscami wcale nie łatwe) walki z bossami których jest od groma i są efektowne jak w mało której grze. Fabuła zazębia losy dwojga bohaterów i jak na grę tego typu powiem o niej krótko - palce lizać! Postacie - zwłaszcza te drugoplanowe - są znakomicie nakreślone, a dialogi Mint z Belle czy siostrą Mayą wywołały u mnie niejednokrotnie salwy śmiechu :D Świetny tytuł, grał ktoś? :D

Edit - właśnie ukończyłem, gra ma świetny epilog - jeden z najlepszych jakie widziałem w tego typu grach. I oczywiście Mint w swoim stylu w akcji na statku :D Kiedyś zagram w tą grę ponownie - tym razem jako Rue.

Awatar użytkownika
kolo
Redaktor
Redaktor
Posty: 2741
Rejestracja: 2011-01-22, 10:47
Lokalizacja: Łańcut
Kontakt:

Re: Kącik RPG

Post autor: kolo » 2014-08-05, 21:52

Jeszcze odnośnie fabuły Suikodena, pozbierałem trochę myśli i wspomnienia, a oto co najbardziej zapadło mi w pamięć.
Całość to jeden wielki spoiler więc jeśli nie graliście to lepiej nie czytajcie.
Przede wszystkim chciałbym jeszcze zwrócić uwagę że nie jestem fanem (rzekłbym nawet że chwilami jestem antyfanem) historyjek typu "światu grozi zagłada i tylko ty możesz go ocalić" opowiadanych z kamienną twarzą w niezbyt przekonujący sposób, a takich gier jest przecież na pęczki (i to często wśród naprawdę dobrych serii). Ogólnie tego co w nich nie lubię to że są zbyt ambitne względem swojej ogólnej jakości, typowy przerost formy nad treścią.
Suikoden pomimo, wydawać by się mogło, zobowiązującej do tego otoczki fantasy zdecydował się na nieco inną drogę, ale o tym z mojej strony już tyle, przynajmniej poza spilerem.
Przede wszystkim nie wiem czy zwróciłeś uwagę na sam początek gry. Główny bohater z jednej strony nie jest nikim specjalnie ważnym, ale z drugiej strony jest synem generała królewskiej armii, kimś kto jest od urodzenia ustawiony. Żyje sobie spokojnie i dostatnie w stolicy starając się nikomu nie nadepnąć na odcisk i czekając na jakieś wolne stanowisko.
W pewnym momencie, tragicznym zbiegiem okoliczności traci to wszystko, król (czy tam imperator) wysyła ludzi po jego głowę a on musi salwować się ucieczką. I do kogo ucieka? Do buntowników, on, syn zaufanego generała o ironio ucieka do buntowników. Dlaczego? Przecież to oczywiste że nie z powodu lewicowych poglądów czy realnej niechęci do samego imperatora, po prostu dawali mu oni największe szanse na przeżycie (do dobrze pilnowanych granic było daleko).
Tak oto stajemy na czele nie armii zbawienia bo we śnie ukazała nam się jakaś bogini cierpiąca na zaawansowaną chorobę popromienną, lecz z bardzo osobistych pobudek rozpoczynamy rebelię przeciwko prawowitemu władcy dobrze prosperującego i silnego królestwa. Owszem koleś lubił sobie poużywać i brał co chciał, ale kto będący przy władzy tego nie robi?
Do tego na początku nie mieliśmy zbyt dużo popleczników. W jaki sposób zdobyliśmy tych anonimowych? Z jednej strony część naprawdę wierzyła w to co robi, z drugiej strony wielu ludzi dołączyło z powodu bezpośrednich działań króla i jego ludzi w celu wymuszenia spokoju, nie wspominając nawet o anarchistach.
Druga rzecz to same wielkie runy (czy jak je nazywano), każda z nich to nie tylko potęga ale także klątwa, w przypadku Pożeracza dusz klątwa objawiała się najjawniej tym że skazywała bliskich nosiciela na los gorszy od samej śmierci. Drugą stroną klątwy była wieczna, samotna wędrówka i to dość dosłownie bo nosiciel zdobywał w zasadzie nieśmiertelność (nie starzał się) oraz w zasadzie pewność że jeśli ktoś stanie się dla niego wystarczająco bliski klątwa znowu da o sobie znać.
Trzeci, trochę bardziej ogólne, świadomość że nasze akcje, a także brak akcji z naszej strony oznacza śmierć wielu ludzi, zarówno nam bliskich, "jedynie" znajomych jak i wielu anonimowych żołnierzy po obydwu stronach, przy czym im dalej w grze tym obfitsze żniwa. Zatem czy nie lepiej byłoby na samym początku po prostu poddać się już na początku i utrzymać straty do minimum? Przecież świata nie spotkała by zagłada, wojska królewskie szybko rozprawiły by się z garstką rebeliantów i życie większości ludzi wróciło by do normy. Nie było by wyniszczonej wojną ziemi, nie było by wykrwawionego społeczeństwa.
Nie oszukujmy się, ludziom nie żyło się potem lepiej, gdy odwiedzaliśmy miejsce akcji jedynki w dwójce nowo powstała republika przędła dość cienko liżąc rany i będąc w politycznym odosobnieniu.
Trochę długie to wszystko wyszło, ale miało być jeszcze dłuższe, tyle że podczas pisania zapomniałem o kilku kwestiach które chciałem jeszcze poruszyć, tak czy inaczej nie zgadzam się ze stwierdzeniem że fabuła w Suikodenenie jest "tylko" dobra. Owszem powierzchownie jest tylko nieco ponad przeciętną ale zawiera dużo ciekawych wątków które nie są podane w sposób bezpośredni i skutecznie przekonały mnie do chwili namysłu. Dwójka oczywiście jest poprowadzona w sposób lepszy, bardziej nietuzinkowy, zaskakujący i wymagający większego wysiłku przy rekrutacji (choć nie oszukujmy się, większość jest dość infantylna), przypominam też że w chwili wydania gry (96) wśród jRPG wydanych po angielsku nie było w zasadzie nic co można by było z nią porównać pod względem rozmachu i sposobu poprowadzenia historii, chyba tylko Chrono Trigger miał w tym starciu jakieś szanse.

PS W ostatnim zdaniu użyłem "wśród jRPG", proszę o tym pamiętać, wśród prawdziwych RPG, taktycznych RPG a nawet strategii z pewnością znajdzie się kilka tytułów które spokojnie zdeklasują tą grę.
Sega, Sega über alles
Obrazek