OutRun 2006: Coast 2 Coast
: 2015-08-24, 22:14
OutRun to dla mnie ucieleśnienie czystej przyjemności wynikającej z podróżowania i jazdy samochodem. Zawsze były to dla mnie gry kolorowe, świetnie udźwiękowione i proste do wciągnięcia się - tak pamiętam pierwszą część z C64, z którą spędziłem w młodości masę czasu.
OutRun 2006 to zaś mocno wzbogacona konwersja drugiej części OutRuna, która pierwotnie trafiła na automaty w 2003 roku (a więc 17 lat po premierze pierwowzoru!). Współcześnie można go kupić w cenie małej pizzy na wiele popularnych w Polsce platform - w tym PC, Xbox/360, PS2 i PSP. Ja wybrałem dwie ostatnie wersje, a to dlatego że jako jeden z nielicznych gier oferuje łączność między wersjami PS2 i PSP, i chciałem zwyczajnie zobaczyć jak to działa. Musiałem oczywiście zapłacić 2 razy, ale i tak zamknąłem się w kwocie 5 dych łącznie z przesyłką.
Pudełka obu wersji ubarwia czerwone Ferrari wraz z oficjalnym holograficznym logiem tej legendarnej włoskiej marki sportowych samochodów. Gra zawiera 13 modeli, choć na początku zabawy do naszej dyspozycji mamy tylko dwa. Resztę możemy wykupić i odblokować za zebrane OutRunowe mile, które otrzymujemy za jeżdżenie w dowolnym z wielu dostępnych trybów gry. Modele naturalnie różnią się miedzy sobą.
To co robi na mnie największe wrażenie w OutRunie 2006 to wspaniała oprawa graficzna i dźwiękowa. Etapów jest łącznie bodajże 30 (15 oryginalnych z OR2 oraz 15 nowych z Coast2Coast), i każdy z nich odpowiada klimatowi jakiemuś znanemu miejscu na Ziemi. Mamy więc etapy śnieżne, jesienne, miejskie, nocne (rozgwieżdżone niebo zawsze zrywa mi kask!), leśne - po prostu klasyka automatowa, żadnych realnych dróg czy licencjonowanych tras, wszystko postawione tylko na przyjemność odbiorcy bez zbędnego realizmu czy wgłębiania się w detale. Do tego dorzućmy kapitalny zestaw klasycznych Segowych nut osadzonych w klimatach OutRunów z lat 80 i mamy wręcz cudowne przeżycie z obcowania z przemijającą drogą i pokonywania kolejnych mil podróży samochodami klasy GT.
Na koniec tej części opisu muszę jeszcze wspomnieć o modelu jazdy. Jest on oczywiście zupełnie zręcznościowy i bardzo rzadko poruszamy się z prędkościami mniejszymi niż 200 km/h (aczkolwiek jak to w przypadku automatowych wyścigów bywa, mamy do dyspozycji manualną skrzynię biegów!). Podstawą jest aktywne wpadanie w kontrolowane poślizgi, które magicznie pozwalają z wielką sprawnością pokonywać nawet ostre zakręty i ciasne szykany. Drift nie jest jednak receptą na każdy kręty fragment trasy (nie można w trakcie ślizgu wszakże przyspieszać!) - łagodne łuki należy pokonywać na wyprostowanych kołach. Prawidłowe wyczucie przyczepności danego auta oraz znajomość trasy z czasem umożliwiają bardzo szybką, satysfakcjonującą jazdę. Jak to zwykle w przypadku arcade'ów - easy to learn, hard to master. O dziwo bardziej niż starego OutRuna czy Turbo OutRuna, jazda w OR2006 przypomina mi Ridge Racer 3D na 3DS.
Na tym kończę póki co moje wrażenia/opis/recenzję - przede mną jeszcze wiele OutRunowych mil do pokonania, wyścigów człowieka-flagi do wygrania oraz zachcianek uroczych dziewczyn do spełnienia. Być może podzielę się z nimi w dalszych częściach
OutRun 2006 to zaś mocno wzbogacona konwersja drugiej części OutRuna, która pierwotnie trafiła na automaty w 2003 roku (a więc 17 lat po premierze pierwowzoru!). Współcześnie można go kupić w cenie małej pizzy na wiele popularnych w Polsce platform - w tym PC, Xbox/360, PS2 i PSP. Ja wybrałem dwie ostatnie wersje, a to dlatego że jako jeden z nielicznych gier oferuje łączność między wersjami PS2 i PSP, i chciałem zwyczajnie zobaczyć jak to działa. Musiałem oczywiście zapłacić 2 razy, ale i tak zamknąłem się w kwocie 5 dych łącznie z przesyłką.
Pudełka obu wersji ubarwia czerwone Ferrari wraz z oficjalnym holograficznym logiem tej legendarnej włoskiej marki sportowych samochodów. Gra zawiera 13 modeli, choć na początku zabawy do naszej dyspozycji mamy tylko dwa. Resztę możemy wykupić i odblokować za zebrane OutRunowe mile, które otrzymujemy za jeżdżenie w dowolnym z wielu dostępnych trybów gry. Modele naturalnie różnią się miedzy sobą.
To co robi na mnie największe wrażenie w OutRunie 2006 to wspaniała oprawa graficzna i dźwiękowa. Etapów jest łącznie bodajże 30 (15 oryginalnych z OR2 oraz 15 nowych z Coast2Coast), i każdy z nich odpowiada klimatowi jakiemuś znanemu miejscu na Ziemi. Mamy więc etapy śnieżne, jesienne, miejskie, nocne (rozgwieżdżone niebo zawsze zrywa mi kask!), leśne - po prostu klasyka automatowa, żadnych realnych dróg czy licencjonowanych tras, wszystko postawione tylko na przyjemność odbiorcy bez zbędnego realizmu czy wgłębiania się w detale. Do tego dorzućmy kapitalny zestaw klasycznych Segowych nut osadzonych w klimatach OutRunów z lat 80 i mamy wręcz cudowne przeżycie z obcowania z przemijającą drogą i pokonywania kolejnych mil podróży samochodami klasy GT.
Na koniec tej części opisu muszę jeszcze wspomnieć o modelu jazdy. Jest on oczywiście zupełnie zręcznościowy i bardzo rzadko poruszamy się z prędkościami mniejszymi niż 200 km/h (aczkolwiek jak to w przypadku automatowych wyścigów bywa, mamy do dyspozycji manualną skrzynię biegów!). Podstawą jest aktywne wpadanie w kontrolowane poślizgi, które magicznie pozwalają z wielką sprawnością pokonywać nawet ostre zakręty i ciasne szykany. Drift nie jest jednak receptą na każdy kręty fragment trasy (nie można w trakcie ślizgu wszakże przyspieszać!) - łagodne łuki należy pokonywać na wyprostowanych kołach. Prawidłowe wyczucie przyczepności danego auta oraz znajomość trasy z czasem umożliwiają bardzo szybką, satysfakcjonującą jazdę. Jak to zwykle w przypadku arcade'ów - easy to learn, hard to master. O dziwo bardziej niż starego OutRuna czy Turbo OutRuna, jazda w OR2006 przypomina mi Ridge Racer 3D na 3DS.
Na tym kończę póki co moje wrażenia/opis/recenzję - przede mną jeszcze wiele OutRunowych mil do pokonania, wyścigów człowieka-flagi do wygrania oraz zachcianek uroczych dziewczyn do spełnienia. Być może podzielę się z nimi w dalszych częściach