HomebrewAtari XL/XE

R.I.P.

Loading

Jak to jak ja się nazywam? Pan władza mnie nie poznaje? To przecież ja, ksiądz Antoni, rok temu synka Panu chrzciłem. A jak tu się znalazłem? No cóż, impreza była pierwsza klasa! Na samym początku Maniek organista przegrał w karty swojego zabytkowego Poloneza. Myślałem że już nic więcej nie może się wydarzyć tej nocy a jak się okazało – to był dopiero początek. Grabarz zabrał nas na przejażdżkę swoją świeżo wygraną furką – wtedy jeszcze nic nie piliśmy, jak Boga Kocham! No dobra, może odrobinę, ale kierowca nic! Zajechaliśmy po dziewczynki i wróciliśmy na plebanie. Natasza i Oksana dały czadu, pięknie kręciły tyłeczkami tańcząc na stole, ale proboszcza naszło na fiku-miku i się do nich lepił, jedna spadła i coś w nogę sobie zrobiła więc pojechaliśmy na pogotowie, po drodze dzwona w drzewo zaliczyliśmy, ale że laska była ranna to musieliśmy ją do szpitala zanieść. To nie była ucieczka z miejsca zdarzania Panie władzo – życie ratowaliśmy. Potem byliśmy w Malibu gdzie mnie napadły te turki więc może dlatego Pan władza mnie nie poznaje, bo mnie trochę pobili. Ale twardy byłem, nie zgodziłem się na zwiększenie ich procentów z niedzielnej tacy. Później poszliśmy do Red Light Club skąd wyrzuciła nas ochrona. Co ja mówię – zwykłe chamy w dresach to były. I wtedy wróciliśmy na plebanię. Jakoś w godzinach rannych mszalne się skończyło ale grabarz stwierdził, że ma flaszkę na cmentarzu skitraną w kaplicy, więc poszliśmy… Wchodzimy na cmentarz cały mgłą spowity, a tam… Duchy między nagrobkami zasuwają! Organista jak się na jednego zamachnął… I wtedy właśnie urwał mi się film Panie władzo. Jedyne co pamiętam to ten napis R.I.P.

R.I.P. to gra która wygrała w „zmarłym konkursie” portalu AtariOnline.pl. Jako że zgodnie z regulaminem czasu na napisanie gry było niewiele, bo tylko 24 godziny, to i sama produkcja jest raczej prosta jak konstrukcja cepa. Sterujemy księdzem, który z racji tego, że prawdopodobnie jest w stanie wskazującym – może skręcać tylko w jednym kierunku (przy pomocy klawisza Spacja). Przypomina to odrobinę słynnego Snake z telefonów Nokia, tyle że autor (notabene tbxx – nasz redakcyjny kolega i zarazem administrator serwisu retroage) dodał garść atrakcji. Przede wszystkim na planszy znaleźć można przedmiot zmieniający kierunek skrętu naszego podchmielonego księdza – moc atrakcji, nie ma co. Jako że zadaniem gracza jest pozbycie się duchów z cmentarza to trzeba trochę się pokręcić po okolicy bo sprawa nie jest tak oczywista jak się początkowo wydaje. Aby tego dokonać gracz musi najpierw zebrać kropidło i wodę święconą. Dopiero po zebraniu tego ekwipunku można złapać ducha (przedtem to on poluje na nas) i odprowadzić go do jednego z grobów. Po odprowadzeniu w ten sposób trzech zagubionych dusz, możemy wyjść z cmentarza (czyt. przejść na kolejny poziom). Jednym słowem Rest In Peace – nic dodać nic ująć.

Graficznie jest bardzo prosto nawet jak na możliwości Atari XL/XE. Dwa kolory czarny i biały muszą nam wystarczyć – krótki czas na napisanie gry wyraźnie dał się we znaki autorowi. Całość przypomina trochę gry typu roguelike, tyle że tu mamy do czynienia z grą zręcznościową aniżeli RPG. Dźwięku prócz standardowego atarowego klikania po klawiszach nie uświadczyłem, co można by poczytać akurat za plus, znając kiepski gust muzyczny tbxx’a 😉

Słowem podsumowania, Rest In Peace (RIP) na Atari XL/XE to prosta gra na kilka minut zabawy. Warto zobaczyć choćby dlatego żeby się przekonać na własnej skórze, że ten mały komputerek wciąż żyje dzięki swoim fanom i że wciąż powstają na niego nowe gry. Warto dodać adnotację do ocen w poniższej tabelce które uwzględniają fakt, że jest to tytuł konkursowy, a na napisanie gry było bardzo mało czasu.

Plik z grą: <LINK>

Ocena ogólna

R.I.P.

ATARI XL/XE

Grafika
70%
Dźwięk
20%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.