RecenzjaXbox 360

Alan Wake

Loading

Stephen King napisał kiedyś “Koszmary istnieją poza granicami logiki, więc wszelkie próby ich wyjaśnienia mijają się z celem i kłócą się z poezją strachu.

Alan Wake został zapowiedziany na targach E3 już w 2005 roku, niestety na jego premierę gracze musieli poczekać pięć lat. Pozycja pojawiła się na rynku w maju 2010 roku, zaledwie kilka miesięcy po ukazaniu się Heavy Rain na konsolę konkurencji, więc siłą rzeczy to właśnie do niej (poniekąd niesłusznie) była dość często porównywana. Pamiętam, kiedy jeszcze w 2005 roku czytałem zapowiedź gry w PSX Extreme – nie powiem, że wizja gry ukazana przez redaktorów tego specyficznego pisma zrobiła na mnie duże wrażenie, jednak zagrać w grę przyszło mi dopiero pięć lat po jej premierze. Jak zatem prezentuje się produkt reklamowany przez twórców jako “psychological action thriller”?

Fabuła gry zaczyna się dość niewinnie – Alan Wale jako światowej sławy pisarz, którego męczy wypalenie zawodowe postanawia udać się wraz z żoną do miasteczka Bright Falls, aby tam odpocząć od zgiełku cywilizacji. Sytuacja jednak dość szybko komplikuje się, a nam jako protagoniście zamiast odpoczynku przyjdzie stawić czoła siłom nadciągającego Mroku.

Fabuła Alan Wake’a jest jedną z jego najmocniejszych stron i grzechem byłoby zdradzić jej choćby odrobinę więcej. Warto zaznaczyć, że gra od początku stawia na swego rodzaju filmowość – nasza przygoda została podzielona na sześć rozdziałów, a każdy jego początek to przypomnienie poprzednich wydarzeń. Stąd też uważam, że najlepiej grę przejść według zamysłu twórców – sześć wieczorów w trakcie, których jedynym źródłem światła będzie nasz telewizor w zupełności wystarczy do ukończenia tytułu.

Autorzy gry postawili na dość prostą mechanikę – zazwyczaj na początku gry akcja dzieje się w ciągu dnia – to właśnie wtedy pchamy fabułę do przodu. Etap dzienny opiera się w głównej części na rozmowie oraz eksplorowaniu w dość ograniczonym zakresie miasteczka Bright Falls oraz jego okolic. Z kolei druga część gry odbywa się w nocy, a najczęstszą scenerią będą lasy, które znajdują się wokół miasteczka. To właśnie wtedy przyjdzie nam zmierzyć się z przeciwnikami powołanymi przez Mrok. Sposób na ich eliminację opiera się o ten sam schemat – najpierw musimy oślepić ich silnym źródłem światła, następnie wyeliminować przy pomocy dostępnych broni. Arsenał nie jest zbyt pokaźny, aczkolwiek wystarczający – do oślepiania przeciwników najczęściej będziemy korzystać z latarki, do której należy zbierać baterie. Pomocne okażą się również rozrzucone tu i ówdzie race, czy też granaty błyskowe. Warto dodać, że możemy również korzystać z elementów otoczenia – użyć możemy silnych reflektorów, świateł samochodowych, czy też eksplodujących beczek. Tradycyjna broń ogranicza się z kolei do kilku rodzajów pistoletów oraz strzelb. Teren, po którym przyjdzie nam się poruszać najczęściej przemierzamy na piechotę, jednak od czasu do czasu będziemy mieli możliwość zasiąść za sterami czterech kółek.

Zarówno grafika jak i muzyka w grze są wysokich lotów – w trakcie gry nie raz zdarzyło mi się zatrzymać, aby podziwiać Bright Falls i jego okolice. Warto podkreślić, że świetnie oddano grę świateł, którą szczególnie widać w trakcie eksploracji lasu. Sam las zasługuje na oddzielną pochwałę – jest bardzo klimatyczny, i chłopakom ze studia Remedy za jego prezentację należą się ogromne brawa. W grze zwiedzimy również inne lokacje, jednak to właśnie las i miasteczko Bright Falls są miejscami, które stanowią oś produkcji.Alan Wake to jedna z tych gier, w której docenia się nie tylko ilość polygonów, ale też sam projekt poszczególnych lokacji oraz ich artyzm. Udźwiękowieniu nie mam nic do zarzucenia, z kolei muzyka zasługuje na kilka dodatkowych słów. Po zakończeniu każdego z rozdziału w tle słyszymy muzykę, co potęguje filmowość produkcji. Dodatkowo w produkcję gry zaangażowany został prawdziwy zespół – Poets of The Fall, który na potrzeby gry stworzył dwa dedykowane utwory.

Alan Wake to gra, której najmocniejszy atut stanowi fabuła i klimat. Gra ze względu na wyraźny podział pomiędzy eksploracją a walką nie straszy tak bardzo jak przykładowo seria Silent Hill, jednak umiejętnie stworzony klimat sprawia, że bez reszty zostaniemy wciągnięci w zaprezentowaną historię. Należy również wspomnieć o inspiracjach z jakich czerpali twórcy gry. W Alan Wake znajdziemy mnóstwo nawiązań do twórczości Stephena Kinga, Strefy Mroku czy też kultowego miasteczka Twin Peaks. Twórcy umieścili je w taki sposób, że gracz nie odbiera ich jako kalki tych kultowych dzieł, ale raczej jako swoisty hołd, którzy autorzy im złożyli. Odkrywanie poszczególnych smaczków w grze z pewnością wtajemniczonym graczom sprawi ogromną satysfakcję.

Wszystkie te czynniki – opowiedziana historia, świetne wykorzystanie grafiki, muzyki oraz klimat wylewający się z ekranu sprawiają, że mamy do czynienia z tytułem bardzo dobrym, jeśli nawet nie wybitnym, w który powinien zagrać każdy fan thrillerów czy też horrorów.

Dlaczego zatem gra nie dostała maksymalnej oceny? Jak każdy produkt, także i Alan Wake posiada minusy. Jednym z największych jest dość monotonna rozgrywka – schemat walki z siłami ciemności przez całą grę jest taki sam, ratuje go częściowo fakt że raz na jakiś czas mamy możliwość walki z innymi rodzajami przeciwników. Kolejny element to dość ograniczona eksploracja. Z chęcią poznałbym bardziej zarówno samo Bright Falls jak też okolicznych mieszkańców oraz ich historię. W zamian za to dostajemy korytarz – co prawda dość szeroki i nie sprawiający wrażenia poruszania się z punktu A do B, jednak osobiście uważam, że gra posiada potencjał, który nie został w pełni wykorzystany.

Ocena ogólna

Alan Wake

Xbox 360

Grafika
90%
Dźwięk
90%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.