RecenzjaGame Boy

Asterix

Loading

Wszelakie platformówki i zręcznościówki to gatunki zdecydowanie przodujące na Game Boyu. Niestety rozrzut jakościowy jest bardzo duży, więc na znalezienie pozycji godnych uwagi trzeba poświęcić sporo czasu i funduszy. Przedzierając się przez gąszcz gier dla tego leciwego handhelda, prócz wielu produktów, które raczej powinny trafić na stoisko mięsne obok kaszanki zamiast do graczy, natrafiłem na dość interesujący tytuł. Asterix to oczywiście opowieść o nieustraszonym Gallu, popełniona przez Infogrames, co jednoznacznie podkreśla, że mamy do czynienia z porządnie wykonaną gierką.

W grze wcielamy się w postać Asterixa, który musi uratować porwanego przyjaciela Obelixa. Dzielny Gall wyrusza w pełną niebezpieczeństw misję, by przy pomocy własnych pieści wymierzyć sprawiedliwość. Przed nami cztery światy, a w każdym z nich po trzy dość wymagające plansze. Na sam początek ekipa z Infogrames zaserwowała nam Galie – zalesione i urokliwe tereny wschodniej Francji. Nie są to jednak obszary zbyt bezpieczne, bowiem sporo tu Rzymian, a i można też trafić na dzika bądź wredne ptaszysko. Druga w kolejce jest Helvetia, czyli górzyste obszary Szwajcarii, gdzie największą przeszkodą są przepaście. W swojej podróży zahaczymy też o Egipt, którego budowle naszpikowane są pułapkami, a na sam koniec trafimy do Rzymu, gdzie więziony jest Obelix.

Schemat rozgrywki jest banalnie prosty. Biegamy i skaczemy po platformach prąc cały czas w prawo, a po drodze walczymy z wrogami i zbieramy bonusy. Przeciwników jest całkiem sporo i dość często się zmieniają, natomiast niespodzianek jest kilka typów. Najczęściej natrafimy na gwiazdki (lub dzbanki – równowartość dziesięciu sztuk), których zebranie pięćdziesięciu zaowocuje dodatkowym życiem. Niestety liczba zebranych gwiazdek kasuje się wraz z każdym zejściem Asterixa z tego świata. Natrafimy również na kociołek, w którym znajduje się oczywiście magiczny wywar dający naszemu bohaterowi chwilową nieśmiertelność. Czas trwania nadludzkiej mocy jest niestety bardzo krótki, więc ma raczej marginalne znaczenie, a szkoda, bo to przecież od zawsze nieodłączna część przygód Asterixa i Obelixa. Skrzydełka od hełmu oraz mięsiwo z dzika przywracają nam odrobinę energii uszczuplonej przez wrogów. Ostatnia z nagród jaką możemy znaleźć to naszyjnik pełniący rolę klasycznego +1UP. Bonusy oprócz tego, że leżą luzem rozrzucone tu i ówdzie to skrywają się również w murkach, z których można je wytrzepać przy pomocy pięści. W nich też znajdziemy jedną dość istotną niespodziankę. Po uderzeniu niektórych bloczków, przy akompaniamencie krótkiej muzyczki gdzieś w okolicy pojawia się klucz, który należy szybko odnaleźć. Zebranie go przenosi Asterixa do sekretnej komnaty wypchanej bonusami.

Tyle o mechanice, a teraz może cos o samej grze. Asterix na Game Boya ma dość wyśrubowany poziom trudności, ale na szczęście w trakcie rozgrywki można masowo wręcz zdobywać życia, co przekłada się oczywiście na kolejne szanse na pokonanie dalszych plansz. Jakby tego było mało dostajemy trzy kontynuacje, które również ułatwiają sprawę. Niemniej, to wszystko i tak nie wystarcza, bo żeby przejść grę trzeba się sporo napocić.

Oprawa audiowizualna to przykład solidnego rzemiosła. Grafika jest prosta i przejrzysta, animacja płynna. Przyzwoite wykonanie, ale jak na 1993 rok chciałoby się jednak coś więcej. Muzyka za to jest bardzo fajna. Wesołe plumkanie dobiegające z głośniczka wpada w ucho i umila rozgrywkę.

Asterix dla konsoli Game Boy to całkiem dobra gra. Nie wyróżnia się z gąszczu innych platformówek dla „graj chłopca”, niczym poza tym, że bohaterem jest słynny Gall z francuskich kreskówek i komiksów. Jeśli ktoś ma ochotę pobiegać i poskakać, od czasu do czasu wymachując łapą w kierunku wrogów, to Asterix nadaje się do tego doskonale.

Ocena ogólna

Asterix

GAME BOY

Grafika
60%
Dźwięk
80%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.