RetroAge Recenzja, Wii Call of Duty: Modern Warfare Reflex
RecenzjaWii

Call of Duty: Modern Warfare Reflex

Loading

Seria Call of Duty jest kojarzona niemal przez każdego, nawet niedzielnego gracza. Od początku powstania obracała się wokół klimatów II Wojny Światowej, jednak w 2007 roku nastąpił przełom. Twórca gry – Treyarch – postanowił wprowadzić graczy w świat współczesnych konfliktów zbrojnych oraz tajnych akcji amerykańskich i brytyjskich służb specjalnych. Jak zapewne się domyślacie, głównym aktorem dzisiejszej recenzji będzie Call of Duty 4: Modern Warfare, a właściwie jego port na konsolę Nintendo WiiCall of Duty: Modern Warfare Reflex Edition.

W bliżej nieokreślonym roku, gdzieś w bazie treningowej brytyjskich sił specjalnych SAS, zjawiam się jako rekrut. Sprawdzają moje zdolności strzeleckie, a także sztukę walki wręcz. Po pomyślnym przejściu tej próby, zostaję poddany kolejnej – tym razem na makiecie pełnej tekturowych wrogów. Kapitan z zegarkiem w ręku sprawdza moje umiejętności desantu i szybkości w atakowaniu czyhającego w makiecie wroga. Strzelam więc i rzucam granaty ogłuszające, unicestwiając po drodze przeciwników, potem pędzę do miejsca ewakuacji… tak, kapitan jest zadowolony… wezmę udział w tej karkołomnej misji…

Tak właśnie zaczynamy rozgrywkę w Call of Duty: Modern Warfare Reflex Edition. Wyżej przedstawiony prolog w dość ciekawy sposób podpowiada nam, na jakim poziomie trudności powinniśmy zaczynać i ma w tym sporo racji.
Konflikt zbrojny, przez który poprowadzi nas fabuła Modern Warfare jest całkowicie fikcyjny, doszukać się można jednak sporo miejsc autentycznie istniejących. W jednym z muzułmańskich krajów wybucha rebelia na czele której staje Khaled Al-Asad, przywódca bojówki znanej jako OpFor. Połączone oddziały amerykańskich i brytyjskich sił specjalnych mają za zadanie przywrócenie ładu na Bliskim Wschodzie i schwytanie winnych całej sytuacji. Z przerywników filmowych pomiędzy misjami poznajemy kolejne szczegóły stawianych przed nami zadań, a także cząstkowe informacje na temat historii i rozwoju konfliktu. Już przy pierwszym zadaniu dowiadujemy się, że Al-Asad wraz ze swoją bandą ma powiązania z rosyjską grupą ultranacjonalistów, a mianowicie człowiekiem duchem –Irminem Zakajewem na czele. Resztę historii pozostawiam Wam do odkrycia, żeby nie zepsuć za bardzo zabawy.

Jeśli chodzi o gameplay… cóż, tu mógłbym pewnie rozwodzić się godzinami o miodzie i orzeszkach wprost wylewających się z ekranu, godzinami wykłócając się z fanami innych serii. Nie będę jednak ukrywał, że fan fpsów ze mnie żaden i mało ich poznałem, jeśli już zaczynałem w jakiegoś grać nie przykładałem dużej wagi do wątku fabularnego, czy też przejścia całego trybu single. Po prostu odpalałem gierkę i grałem, najczęściej w trybie multiplayer, i to tylko dla zabicia czasu. Tu jednak coś mnie pochłonęło i to na dobre, ponieważ wracałem do kampanii aż trzykrotnie, przedzierając się przez kolejne poziomy trudności. Bo gdzie indziej szukać takiego urozmaicenia jak kontrola nad kilkoma bohaterami jednocześnie, rozrzuconymi w kilku miejscach na świecie by osiągnąć swój cel – unicestwić szalonego przywódcę i zapewnić ład na świecie. Chłopaki z Treyarch wykonali kawał świetnej roboty odwzorowując współczesne bronie, stroje i ekwipunek tych elitarnych jednostek jakimi są SAS i USMC. Misje wykonywane przez bohaterów są zróżnicowane do tego stopnia, że każda kolejna zaskakiwała mnie czymś nowym. W każdym z poziomów trudności musiałem zmieniać taktykę, żeby ukończyć misję z pełnym powodzeniem.

Żeby nie było jednak zbyt słodko, czuć na pewno zew czasów współczesnych i delikatne prowadzenie za rączkę, tak znienawidzone przez graczy starszego pokolenia. U dołu ekranu zawsze wyświetlany jest kompas, który podpowiada nam w którą stronę musimy się udać, pokazując odległość w metrach (!). Na dodatek każdy etap misji to swego rodzaju check point, jeśli więc dostaniemy kulkę, zaczynamy od ostatniego zaliczonego etapu. Jeśli jesteśmy już przy kulkach, z otrzymanych obrażeń leczymy się automatycznie, wystarczy na chwilę się przyczaić. Ze staro szkolnej rozgrywki pozostała za to zasada przejmowania broni wroga, nie trzeba więc liczyć każdego naboju i magazynku, bo jeśli tylko nie jesteś snajperem, możesz wystrzelać cały swój zapas na raz i zgarnąć jakąś spluwę na polu walki.
Podsumowując, kampania w Call of Duty: Modern Warfare Reflex Edition jest na pewno godna uwagi i wcale nie przeszkadza fakt, że na niższych poziomach da się ją ukończyć w 7-10 godzin.

Skoro względny opis fabuły i kampanii mamy za sobą, pora na moje ulubione danie. Multiplayer – bo o nim mowa – w pierwszym Modern Warfare jest po prostu genialny (należy pamiętać, że to tylko moja subiektywna opinia). Gra oferuje możliwość rozgrywki on-line w gronie przyjaciół, bądź ludźmi z całego świata (albo regionu, zależnie od ustawień). Do wyboru kilka trybów od klasycznego Deathmatch, poprzez Team Deathmatch aż po Sabotage. Zapewne znane są one z innych fpsów, czasem pod innymi nazwami, więc przyglądać się z bliska każdej opcji nie ma większego sensu. Ciekawie został za to zrobiony sposób zdobywania doświadczenia. Oprócz punktów za każdą klasyczną czapę w trybach drużynowych zarobić możemy na naruszeniu zdrowia naszego przeciwnika, jeśli po chwili dobija go nasz ziomek. Bonusowe punkty zyskujemy również przy każdej zakończonej rozgrywce, odpowiednio mniejszą ilość za przegraną , a większą za wygraną. Z czasem każdy kolejny level przez nas nabity premiowany jest nową giwerą, perkami czy innymi pierdółkami przydatnymi w rozgrywce.
Dodatkową zabawą premiowaną wzrostem doświadczenia oraz różnymi dodatkami do broni jest wypełnienie szeregu zadań, od zdobycia odpowiedniej ilości killsów każdą z broni po zestrzelenie helikoptera chociażby.
Maksymalnym możliwym do osiągnięcia poziomem jest level 55. Jednak konsolowe wersje Modern Warfare zostały wzbogacone o prestige mode, czyli nic innego jak reset osiągnięć i zaczynanie od zera. Prestige mode uaktywnić można aż dziesięciokrotnie, zaczynając za każdym razem z innym odznaczeniem przy własnym nicku. Ciekawostką na pewno jest fakt, że Pecetowa wersja została całkowicie pozbawiona trybu prestige.
Jeśli myśleliście że to już koniec, to musze was zmartwić. Zostało jeszcze wiele rzeczy do powiedzenia o trybie Multiplayer, żeby jednak nie przynudzać wspomnę tylko o jednej rzeczy, mianowicie o klasach. Klasy w fpsach jak powszechnie wiadomo określają rodzaj żołnierza, którym będzie dane nam sterować. Na początku do wyboru mamy zaledwie 5 klas, z uśrednionym poziomem rażenia wroga. Jednak po przekroczeniu poziomu piątego odblokowuje się nam możliwość stworzenia i dowolnego modyfikowania pięciu klas, dzięki którym możemy wybrać i dopakować swoją ulubioną broń, przez co łatwiej będzie nam unicestwić wrogich cwaniaczków po przeciwnej stronie kabelka.
Wspomnieć by można było jeszcze wiele… o perkach, mapach, rodzajach broni… jednak tym którzy jeszcze nie grali, nie chcę psuć radości odkrywania nowych rzeczy w tym jakże zacnym tytule.

Przyjrzeliśmy się już z grubsza kampanii i Multiplayer, pora zatem na przegląd opcji sterowania. Tu możliwości są niestety mocno ograniczone do Wii Remote+ Nunchak na co często słyszałem i czytałem narzekania z różnych stron. Dla mnie jednak to połączenie jest idealnie stworzone do wszelkiej maści strzelanek z widokiem z pierwszej osoby. Na początku klawiszologia może się wydać dość skomplikowana, szczególnie z klawiszem spustu, jednak mamy kilka opcji ustawień do wyboru, a także możliwość skomponowania własnej kompozycji klawiszowej. Dla bardziej wybrednych przydałaby się zapewne obsługa Classic Controllera, jednak opcja ta pojawiła się dopiero w trzeciej odsłonie cyklu Modern Warfare.

Grafikofile na pewno poczują się zawiedzeni, ponieważ maksymalna obsługiwana przez Wii rozdzielczość to 480p, co jednak nie przeszkadza w uzyskaniu obrazu miłego dla oka dla mniej wymagających. Miłym zaskoczeniem na pewno będą szczegółowo dopracowane mapy, a także stuprocentowo płynne animacje postaci oraz otoczenia.

Dźwiękowo na pewno nikt nie będzie zawiedziony. Po kilku godzinach grania bez problemu można odróżnić strzał ze snajperki od popularnego kałasznikowa, czy jakiegoś innego uzi, że o bzyczeniu muchy przelatującej koło ucha nie wspomnę. Muzyki za dużo nie uświadczymy, w końcu to fps, a nie taniec z gwiazdami, jednak cała oprawa audio stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie.

Podsumowując, Call of Duty: Modern Warfare Reflex Edition wydany na konsolę Nintendo Wii to kawał świetnego i przełomowego kodu. Polecam każdemu fanowi serii i nie tylko.

Ocena ogólna

Call of Duty: Modern Warfare Reflex

NINTENDO WII

Grafika
90%
Dźwięk
90%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.