RetroAge Recenzja, PlayStation Crash Bandicoot
RecenzjaPlayStation

Crash Bandicoot

Loading

Debiutujące na rynku Sony wraz z pierwszym PlayStation starało się zdobyć jak najwięcej tytułów na start konsoli jak to tylko możliwe. Firmie szło sprawnie, ale brakowało jednego – świetnej platformówki będącej w stanie konkurować z Mario od wielkiego Nintendo. Na ratunek, więc przybył nikomu niespodziewający się uwielbiający jabłka rudzielec dziwnego pochodzenia. Zapraszam do recenzji Crash Bandicoot.

Crash Bandicoot pierwotnie znany, jako Willy the Wombat lub Sonic’s Ass (tłum. Tyłek Sonica) to platformówka z krwi i kości korzystająca garściami ze sprawdzonych pomysłów, jakie wprawiały w zachwyt niejednego fana tego gatunku w czasach NES’a czy SNES’a. Twórcy jednak nie próżnowali i przerobili stare pomysły tak, aby idealnie komponowały się z grafiką i przestrzenią 3D, która wówczas stawiała pierwsze poważne kroki na polu gier wideo.

A kim jest Crash? To najlepszy wybryk eksperymentów Dr Neo Cortexa, który będąc pośmiewiskiem wśród naukowców chciał zemścić się na świecie tworząc wraz z Dr Nitrusem Brio armię „Cortex Commandos” będącymi krwiożerczymi roślinkami i mutantami powstałymi z przeróżnych egzotycznych zwierzątek, które miały zapanować nad światem. Wszystko szło dobrze dopóki Cortex nie stworzył Crasha (stworzony ze zwierzątka Bandicoot, czyli po naszemu Jamrajokształtny torbacz), który zwiał z laboratorium. Wyrusza on z powrotem w podróż do laboratorium doktorka, aby uratować swoją dziewczynę Tawne (drugi Bandicoot w grze) przy okazji nieumyślnie psując wszystko na swojej drodze.

Tak, więc zadaniem gracza jest przejście każdej z 32 plansz, rozlokowanych na trzech wyspach, poruszając się w przeróżnych kierunkach, na jakie pozwala nam dany level (najczęściej poruszamy się w głąb ekranu). Crash oczywiście nie jest sierotką i potrafi się bronić mając do dyspozycji wirek (niczym diabeł tasmański z Looney Tunes) oraz skok.

Jak każda platformówka tak i ta musi obfitować w znajdźki, które tutaj przybrały formę skrzynek obfitujących w dodatkowe życia, owocki Wumpa (przypominające jabłka), maski Aku Aku, (dzięki, którym po zebraniu trzech sztuk stajemy się chwilowo niepokonani) czy różnego rodzaju znaczki Bonusowe. Znaczki te umożliwiają nam przenosimy do malutkich lokacji w celu zdobycia dodatkowych skrzynek, żyć ,lub aby zapisać stan gry (to jedyne miejsce, w którym możemy  zapisać nasze postępy na kartę pamięci). Ciekawostką jest możliwość uzyskania haseł, które zastępują kartę pamięci, jeżeli takowej nie posiadamy.

Każda lokacja wyróżnia się ciekawą stylistyką, zaczynając od typowej dżungli czy wiosek tubylców, kończąc na kopalniach, laboratoriach czy zamku. Oprócz wspomnianych wcześniej skrzynek dla urozmaicenia rozgrywki, developer przygotował mnóstwo przeszkadzajek czekających na naszej drodze w postaci krwiożerczych roślinek, skunksów, małpek, tubylców czy szalonych profesorków a na tym nie koniec, ponieważ nie raz przyjdzie graczowi uciekać przed wielkimi głazami (rodem z Indiany Jones’a) czy ujeżdżać dzika. Samych bossów w grze również nie brakuje. Większość z nich to wybryki z laboratorium Cortexa. Dzięki temu bossowie wyróżniają się na tle konkurencji nie tylko wyglądem i pomysłem na pojedynek, ale i szczyptą czarnego humoru.

Od strony graficznej Crash Bandicoot nie ma się, czego wstydzić, zwłaszcza, że developer wykorzystał stację graficzne Silicon Graphics (firma ta współpracowała z Big N przy N64). Dzięki temu otrzymaliśmy prześliczne żywe i kolorowe lokacje, pełne różnego rodzaju obiektów na drugim planie, urozmaiconych warunków atmosferycznych oraz przeciwników dokuczających Crash’owi. Sam bohater to kwintesencja grafiki 3D, dzięki której jest on żywy i zabawny z pełną gamą ślicznych animacji.

Strona muzyczna to mieszanka znanych nam kompozycji rodem z Donkey Kong Country oraz całkowicie nowych wariacji starających się oddać klimat danej planszy oraz dobrze współgrać z dźwiękami SFX, które atakują nas z każdej strony. Za same dźwięki SFX należą się brawa dla tak malutkiej ekipy, ponieważ udźwiękowione jest dosłownie wszystko. Przeciwnicy, maszyny, strumyki, skrzynki. Całość świetnie ze sobą współgra dając jeszcze większą przyjemność z obcowania z tytułem.

Niestety na lekki minus zasługuje sterowanie. W większości przypadków sprawdza się dobrze, ale Crash nie należy do najbardziej responsywnych bohaterów, przez co kierowanie postacią za pomocą krzyżaka nie należy do najłatwiejszych, tym bardziej, iż poziom trudności szybko rośnie (do dziś jest zresztą bardzo wysoki i nie jeden współczesny gracz będzie miał problem ze zwykłym przejściem gry). Drugim malutkim minusem jest powtarzalność utworów, których ostatecznie jest troszeczkę za mało, co poniektórych z czasem może zmęczyć słuchanie w kółko tego samego.

Podsumowując Crash Bandicoot to ikona gatunku platformówek i wspaniały przykład bezbolesnego przejścia z grafiki 2D na 3D. Tytuł jest szybki, wciągający, trudny, zabawny i ponadczasowy. Mając możliwość ogrania Crasha w 96r. nawet dziś po 20 latach uważam go za jeden z nielicznych tytułów jak powinno się tworzyć gry z pasją.

Ocena ogólna

Crash Bandicoot

PlayStation

Grafika
100%
Dźwięk
90%
Grywalność
90%

Autor

Komentarze

  1. Ikona PS1, kultowy tytuł. Podoba mi się kolorystyka tego tytułu, aż chce się w to grać. Do dzisiaj nie rozumiem jak to się stało ,że nie mają tej marki dla siebie.

    Nigdy nie miałem szaraka i jakoś nie mam sentymentu do tego tytułu. Kupiłem to kiedyś na PSN i odbiłem się jak od każdej platformówki 3D. Może kiedyś dam jej jeszcze raz szanse.

    Warto wspomnieć ,że to pierwszy hicior od Naughty Dog, jednego z najlepszych producentów gier obecnie.

    1. Nie mają tej marki dla siebie, ponieważ japoński (najlepszy) oddział Sony do końca procesu produkcyjnego nie był przekonany co do tej pozycji (nie będą nam tu hamburgery robić lepszego sushi czy jakoś tak). Ba, nawet po pierwszym tech demo, Japończycy stwierdzili że na pewno potrafią stworzyć dużo lepszą grę w tym temacie (po wielu próbach się poddali, efekty były dalekie od zadowalających). I tym sposobem marka pozostała u wydawcy. „Kupiłem to kiedyś na PSN i odbiłem się jak od każdej platformówki 3D” – jak przyznają twórcy gry, Crash Bandicoot ma bardzo źle zbalansowany poziom trudności – pod tym względem „trójka” jest najlepsza.

      1. O widzisz dzięki za informacje. Wstyd się przyznać ale wyłączyłem po 3 poziomach:P początkowe nie są jakoś specjalnie trudne. Kiedyś postaram się wrócić i dać jeszcze szanse. Jednak jakoś nie trawię tego gatunku w 3D, nie jest to jakaś osobista niechęć ale grałem w kilka ikon tego gatunku w trójwymiarze i po prostu żadna mnie nie wciągnęła. Lubię podejście SMB, czyli alleluja i do przodu zbierając punkciki.

  2. A ja szczerzę przyznam się – że gra nie podeszła mi. Skończyłem dopiero ostatnio na Xperii Play (wygrany telefon) bo tam był ten tytuł w standardzie wgrany. I powiem szczerze – nijak ma się do Mario 64. Ogólnie też nie jestem fanem platformówek (za wyjątkiem staroci typu Another World czy Flashback) więc też nie jestem ekspertem. Co do ocen – wg. mnie zdecydowanie zawyżone. Graficznie – może jak na standardy PS1 rewelacyjnie – to na tle N64 bidnie. Zresztą ograniczenia tego tytułu w sferze 3d są aż nadto widoczne. Biegniemy albo do przodu albo do tyłu. 3D jest tylko jako dodatek. W marianie mogę pobiec gdzie chcę – tutaj lipa. Postać fajna i szkoda, że zniknęła w tłumie innych hirołsów.
    Odpowiedz

    1. Weź też pod uwagę ,że PS1 a N64 dzieli różnica czasowa podobna do N64 a Dreamcast. Więc dla mnie porównywanie tych konsol pod względem osiągów to czysta głupota. Wiadomo ,że graficznie gry z PS1 nie mają startu do N64 tak samo jak graficznie N64 nie ma startu do DC.

  3. Ale wybacz Vicious ale jak można oceniać grę z PSX’a z możliwościami graficznymi N64? No własnie nie można, oceniam grafikę poprzez to kiedy wyszła i na jaką platformę i porównuje ją do tego co pojawiło się w tym samym czasie a Crash na PSX’a nie ma sobie równych.

    Super Mario 64 może i ma duże przestrzenie tylko co z tego? Lokacje są puste,jest kilka goombasów do ubicia, trochę pływania pod wodą i standardowe zbieranie gwiazdki. Dla mnie każda odsłona Crasha z PSX’a bije SM64 bo jest przynajmniej co robić i każda część oferuję jakieś wyzwanie (i mają fantastyczny soundtrack czego nie można powiedzieć o SM64, który gwałci uszy piskliwą i irytującą muzyką).
    Crash okazał się ogromnym sukcesem na PSX’a bo w Naughty Dog pracowało wtedy 8 osób i nie mieli nigdy styczności z platformówkami (tworzyli wcześniej porty lub bijatyki).
    Dlatego ocena nie jest zawyżona (zresztą to moja ocena – nie podoba się to trzeba było napisać swoją recenzję)), grałem w Crasha mając 6 lat, gram w niego do dziś i dalej twierdzę że Super Mario 64 oprócz wielkich przestrzeni jest tylko cieniem poprzednich odsłon (i jest zwyczajnie nudny i powolny) a tak samo miałem okazję ograć go podczas premiery konsoli w Niemczech.
    Miyamoto zresztą tylko udowodnił brak pomysłów i wypalenie się skoro na Super Mario Sunshine musieliśmy czekać 6 lat, który Ameryki to nie odkrył.

    Ale to wszystko to głównie kwestia gustu. Szkoda tylko że większość osób twierdzi iż odbija się od Crasha przechodząc go na komórki lub przechodząc podstawowe 3 levele, które nijak się mają do tego co czeka gracza dalej. A im dalej tym lepiej.

    1. No chlopie… to zes pojechal po bandzie z tym Super Mario 4 😀 Dla mnie pierwszy Marianek w trojwymiarze tez nie jest jakims mega ultra hiper przelomem (chociaz smialo mozna powiedziec ze to ta gra zdefiniowala ten gatunek na nastepne 15 lat), to jednak mowienie ze Crash bije Marysia jest… mocno naciagane niczym gumka na dupie amerykanskiego hamburgozercy. Liczba pomyslow i rozwiazan wSuper Mario 64 jest tak duza ze ciezko w ogole porownywac go z Crashem. Laczy je w zasadzie tylko to ze obie sa platformowkami 3D (z czego Crash jest w duzej mierze udawanym 3D).

      PS: A z tym brakiem pomyslow u Miyamoto to… wez sie nie kompromituj… serio 🙂

  4. Fenomen Super Mario 64 wziął się tylko i wyłącznie z otwartej przestrzeni i grafiki 3D. Jeżeli wziąć pod lupę jakie gra posiada elementy, które powodują że tytuł jest dobry to okazuje się że posiadają go również poprzednie odsłony Super Mario. Tą metodę używały wówczas wszystkie największe teamy developerskie – czyli efektowną grafikę 3D i tą otwartą przestrzeń.
    Nigdzie nie zaprzeczyłem że Mario 64 nie wprowadził żadnej rewolucji bo wprowadził ale zwyczajnie dla mnie jest grą bardzo powolną, do tego lokacje są nad wyraz rozlazłe tylko po to aby przedstawić w jak najlepszym świetle przestrzeń 3D na której koncentrował się Miyamoto (a mnie to osobiście nudzi). Najbardziej kultowe gry tamtych czasów jak FFVII czy MGS czy Zelda: OoT wykorzystały dokładnie tą samą metodę. Dodały parę aspektów możliwych tylko dzięki grafice 3D ale 3/4 pozostałych aspektów pochodzi z poprzednich odsłon z czasów 2D, tyle że dzięki grafice 3D efekt jest więcej niż świetny i pozostawia po sobie ogromne wrażenie.

    Crash nie jest rewolucyjny ale tak jak napisałem przypomina mi najlepsze elementy różnych platformówek (zwłaszcza DKC) dzięki którym miałem mnóstwo radości jako dzieciak i tak jest do dzisiaj i te aspekty, które poruszyłem w recenzji są moimi priorytetami w platformórkach.

    Tak więc Axi daruj sobie bo gdzie ostatnio nie wejdziesz w recenzje to jesteś niezadowolony bo ktoś ma odmienne zdanie niż ty (zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę – czy ona jest aż tak ważna?).
    Jak widzisz nie napisałem nic złego o SM64 w recenzji bo to nie jest na to miejsce (i nie na tym recenzja powinna się skupiać).
    A to jaką ja mam opinie o Super Mario to jest tylko moja opinia i nikogo nie próbuje przekonać do mojego zdania, bo zawsze myślałem że Retroage to jedyne miejsce gdzie mogę się podzielić radością (lub czasami rozczarowaniem) z grania w stare odsłony i pokazać że nawet po 20-tu latach taki Crash ma dalej w sobie mnóstwo pokładów grywalności a to że ocena jest wysoka to już moje święte prawo recenzującego (tym bardziej że każdy kto czytał poprzednie moje wypociny wie że odnoszę się do gry XYZ w momencie w którym wyszła na daną platformę i fakty nie kłamią że na PSXie Crashowi nic nie było w stanie dorównać).

    Tak więc jeżeli czyjeś zdanie uraziłem to przepraszam, mam nadzieje ze przy następnej recenzji nie wybuchnie święta wojna Sony i Nintendo o to jaka gra jest bardziej rewolucyjna tylko czy tekst się komuś podobał lub opiszę swoje doświadczenia z grą :-]

    1. Ja tylko dodam ,że tak szczegółowe noty to często nieporozumienie jeśli chodzi o starsze tytuły. Na przykład jak ocenić takie Galaxian które jest świetnym portem z automatów a ma kupiastą grafikę i dźwięk w porównaniu do gier na NESa z lat 90 a mimo to sprawia wrażenie 10/10. Jak dla mnie nota powinna być tylko końcowa.

  5. Chrono – z całym szacunkiem. Ale moim świętym prawem jest również skomentowanie recenzji. Oceny jakie wystawiłeś mogą się wg. mnie odnosić do części trzeciej (najlepszej i najbardziej dopracowanej). Dużo przez Ciebie przemawia nostalgii – przejrzyj swoje komentarze. Równie dobrze mogłeś dać wszędzie po 100%. Twoje prawo – ale ja się z tym za chiny nie zgadzam. Przykładowo – jak możesz dobrze oceniać etapy w których biegniemy w dół uciekając przed kamieniami etc. gdy nie widzimy naszej drogi ? Toć to czysty absurd. Trasę trzeba mieć zapamiętaną.

    Soundtrack – OK spoko. Ale odgłosy ? Ugabuga ? Ech…

    Nie można porównać dwóch gier z tego samego okresu na konsole z tamtego okresu ? No chyba coś mylisz 🙂 . Nie porównuję Crasha z najnowszym Raymanem przecież 🙂 . A sprzedaż określiła która gra była bardziej popularna. W Crasha na PS1 grałem – ale nigdy mnie nie wciągnęła a grafika nie podobała mi się. Marian to co innego. A musisz też wiedzieć, że naprawdę platformersy mnie nie ciągną. A udało mi się zdobyć wszystkie gwiazdki w Marianie 64 (takim wolnym i pustym 😉 ) .

    Dla mnie Crash to jak ciosany w kamieniu pseudo 3D plaformer. Dopiero część trzecia dała radę – no i naprawdę świetny racer – na mój gust bardziej miodny od marianowskiego.

    I ja się do recki nie czepiam – każdy ma prawo do swojego zdania 🙂 . I każdy ma prawo do komentarza 🙂 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.