RetroAge Recenzja, NES Duck Hunt
RecenzjaNES

Duck Hunt

Loading

Jako szlachetnie urodzony potomek starego magnackiego rodu od młodych lat wpajane miałem, że polowanie jest rozrywką dla ważniejszych person. Już jako kilkulatek miałem pierwsze wprawki w łowiectwie. Dziś, już dorosły, czasem zdejmuję strzelbę zawieszoną na kołku, przywołuje mego wiernego psa, rozsiadam się na kanapie z zapperem w dłoni, i odpalam Duck Hunt, stworzony przez giganta z Kioto na konsolę Nintendo Entertainment System.

Fabularnie Duck Hunt niestety nie porywa. Wydany został w czasach, kiedy fabuła często schodziła na drugi plan, ustępując palmy pierwszeństwa grywalności i frajdzie z samego grania. Zacznijmy jednak od początku. W głównym menu do wyboru mamy aż trzy opcje. Dwa z tych trybów to tytułowe polowanie na kaczki, trzecim trybem są wprawki w strzelaniu z naszej flinty do rzutek. Zajmijmy się najpierw klasycznym polowaniem. Po wybraniu tego trybu udajemy się nad rzekę trzymając przy nodze naszego wiernego tropiciela, który pomaga wypłoszyć nam cel naszej wyprawy z krzaków. Co jakiś czas wbiega on w roślinność pokrywającą brzegi silnego nurtu rzeki. Wtedy właśnie wkracza gracz uzbrojony w light guna, którego zadaniem jest ustrzelenie przynajmniej ośmiu kaczek na rundkę. Po każdym celnym strzale nasz czworonożny przyjaciel wyszukuje i pokazuje nam nasze trofeum. Z kolei po każdym spudłowaniu pies drwi z nas bezczelnie dość irytującym śmiechem potrafiąc doprowadzić co mniej odpornych do szewskiej pasji. Tryb niszczenia rodowej zastawy również wymaga minimum ośmiu trafień na rundę, tam jednak ćwiczymy naszą celność na łące, gdzie psa nie zabieramy. Gra ta jest jednym z flagowych tytułów na NESa, obok takich hitów jak seria Mario, czy Zelda. Ojcem naszej gry jest sam Gunpei Yokoi, za udźwiękowienie zaś odpowiedzialny jest Hirokazu Tanaka, twórca muzyki do wielu gier.

Graficznie tytuł w czasach współczesnych może już nie zachwycać. Stworzony na 8 bitową maszynkę Duck Hunt posiada jednak na tyle wyraźny obraz, że nawet dziś nie problem odróżnić kaczkę od psa, więc wybredni gracze nie powinni mieć powodów do narzekań. Nie uświadczymy na ekranie żadnych zlepków pikseli, do których mamy celować light gunem, a wyraźnie odrysowane kaczki i talerze, które sprawnie poruszają się po ekranie. Tło jest jednostajne, zawsze będziemy widzieć ten sam brzeg i tą samą łąkę. Tak naprawdę podczas grania oprawa graficzna schodzi na dalszy plan, naszym celem jest przecież strzelanie do celu, a nie podziwianie widoków.

Udźwiękowienie również do tańca może nie porywać. Melodyjki przygrywające nam w menu oraz na początku każdej rundy nie są w ogóle irytujące, a każdy oddany strzał jest na tyle wyraźny, że nie pomylimy go z żadnym piskiem telewizora.

Sterowanie w grze należy do banalnie prostych, pada używamy w głównym menu do wyboru trybu rozgrywki, potem można pozbyć się go z zasięgu rąk (w razie ataku szału podczas kolejnego wysłuchiwania szyderczego śmiechu naszej psiny). Przechodzenie z jednej rundy do drugiej odbywa się już automatycznie, więc do końca gry nie wypuszczamy już Zappera z dłoni.

Podsumowując, Duck Hunt stworzony na konsolę NES, jest gierką prostą i niewymagającą, jednak potrafi zapewnić olbrzymią porcję rozrywki. W naszym kraju często spotykany był na różnych składankach przeznaczonych na Pegasusa, więc tytuł ten zna prawie każdy. Wśród gier na light guny gra zajmuje wysokie miejsce w każdym rankingu. Duck Hunt jest zabawą ponadczasową, polecam starym wyjadaczom, jak i początkującym retro graczom.

Ocena ogólna

Duck Hunt

NES

Grafika
80%
Dźwięk
70%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.