RetroAge Recenzja, Dreamcast Fighting Force 2
RecenzjaDreamcast

Fighting Force 2

Loading

Ktoś jeszcze pamięta pierwsze Fighting Force? Sympatyczna nawalanka ukazała się na Playstation, kilka postaci do wyboru i beztroskie naparzanie przeciwników przy pomocy pięści oraz różnorakiego żelastwa. Gra okazała się na tyle dużym sukcesem, że zawartość psxowego cedeka upchnięto z niemałym trudem do szarego carta od Nintendo 64. Nic zatem dziwnego że po kilku latach wydawca gry, firma Eidos postanawia uraczyć graczy sequelem. W moje recenzenckie imadło trafia Fighting Force 2 w nextgenowo wypasionej i wyładowanej po brzegi polygonami wersji na konsolę Sega Dreamcast.

Najzabawniejsze w Fighting Force 2 jest to, że z pierwszą odsłoną nie ma ona prawie nic wspólnego. Zamiast kilku postaci do wyboru, tutaj wcielamy się w kwadratowego chłopka wyglądającego niczym skrzyżowanie sędziego Dredda z… Solid Snake, a chodzoną bijatykę zastąpiła lekko futurystyczna strzelanka TPP.

Gra wita nas krótkim i eleganckim intro w którym poznajemy naszego człowieka. Niewiele z niego wynika poza tym, że koleżka jest pewnie supertajnym agentem, który ma do wykonania jakąś niesamowitą misję… Zresztą kogo to obchodzi, fabuła jakaś tam jest upchnięta na siłę – pewnie wymyśliła ja sprzątaczka podczas szorowania kibla w studiu deweloperskim. Zresztą wystarczy spojrzeć na nieskalaną myślą głębszą fizjonomię głównego bohatera, Gołota przy nim to istny orzeł intelektu. Dobra, fabułę mamy odfajkowaną. Pora wgryźć się głębiej w mięsko gameplayu. Przekonajmy się czy mamy tutaj do czynienia z krwistym befsztykiem czy może jest to zaledwie łykowaty kawał zada starego wołu.

Na początku każdej misji dostajemy krótką informację o celach do zrealizowania i można przystąpić do akcji. Nasz człowiek biega sobie po industrialnych lokacjach i strzela z ledwie popierdującego pistoleciku. Ewentualnie może też wykonać na przeciwniku proste kombo. Pokoje wyglądają jak trzepane w konsolowym generatorze lokacji. Na ścianach dwie tekstury na krzyż, przeciwnicy to różnobarwne inkarnacje tego samego klockowatego ludka. Nuda panie, zupełnie jak w polskim parlamencie. Wierzcie mi że kilkanaście pierwszych minut rozgrywki nie nastraja optymistycznie. Ja jednak byłem dzielny i zanurzałem się w szarobure odmęty lokacji Fighting Force 2 w poszukiwaniu choćby odrobiny grywalności. Na moje szczęście po kilku chwilach zaczyna robić się ciekawiej, lokacje stają się bardziej dopracowane. Postrzelamy sobie na ten przykład w ciągle pracującej hucie, gdzieniegdzie buchają płomienie, pracują maszyny, wszędzie jazgot i hałas, no wiecie jak to w hucie. Co prawda nigdy w hucie nie byłem, ale myślę że wygląda to podobnie. Generalnie przeważają lokacje przemysłowo-wojskowe, jakieś fabryki, tajne bazy i temu podobne miejscówki. Nic powalającego na kolana, od czołówki graficznej DreamcastaFighting Force 2 dzielą lata świetlne. Bardzo ładnie wykonane są wszelakie wybuchy i płomienie, a że w grze wybucha prawie wszystko będziecie mogli się na nie napatrzeć aż do bólu brzucha. Tak, tak drodzy czytelnicy, wybucha prawie wszystko. Krzesła, stoły, pudła, skrzynki czy zamki szyfrowe. Wystarczy kopnąć niewinnie wyglądający mebel a ten buch i rozlatuje się w pięknym blasku płomieni. Dźwiękowo także nie ma tu nic wybitnego. Schludnie, poprawnie i tyle, nie ma co się więcej nad tym rozpisywać.

Jeśli chodzi o grywalność to jest całkiem miło. Ludek raźno przemierza lokacje, tego poczęstuje kopniakiem, owemu wygarbuje skórę kijaszkiem a jeszcze innemu sprzeda w promocji kilka gramów ołowiu. No i jakoś tak to leci przez ładne kilkanaście godzin. Niby są prostackie zagadki z szukaniem kart dostępu, jest i kilku dość upierdliwych bossów do ubicia. Z rzadka pojawia się toporna animacja popychająca do przodu czerstwą fabułkę. Jednak po kilku godzinach sympatycznej rozwałki zza telewizora zaczyna wyglądać nuda. Początkowo nieśmiało, jednak z biegiem czasu coraz odważniej zaczyna pokazywać swoja obmierzłą gębę. Rozgrywka zaczyna nudzić sztampą i powtarzalnością. Strzelanie i dewastacja otoczenia nie dają już takiej frajdy jak na początku. Co gorsza gra jest naprawdę długa i ma całkiem wyśrubowany poziom trudności. A żeby jeszcze bardzie utrudnić życie graczom, punkty zapisu są rozsiane niezbyt często co w wypadku nagłego zejścia naszego herosa kończy się powtarzaniem sporych partii poziomów.

Podsumujmy zatem całą ta pisaninę. Twórcom gry wyraźnie zabrakło tej iskry bożej i odrobiny szaleństwa które dzielą artystów od rzemieślników. Fighting Force 2 mogę polecić tylko najbardziej zatwardziałym wielbicielom strzelanin i to tylko tym najtwardszym, którzy największe hity tego gatunku maja już za sobą i szukają czegoś mniej znanego.

Ocena ogólna

Fighting Force 2

DREAMCAST

Grafika
50%
Dźwięk
50%
Grywalność
60%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.