RecenzjaNES

Golf

Loading

Golf to kolejny tytuł z wydawanej w latach osiemdziesiątych serii sportowych gier od Nintendo. Swoją premierę miał 1 maja 1984 roku w Japonii, by rok później 18 października ukazać się w USA. Na Starym Kontynencie zaś gra ukazała się dopiero 15 listopada 1986 roku.

Swoją przygodę z Golf zacząłem dość nietypowo, bo od sprawdzenia, czy prawidłowo podłączyłem kable chin che do telewizora i czy aby nie wyciszyłem w nim dźwięku. Gry sportowe Nintendo przyzwyczaiły nas bowiem do sympatycznej melodii w menu. Tu natomiast przywitała mnie głucha cisza. Nie usłyszałem również nic, gdy po wciśnięciu przycisku „start” mój zawodnik pojawił się na polu golfowym. Pierwszy dźwięk usłyszałem, gdy trafiłem kijem w piłkę, drugim zaś był odgłos lecącej białej kuli. Dźwięki pojawiały się też, gdy trafiałem piłką na aut, do wody, piachu, dołka, jak również przy wyświetlaniu się informacji, jeśli mieściłem się między Par a Double Bogey. Żadnej muzyki, żadnych wiwatów publiczności. Rozumiem, że przy golfie potrzebna jest cisza i skupienie, ale chyba trochę przesadzili. Do wyboru są trzy tryby rozgrywki: Stroke Play dla jednego gracza, Stroke Play dla dwóch i Match Play dla dwóch. Nieobeznanym w golfie wytłumaczę, że w stroke play trzeba trafić do dołka, uderzając jak najmniejszą ilością razy tak, by końcowy wynik był minusowy lub wynosił zero. W match play rywalizuje dwóch graczy. Wygrywa ten, kto pierwszy skieruje piłkę do dołka, niezależnie jak długo mu to zajmie. Ekran rozgrywki podzielony jest na dwie części. Po prawej widzimy pole golfowe, na którym pokazany jest dołek, a także aktualna pozycja naszej piłeczki. Po lewej zaś grubego faceta z wąsem w białej koszulce (hmm, mam wrażenie, że już go gdzieś widziałem) w roli naszego golfisty. Znajduje się tu także informacja o numerze dołka, odległości od niego, sile i kierunku wiatru, czy ilości uderzeń niezbędnych do Par. Z tej części ekranu dowiemy się też, ile mamy punktów i ile zamachów wykonaliśmy. Na ekranie golfisty wykonujemy uderzenie, ustawiając odpowiednio znajdujący się poniżej pasek siły, na którym w jednym miejscu mieści się biały znacznik, a pod nim strzałka. Naciskając przycisk zaczyna się ona poruszać wzdłuż paska w lewą stronę. Wówczas należy szybko ponownie nacisnąć klawisz, im dalej to zrobimy od białych kresek, tym silniejsze będzie uderzenie. Następnie strzałka zacznie wracać w prawo i należy drugi raz wcisnąć przycisk, by trafić w znacznik. Nie jest to jednak takie proste i zapewne wiele razy się machniecie, nim w ogóle traficie w piłkę. Jeżeli nie uda wam się wcisnąć przycisku w odpowiednim momencie i trafić za lub przed znacznik, musicie liczyć się z tym, że biała kula nie poleci dokładnie tam, gdzie planowaliście. Co ciekawe, system ten przetrwał długie, długie lata w innych grach o tej dyscyplinie, na czele z serią Tiger Woods PGA Tour. Przed uderzeniem należy także wybrać kierunek lotu, który symbolizuje biała strzałka znajdująca się na prawym ekranie tuż przy aktualnym położeniu piłki. Kolor wskaźnika jest jednak trochę niefortunny. Niekiedy zlewa się z otoczeniem i ciężko dojrzeć, w jakim kierunku jest ustawiony. Denerwuje także wybór strony, w jaką chcemy uderzać. Można go zmieniać w każdym z kierunków strzałkami w lewo i w prawo. Problem jednak w tym, że jedno wciśnięcie to zmiana strony o 45 stopni! Nieraz nie mogłem uderzyć w kierunku, w którym dokładnie chciałem, bo gra nie uwzględniała takiego kąta! Ileż razy rzucałem łaciną, jak i też padem, ponieważ trafiałem przez to do wody bądź na aut. Sprawy nie ułatwia także wiatr. Siłę i kierunek uderzenia musimy dostosować do strony i mocy, z jaką wieje. Nawet jeżeli dołek jest przed nami, uderzenie na wprost przy silnym wietrze w prawo nie okaże się dobrym pomysłem. Ważny jest także odpowiedni dobór kija. Golf daje nam do wyboru czternaście ich rodzajów. Pole golfowe jest niestety tylko jedno i składa się z osiemnastu dołków. Są one jednak w całości zmyślone przez twórców i raczej nie znajdziemy takich na prawdziwych zawodach. Niektóre z nich są ekstremalnie trudne, jak np. to składające się z kilku wysp, gdzie bardzo łatwo trafić do wody. Zresztą spójrzcie na screeny poniżej.

Golf podziela jednak wadę innych sportowych tytułów, wydanych w tych latach przez Nintendo. Nie ma tutaj żadnych turniejów czy zawodów. Nie da się nawet zagrać z komputerowym przeciwnikiem, co sprawia, że po opanowaniu jedynego dostępnego pola golfowego już w zasadzie nie ma po co do tej gry wracać. Sprawę ratuje nieco możliwość rozgrywki z drugim graczem, który steruje również grubym facetem z wąsem, tyle że w czerwonej koszulce (kurcze, tego gościa też już gdzieś widziałem). Razem gra się całkiem przyjemnie, choć po jakimś czasie również znudziła nas zabawa ciągle na tych samych osiemnastu dołkach.

Grafika, choć oszczędna, jest całkiem przejrzysta (no za wyjątkiem tej strzałki w niektórych sytuacjach). Miałem problem jedynie, gdy moja piłka znajdowała się na zielonym polu blisko dołka. Ciężko wówczas ocenić odległość od niego. Bardzo podoba mi się animacja golfisty, jak i fakt, że przy zmianie kierunku uderzenia zmienia się krajobraz przed nim.

Ogólnie Golf jest grą dość średnią. Można pograć i całkiem nieźle się bawić, ale jego następcy, jak chociażby NES Open Golf Tournament, są zdecydowanie bardziej grywalni.

Ocena ogólna

Golf

NES

Grafika
50%
Dźwięk
30%
Grywalność
60%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.