RetroAge Recenzja, Xbox 360 Grand Theft Auto IV
RecenzjaXbox 360

Grand Theft Auto IV

Loading

Zapraszamy do Liberty City – miejsca zabaw dla dorosłych, gdzie przemoc, wulgarny język i seks wylewają się z ekranu. Wszechobecna brutalność która poruszana jest często w mediach jako powód wzrastającej agresji u młodzieży pojawia się właśnie w tej grze. Grand Theft Auto IV – bo o niej mowa, wydana w 2008 roku sprawiła, że serca graczy szybciej zabiły. Krytycy i recenzenci dosyć szybko okrzyknęli ten tytuł jednym z najlepszych w tej generacji, a według portalu gamerankings.com, średnia z ocen wskazuje że jest to najlepszy tytuł na konsolę Xbox 360. Sprawdźmy to… czy jest tak naprawdę?

GTA zna chyba każdy kto ma jakieś pojęcie o grach. Na przestrzeni piętnastu lat zawsze było głośno o tytułach z tej serii, głównie dzięki wspomnianej już brutalności i wulgarności wplecionych w treść gry. Jak zawsze wcielamy się w jakiegoś gangstera, który kradnie samochody, strzela do przechodniów i rozjeżdża ludzi. Gier z serii ukazało się około dziesięciu (plus dodatki), dlaczego więc gra ma numer IV w tytule? Możliwe że chodzi o silnik gry, o zastosowane mechanizmy rozgrywki i skok jakościowy. GTA dojrzało, nabrało realizmu – stało się bardziej dorosłe i żywe. Pewnie dzięki temu twórcy gry uznali, że właśnie ta część nie zasługuje na podtytuł, a na pełnoprawny oznaczający nową jakość numer wydania – czyli po prostu Grand Theft Auto IV.

Głównego bohatera poznajemy gdy przypływa statkiem do amerykańskiego Liberty City – miasta wzorowanego na Nowym Yorku.. Jest nim Niko Bellic (mieszkaniec wschodniej Europy) który kuszony listami kuzyna Romana mówiącymi o luksusie, pięknych kobietach, sportowych samochodach i sporej ilości banknotów postanowił skorzystać z okazji polepszenia swojego życia. Jak się niewiele później okazuje, prawda jest jednak inna i przechwałki kuzyna szybko zostają zweryfikowane. Po pierwsze Roman przyjechał po Niko jakimś rzęchem nie mającym nic wspólnego z szybkim sportowym autem. Po drugie zapyziałe mieszkanie tuż przy stacji metra również nie świadczy o luksusie, o którym pisał do rodziny w listach. Na dodatek na około same oprychy, bandziory i wszechobecne zło. W tym świecie trzeba się jakoś odnaleźć… co oczywiście nasz bohater czyni.

Niko pracuje dla tego kto płaci. Na początku pomagamy Romanowi w prostych czynnościach: podjechać po kogoś, pogrozić komuś … a w miarę rozgrywki poznajemy nowe postacie, które w wyniku naszych poczynań decydują się na współpracę. Niko spotyka wrogów i przyjaciół kuzyna, przez co wkracza w światek przestępczy. Kolejne wątki fabuły/misje pchają nas w najgorsze. Osłaniamy znajomych ze snajperki na dachu pobliskiego budynku, gdy na dole w uliczce dogadują interesy. Zanim się obejrzymy, obrabiamy już dilerów kradnąc im ciężarówkę z narkotykami. W innej misji wieziemy w bagażniku jakieś zwłoki do pewnego doktorka, który już się nimi zaopiekuje. Wcześniej jednak musimy do niego bezpiecznie dojechać, gdyż każda lekka stłuczka z innym pojazdem powoduje otwarcie klapy bagażnika z wystającym ciałem denata. Nie można dopuścić aby policja zauważyła zwłoki, dlatego jak najszybciej trzeba się zatrzymać i zamknąć bagażnik. Jest to drobniutki wyrywek tego co będziemy robić w grze… aby poznać całość zapraszam do GTA IV.

Misje to cały przekrój świata przestępczego: kradzieże, porwania i zastraszenia. Osłona i obserwacja, a także śledzenie, podkładanie bomb, zabójstwa na zlecenie oraz kilkuosobowe napady. Jak w każdym Grand Theft Auto – akcja pełną gębą. Pościgi samochodowe, na motorach i łodziami. Jest też pościg w powietrzu helikopterem. Większość misji i tak kończy się strzelaniną, bo albo musimy zlikwidować jakiś cel, albo po kradzieży/napadzie ściga nas policja, z którą prowadzimy wymianę ognia.

Zleceniodawcy to przekrój społeczny i kulturowy mieszkańców Liberty City. Pomagamy i pracujemy dla psycholi i ludzi na stanowisku. Niektórzy mają naprawdę nieźle namieszane pod beretem – a Niko musi to wszystko ogarnąć. Udaje się to dzięki komórce, która pomaga kontaktować się ze zleceniodawcami.

Telefon odgrywa główną rolę w komunikacji z innymi bohaterami gry ułatwiając możliwość umawiania się na spotkania. Służy także jako organizer i pilnuje terminów spotkań (dni i godzin) przypominając nam o nich. W kilku misjach sprawdza się także jako aparat fotograficzny. Jeśli wywołamy go przyciskiem na padzie – pojawia się w dolnym prawym rogu ekranu. Gracz obsługując telefon pozostaje aktywnie w grze bez konieczności pauzowania jej, pozwala to bardziej wczuć się w klimat miasta. Niko nadal porusza się ulicami pieszo lub pojazdem, jednocześnie grzebiąc w komórce. Wprowadzenie telefonu do rozgrywki jako głównego narzędzia, dzięki któremu możemy ogarnąć wiele rzeczy naraz – moim zdaniem udało się i wyszło perfekcyjnie. O tym, że możemy dowolnie zmienić styl, tapetę i dzwonki w telefonie – chyba wspominać nie muszę, gdyż jest to oczywista oczywistość i mały detal. Fajne jest też to, że jeśli nie uda nam się wykonać jakiejś misji, to w następstwie dostajemy informację, czy chcemy ją powtórzyć.

Rozgrywka w GTA jest dowolna. Powinniśmy wykonywać misje i zaliczać tryb fabularny, ale jak nie zmienić swojego postanowienia gdy na około czai się całe miasto, które chce oderwać nas od konkretów. Jadąc do punktu docelowego z czekającym zleceniem, zwykłe stuknięcie przypadkiem radiowozu na skrzyżowaniu od razu zmienia nasze priorytety. Przypadkiem wdajemy się w ucieczkę, albo w strzelaninę – nawet jeśli tego nie chcieliśmy, to miasto wymusiło na nas taki ciąg postępowania.

Jeśli pościg, to odbywa się on na tej zasadzie, że za małe przestępstwa obszar poszukiwań przez policję jest niewielki (obejmuje kilka ulic) i wystarczy z niego uciec . Za większe przewinienia (np. zabicie policjanta) zwiększa się rejon poszukiwań. Im bardziej Niko nabroi, tym bardziej ma przerąbane. Do akcji wkraczają wtedy antyterroryści i śmigłowce policyjne, a obława jest intensywniejsza. Podczas dużego zamieszania lepiej zginąć niż dać się złapać, gdyż więzienie powoduje utratę całego arsenału. Jeśli jednak będziemy walczyć do końca żywota bohatera, to po śmierci zachowamy cały zestaw zdobytej broni. Gra startuje wtedy z najbliższego szpitala, a Niko traci tylko kamizelkę kuloodporną i trochę kasy (pewnie na leczenie). To rozwiązanie jest dużo lepsze, a co za tym idzie – gracz po prostu jest nagradzany za bycie złym. Trzecim wyjściem z trudnej sytuacji (pościg policyjny) jest udanie się do lakiernika – rozwiązanie od lat znane w serii. Przemalowany samochód nie rzuca się w oczy i można śmiało przejechać obok blokady policyjnej.

Grand Theft Auto IV to gra akcji z nieźle przystosowanym systemem osłon. Niko bez problemu przykleja się do pojazdów, murków i ścian. Pozwala to na przyjemną wymianę ognia, poruszając się od osłony do osłony i zbliżając się do wroga. GTA IV to nie tylko wybuchy i strzelanina, gra łączy wiele gatunków prowadzenia rozgrywki. Szereg misji związanych z ulicznymi wyścigami pozwala na oderwanie się od ogólnie pojętej gangsterki. Naszym celem wtedy jest wygranie nielegalnych wyścigów, odbywających się na ulicach miasta, w normalnym ruchu ulicznym.

Rockstar w tej części poszedł o krok dalej i wprowadził element społeczny. Ze znajomymi, Romanem i panienkami możemy udać się do teatru lub klubu komediowego. Gdy Niko zasiądzie już w loży, gracz może odłożyć na pewien czas pada i po prostu oglądać przedstawienia (śmieszne, dziwne i zaskakujące). Jeśli chcemy rozerwać się w inny sposób, to udać można się na kręgle, bilard lub rzutki. Z przyjaciółmi ze światka przestępczego można także zajechać do klubu ze striptizem i tam podziwiać panienki w bikini prezentujące swoje wdzięki. Dodatkowo należy nadmienić, iż dobre kontakty z niektórymi osobami mogą zaowocować przysługami na telefon. Do kumpli można później zadzwonić i podjadą z bronią, podrzucą nas szybko helikopterem, albo pomogą w zaminowaniu jakiegoś pojazdu. Zadowolona z randki dziewczyna zaprosi bohatera do domu, aby po chwili pad mógł zadrżeć…

GTA IV oferuje także własny wewnętrzny internet i surfowanie po stworzonej sieci. W kilku kafejkach internetowych w mieście (lub z laptopa w swoim apartamencie) można zalogować się do netu i przeglądać stworzone strony. Dodatkowym atutem jest to, że gracz może podpiąć do Xboxa 360 dowolną klawiaturę przez port USB i za jej pomocą wpisywać adresy wirtualnych stron. Ciekawostka, detal – ale jak miły. W dosłownie kilku misjach musimy coś wpisać w polu wyszukiwania, resztę natomiast można kliknąć, poruszając kursorem (prawym analogiem).

Internet, internetem… ale gra ma także wewnętrzną telewizję i radio. W swoim mieszkaniu Niko może zasiąść na fotelu, a gracz już z padem w ręku (jak pilotem) może skakać po kanałach i oglądać programy tam stworzone. Wiadomości, programy przyrodnicze, reklamy i zapowiedzi przedstawień teatralnych… na które później można wybrać się ze znajomymi – to tylko ułamek wykreowanego świata.

Strefa audio to kilkanaście stacji muzycznych prezentujących przekrój świata muzyki i jej gatunków. Znajdziemy tu wielu znanych wykonawców ze świata realnego. Utwory w grze są świetne i często zdarzało się tak, że jadąc na misje nie wychodziłem z pojazdu aż fajny kawałek się nie skończy. Hip-Hop, Rock, Elektro, Jazz… i inne gatunki – to wszystko usłyszymy w tej grze. Każdy znajdzie co najmniej kilka stacji, które przypadną mu do gustu. Jeśli kogoś razi muzyka to bez problemu można wyłączyć radio w samochodzie. Cała reszta audio – to odgłosy żywego miasta: krzyki i rozmowy na ulicy, nadjeżdżające metro i wydobywający się charakterystyczny turkot szyn. Sygnał syreny policyjnej, burza, wystrzały. Piski opon pojazdów wchodzących ostro w zakręty, lub jechanie na feldze i dźwięk toczonego się żelastwa po asfalcie. Zderzenia, uderzenia w różnego rodzaju nawierzchnie, bieganie po asfalcie, ziemi lub po metalowych konstrukcjach. Przeskakiwanie przez drewniany płot i siatkę metalową – to wszystko brzmi inaczej i zachwyca.

Poza wątkiem fabularnym i misjami zlecanymi przez naszych szefów gra oferuje jeszcze wiele do zrobienia. Zaliczone misje to tylko 60% z całości gry. Kolejne procentowo wyzwania to misje Most Wanted z policyjnego komputera w radiowozie (oczyszczanie miasta z przestępców), zadania dla przyjaciół, pomoc przypadkowo spotkanym postaciom na ulicy, oraz zlecenia kradzieży pojazdów przez Internet i telefon. Jest też coś dla szperaczy: znalezienie w całym mieście dwustu gołębi (do zestrzelenia) i pięćdziesięciu skoczni (zaliczając udany skok). Gra oferuje także tryb multiplayer w kilkunastu wariantach rozgrywki, który jednak pozwolę sobie ominąć w tej recenzji.

Miasto odgrywa tu największą rolę, jest świetnie zaprojektowane i wykonane. Liberty City podzielone jest na cztery duże wyspy i kilka mniejszych. Połączone są one mostami i tunelami, a przemieszczanie się między nimi poza oczywistymi samochodami i motorami, umożliwiono także helikopterem i łodziami. Dla żądnych atrakcji jest także kolejka linowa i metro. Miasto jest pełne, gdyż znajdziemy tu dzielnice domków jednorodzinnych, jak i strefy gęsto zaludnione z wysokimi biurowcami przysłaniającymi niebo. Osiedla odrapanych bloków, dzielnice tematyczne (np. Chinatown) jak i tereny robotnicze z portem i fabrykami. Na skraju jednej z wysp znajduje się więzienie… można tak wymieniać bez końca. Można prawie wszędzie wejść i wspiąć się. Na budynkach znajdują się drabinki, kładki lub inne elementy, po których Niko może się przemieszczać. Rozmieszczone wszędzie śmietniki, generatory, kontenery i skrzynki… to wszystko pomaga w eksploracji terenu. Miasto zachwyca i można się w nim zatracić. Nie do wszystkich budynków można wejść, ale jest taka możliwość.

Dla ułatwienia poruszania się po tak wielkim obszarze jaki twórcy oddali w ręce gracza, Rockstar umożliwił komunikację po mieście także taksówkami (wystarczy gwizdnąć na przejeżdżający obok pojazd i zatrzyma się – następnie wskazać cel podróży) oraz metrem (między stacjami). Pojazdy w każdej odmianie prowadzi się na różny sposób. Jedne mają lepszą przyczepność, inne „ślizgają się” na asfalcie. Są ciężkie i wolno rozpędzające się ciężarówki, jak i szybkie i stabilne sportowe wozy. Motocykle w kilku odmianach, jak i szybkie łodzie motorowe, oraz powolne kutry.

GTA IV to przesyt detali… gra zachwyca szczegółami, które cieszą oko i bawią podczas rozgrywki. Podróżując z Little Jackob’em widać unoszący się dym palonej trawki nad poruszającym się pojazdem. Uderzenie w hydrant powoduje wyciek strumienia wody, co sprawia, że naszym oczom ukazują się spływające krople z naszego LCD lub plazmy. Gdy wycelujemy w oponę stojącego obok samochodu, a następnie pociągniemy za spust, to zauważymy jak maszyna osiada na feldze pod swoim ciężarem. Fajne wrażenie robią też przestrzelone opony podczas ucieczki, wtedy to iskry wydobywające się z naszego koła mogą spowodować jego pożar, lub zapalenie się całego pojazdu. Jeśli pożar, to i wybuchy które również wyglądają niesamowicie i można na nie patrzeć bez przerwy… stojąc z wyrzutnią rakiet na skrzyżowaniu i celując w nadjeżdżające pojazdy. Brudne samochody możemy umyć w myjni, a następnie podziwiać ich lakier/ewentualne zarysowania i zniszczenia. Odpadająca maska przykrywająca silnik, przestrzelone szyby, wiszące zderzaki, wgniecione koła lub dym zniszczonego silnika. Para wydobywająca się ze studzienek kanalizacyjnych, zmiana warunków pogodowych: deszcz, burza z piorunami, czy też mgła. To wszystko cieszy oko i zasługuje na najwyższą ocenę, jeśli chodzi o sferę oprawy wizualnej.

To nie koniec wyliczanki: kręcące się felgi w świetle porannego słońca zachwycają! Na początku mojego spotkania z grą kradłem jeepy z fajnymi kołami tylko po to, aby obserwować jak kręcą się „fele”. Fizyka prowadzenia pojazdów i kierowania bohaterem na początku wydawała się zbyt luźna i chaotyczna, ale później jak już się do tego przywyknie to czerpie się z tego samą przyjemność. Odpowiednio ustawiona kamera na dużym zbliżeniu powoduje zachwyt powolnym wykręcaniem „na trzy” na drodze. Sama obserwacja tego jak pojazd ugina się podczas wjeżdżania na krawężnik już daje radość z patrzenia. Powolne osiadanie samochodu podczas ruszania i hamowania, zderzenia, wyginanie się na zakrętach. Bawiłem się tymi samochodzikami, robiłem to powoli, z blisko ustawioną kamerą i po prostu podziwiałem manewry na drodze.

Tytułowa kradzież samochodu zobowiązuje. Animacje ruchów postaci przywłaszczającej sobie jakiś pojazd są zróżnicowane i realnie ukazane. Gdy Niko biega z karabinem, który trzyma w dwóch rękach, to włamując się do pojazdu uderza z kolby w szybę. Bez broni w ręku wybija ją łokciem lub z buta. Kradzież samochodu na skrzyżowaniu również prezentuje się zacnie. Szczególnie cieszy obserwacja zachowań kierowców, którzy są okradani. Wystarczy wycelować w prowadzącego pojazd, a on albo wyjdzie z samochodu i zacznie uciekać, albo postara się uratować swoje cztery kółka i wrzuci wsteczny. Takiemu delikwentowi możemy zaserwować kulkę w łeb, po czym padnie głową na kierownicę i wciskając klakson będzie trąbił bez przerwy, aż do momentu wyrzucenia zwłok z pojazdu. Inny zabity bezwładnie wciśnie pedał gazu, a samochód już ze zwłokami pojedzie sam przed siebie aż w coś uderzy. Brzmi to może strasznie … ale wygląda rewelacyjnie.

Jeśli darujemy komuś życie, to może zacząć się bronić, podbiegnie i wyrzuci nas ze swojego samochodu. Niektórzy podbiegają do skradzionej fury i łapią za klamki, a gdy ruszymy są ciągnięci za samochodem… aż odpadną. W gorszej dzielnicy może okazać się że napadnięty przez nas kierowca zaczyna strzelać… albo gorzej gdy cala ulica widzi w nas napastnika.

Gracz nie może czuć się bezkarny w mieście i nie do zabicia. Trzeba uważać na kogo się napada, bo raz chcąc wzbudzić bójkę na pięści, mój przeciwnik wyjął nóż i zaczął mnie nim dźgać. Nie zdążyłem zmienić noża na broń i zaskoczony padłem ofiarą większego bandziora. Na niektórych dzielnicach atak na przechodnia może skończyć się odwetem kilku osób. Oczywistym jest także, że gdzie jest policja od razu zaczyna się pościg. Dlatego, jeśli nie chcemy robić zamieszania, należy najpierw się rozejrzeć. To miasto żyje!

Detale, detale… i jeszcze raz detale. Na ogólny zarys całej gry składa się masa szczególików które tak zachwycają. Miasto, muzyka, ogólny zarys i przede wszystkim grywalność – te elementy składowe sprawiają, że oceniam tą grę pod każdym względem maksymalnie. Charakterystyczne i barwne postacie. Cała masa rzeczy do zrobienia i czynności odrywających nas od priorytetów pozwalają zatracić się w tym świecie. Jeśli ktoś złapie już bakcyla … to gra nie puszcza. Grand Theft Auto IV jest grą dużą, z ogromnym miastem i mnóstwem czynności do wykonania. Misje są podobne, ale jednak różnią się. Tytuł ten oferuje nam dobrze znaną formułę, serwowaną od lat – tyle że w przepięknej i bogatej w detale oprawie. GTA IV jest grą, w którą zagrać powinien każdy – gdyż jest to jedna z najlepszych gier obecnej generacji. Jestem też świadom, że nie o wszystkim napisałem, ale jest tego tak dużo – że nie sposób o wszystkim wspomnieć. Nie ma na to po prostu miejsca. Ogromną zaletą tej gry jest też to – że każdy może ujrzeć w niej coś innego. Dla mnie głównym czynnikiem wpływającym na odbiór tego tytułu są detale, tworzące spójną całość.

Oczywiście w tak dużej produkcji zdarzają się błędy. Jakieś doczytywanie tekstur po szybkim wjeździe do tunelu, gdzie przez chwilkę wszystko jest jednolite. Albo wczytujące się otoczenie – ale to wszystko jest dopuszczalne i możliwe w tak OLBRZYMIEJ grze, w tak wielkim świecie, po którym możemy się poruszać. Te niesmaczne wpadki nie psują ogólnego wrażenia jakie twórcom udało się osiągnąć. I dla mnie nie mają wpływu na ocenę pod tym względem. Stosunek błędów do objętości jest minimalny dlatego zrzucam go na margines i nie zawracam sobie i Wam nim głowy.

Świetnie bawiłem się w tej piaskownicy i jeszcze trochę tu zabawię, za sprawką dodatków, które na początku jako DLC ukazały się tylko na konsoli Xbox 360 do pobrania w formie elektronicznej. The Ballad of Gay Tony, jak i The Lost and Damned – to jednak zawartość do opisania na osobny materiał. Jako ciekawostkę mogę tylko wspomnieć, że podobno Microsoft za wyłączność czasową za oba rozszerzenia wybulił pięćdziesiąt milionów martwych amerykańskich prezydentów. Dopiero po kilku latach od premiery GTA IV, oba dodatki ukazały się także na realnych nośnikach, na półkach sklepowych – jako kompletne wydanie gry – także na PlayStation 3.

Nie grałeś? To zagraj!

Ocena ogólna

Grand Theft Auto IV

XBOX 360

Grafika
100%
Dźwięk
100%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.