RetroAge Recenzja, PlayStation 2 Hitman: Contracts
RecenzjaPlayStation 2

Hitman: Contracts

Loading

Agent 47 to człowiek od brudnej roboty. Za świadczone usługi, polegające na eliminowaniu niewygodnych dla jego klientów osób, otrzymuje sowitą zapłatę. Krwawą forsę przeznacza, wbrew pozorom na opłacanie pobytu w obskurnych motelach, nie rzadko sąsiadującymi z okolicznymi domami publicznymi, pałętającymi się gdzieniegdzie handlarzami narkotyków i pospolitymi włóczęgami. Wnętrza tych miejsc, są często pokryte pleśnią, pozrywaną tapetą i można w nich natrafić na pozasychane ślady krwi. Przebywanie w takim otoczeniu, nie naraża go zbytnio na zdemaskowanie, dlatego decyduje się w nich ukrywać. Zabójca cierpi na rodzaj amnezji i pamięta tylko chwile, kiedy stał się już mordercą na zlecenie. O nieznanej mu przeszłości, przypomina mu tylko wytatuowany na tyle głowy tatuaż, wyglądem nawiązujący do kodu kreskowego. Pracuje dla specyficznej organizacji, z którą komunikuje się wyłącznie za pomocą przenośnego notebooka. Agencje reprezentuje kobieta o urokliwym głosie o imieniu Diana. To ona przekazuje mu zadania mające miejsce w większości w obskurnych, a czasami nawet koszmarnych lokacjach. Właśnie w takiej scenerii rozgrywa się historia Hitman Contracts. Premiera gry miała miejsce w 2004 roku i została wydana miedzy innymi na PlayStation 2.

Fabuła

Spośród dotąd czterech wydanych tytułów o Hitmanie, omawiany przeze mnie posiada najbardziej mroczny i miejscami chory klimat. Akcja gry toczy się podczas wykonywania jednej z misji, gdzie zabójca zostaje dotkliwie postrzelony i powoli traci przytomność. W trakcie postępującej utraty świadomości, przypomina sobie dawne zlecenia. Pomiędzy tymi wydarzeniami jak i pozostałymi, występują przerywniki filmowe. Pierwsze wspomnienie a zarazem nasze zadanie, dotyczy ucieczki ze szpitala dla obłąkanych. Po chwili to miejsce aż roi się od naszpikowanych po zęby bronią palną funkcjonariuszy policji. W momencie trwania obławy, nasza postać skręca kark jednemu z pracowników placówki i bierze kluczyki do jego samochodu. Drugie z nich dotyczy młodej dziewczyny, która zaginęła. Mimo, iż organizacja nie wierzy w jej przeżycie, wysyła agenta do domniemanego miejsca przetrzymywania klientki. W rzeczywistości jednak, traktuje sprawę tylko jako pretekst do eliminacji celów innych zleceniodawców. Powierzone zadanie, prowadzi zabójcę do miejsca schadzek miłośników sadomaso i surowej wieprzowiny. Na dodatek w jednym z pokojów nasączonym krwią, rozbrzmiewa radosna piosenka – Put Your Head On My Shoulder. Zdaje się to być co najmniej dziwnie i takie też jest. Następne wspomnienia 47, nie obfitują już w nadmiar dziwnych zdarzeń, jednak wciąż pozostają dosyć brutalne i pełne fanatycznych oponentów. W zadaniu zatytułowanym Beldingford Manor, wspomnienia 47, wiodą do wiekowego dworu położonego w otoczeniu mokradeł i rozciągających się ponad horyzont wrzosowisk. Mieszkańcy tej posiadłości tylko z pozoru przypominają starszych dżentelmenów. Spożywają bowiem nadmiar whisky, korzystają z usług pobliskich wieśniaczek oraz nazajutrz, zamierzają urządzić polowanie, którego główną atrakcją będzie więziony w stadninie dla koni szlachcic. W tej grze wszystko zależy od mentalności gracza, o czym jeszcze wspomnę w następnym akapicie. W Hitman Contracts nie zabrakło odniesień do poprzednich części serii. Ponownie spotkamy pechowego agenta, torturowanego po raz kolejny w celi oraz niegramotną przedstawicielkę najstarszego zawodu świata.

Gameplay
Przygoda w domu dla chorych psychicznie pełni rolę zapoznania nas z podstawowymi elementami rozgrywki, przed misjami następnymi. Warto przy tej okazji wspomnieć, że Hitman Contracts posiada osobny tryb treningu, który sprowadza się do swobodnego korzystania ze zdobytego podczas gry, ekwipunku. Jak już wspomniałem, większość zależy od gracza i jego usposobienia. Wbrew pozorom grę można przechodzić eliminując każdą napotkana osobę. Jednak mija się to z celem i uchodzi wtedy, cała atrakcyjność tej produkcji. Grę należy przechodzić jako Cichy Zabójca. Nie zwracać na siebie uwagi potencjalnych wrogów, zabijać tylko w ostateczności używając np. pistoletu z nałożonym tłumikiem bądź za pomocą garoty. Przytoczony przeze mnie sposób działania, procentuje pod koniec etapu, uzyskaniem satysfakcjonującej statystyki i dodaniem do naszej kolekcji kolejnej broni. Dobór naszych kluczowych do ukończenia misji celów, został przygotowany przez twórców tak, że chcemy im utrzeć nosa od pierwszego wejrzenia. W nielicznych tego typu tytułach, istnieje możliwość przeniknięcia w otoczenie naszej ofiary, oczekiwanie na dogodny moment aby ją sprzątnąć bez świadków i pozostawienia po sobie śladów. Poza posłaniem jej kulki miedzy oczy bądź w tył głowy, mamy możliwość ją: ogłuszyć, udusić, śmiertelnie otruć, podpalić czy wysadzić w powietrze. Tym co swego czasu wyróżniało pierwszą odsłonę gry (wydaną tylko na PC), było przebranie się w pozostawione w lokacjach ubrania, zarówno znalezione np. w szatni jak i te, które dotąd nosił nieszczęśnik. Założenie uniformu, poza urozmaiceniem gry, umożliwia skuteczniejsze poruszanie się po nieprzyjaznym otoczeniu. Postać, którą sterujemy przez całą grę, jest na początku każdego zadania, ubrana w idealnie skrojony stylowy garnitur, ma niedbale zawiązany krawat, nosi czarne rękawiczki oraz lśniące mokasyny. Morderca jest niezwykle oszczędny w wypowiadanych kwestiach, wdaje się w dyskusje tylko z osobami, które mają się przyczynić do wykonania pomyślnie jego misji i nie zadaje zbędnych pytań. Te krótkie dialogi cechuje czysty profesjonalizm i przyświecający cel. David Bateson podkładający głos agentowi 47 od początku serii, jest tak samo dopasowany do postaci, jak noszona przez jego wirtualnego odpowiednika marynarka.

Muzyka
Podczas gdy muzyka do poprzedniej części – Hitman 2: Silent Assassin, nawiązywała do stylistyki jaką na potrzeby filmów pisali John Williams i Jerry Goldsmith, to stworzona na potrzeby Hitman Contracts, jest jedyna w swoim rodzaju. Cechuję ją niezwykle surowe brzmienie i klimatyczny motyw przewodni przewijający się także podczas rozgrywki.

Grafika
Zdaje się ustępować poprzedniej części i mam wrażenie, że w paru aspektach jest wręcz krokiem wstecz. Zarzut w głównej mierze odnosi się do mniejszego modelu postaci i nienaturalnym efekcie mgły. Pierwszy irytuje tym bardziej, że w poprzedniej odsłonie był w sam raz. Następny można szczególnie zauważyć na ostatniej kondygnacji hotelu, w etapie – Traditions of the Trade.

Mimo, że każda cześć Hitmana nie należy z całą pewnością, do gier pogodnych, to Hitman Contracts na tle pozostałych się wyróżnia. Jego dołująca atmosfera i poczucie osamotnienia przewija się konsekwentnie przez całą grę. Podczas pisania mojej opinii, nie odważyłem się ani razu nazwać agenta 47 – bohaterem. Sami możecie się przekonać czy postąpiłem słusznie.

Ocena ogólna

Hitman: Contracts

PLAYSTATION 2

Grafika
70%
Dźwięk
60%
Grywalność
80%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.