RecenzjaAtari 2600

Kangaroo

Loading

Kiedy na rynku pojawiły się konsole, od samego początku trafiały na nie konwersje największych hitów z automatów. Ze względu na ograniczenia sprzętowe z jakością takich gier bywało różnie. Wśród zalewu słabizny i miernoty, które nijak się miały do oryginałów, da się jednak znaleźć parę perełek, które mimo iż znacznie ustępują swoim pierwowzorom pod względem oprawy audiowizualnej, to jednak zachowują swój klimat i charakter rozgrywki. Jedną z takich ciekawszych gier jest Kangaroo, który w 1983 roku pojawił się na Atari 2600.

Jakie pan ma stopy duże,
Panie kangurze!
Wiadomo, dlatego kangury
W skarpetkach robią dziury.

Gracz wciela się w rolę mamy Kangurzycy, która musi uratować swoje małe kangurzątko. W tym celu trzeba wdrapać się na szczyt drzewa (kangur!?). W poczynaniach naszej bohaterki przeszkadzają małpy atakujące nas jabłkami. Schemat zakłada więc przemieszczanie się po platformach coraz wyżej i wyżej, aż do osiągnięcia czubka drzewa i uratowania malucha. Coś wam to przypomina? Skojarzenia z Donkey Kongiem są jak najbardziej na miejscu, bowiem podobieństwa są widoczne na każdym kroku. Tak to już jest w branży elektronicznej rozrywki, że oryginalne pomysły, które znalazły uznanie wśród graczy, kopiowane są przez innych producentów oprogramowania. Nie inaczej było na początku lat 80tych, więc Kangaroo czerpie garściami z innych starych gier.

Wróćmy jednak do samej rozgrywki, bo fikanie po platformach to nie wszystko, co Kangur ma do zaoferowania. Po planszy rozrzucone są truskawki w liczbie trzech, za zebranie których otrzymujemy dodatkowe punkty. Na każdym poziomie znajduje się również dzwonek, którego uderzenie sprawi, że prócz odsłuchania uroczej melodyjki, dostaniemy do zebrania kolejne trzy owoce, ale tym razem punktowane dwa razy wyżej niż poprzednie. Dzwonka można użyć trzy razy, za pierwszym razem zamiast truskawek (za 100 punktów), dostaniemy pomidory (za 200), następnie wiśnie (400) i ananasy (800). Na zakończenie planszy otrzymujemy również bonus w wysokości zależnej od tego w jakim czasie uwinęliśmy się z danym poziomem.

Wspomniałem o małpach, które przeszkadzają mamie Kangurzycy w misji ratunkowej. Bohaterka nie jest jednak bezbronna i dysponuje potężnym ciosem bokserskim (jak na kangura przystało) za pomocą, którego może pozbyć się natrętnych naczelnych. Dodatkowo może też skakać i schylać się, co ułatwi unikanie jabłek rzucanych przez małpiszony. Zakres ruchów może nie jest imponujący, ale w zupełności wystarcza do uporania się z przeciwnikami i zaliczenia wszystkich plansz. Skoro już przy planszach jesteśmy to warto wspomnieć, że w odróżnieniu do oryginału z automatów, Kangaroo na Atari 2600 zawiera tylko trzy z czterech poziomów. Mimo to zabawa jest przednia i nawet po latach da się z powodzeniem rozegrać kilka partyjek tym bardziej, że gra jak to kiedyś bywało, początkowo jest dość trudna. Po jakimś czasie da się poznać schematy poruszania się małp po ekranie i wtedy można już z powodzeniem zaliczyć parę leveli.

Graficznie jak to na Atari 2600, szału nie będzie. Na szczęście wszystko jest czytelne i nie ma problemu z rozpoznaniem co jest co. Animacja prezentuje się całkiem dobrze – po dwie klatki na każdy obiekt to i tak sporo jak na możliwości tego sprzętu. Standardowo trochę wkurza miganie niektórych elementów, ale przecież to norma na tej konsolce. Oprawa wizualna trzyma poziom i z pewnością góruje nad większością gier z Atari 2600.

W trakcie gry od czasu do czasu przygrywają nam krótkie ale za to sympatyczne melodyjki, a do tego mamy miłe brzdąkania podczas chodzenia kangurzycą po platformach. Więcej nie ma, ale to co jest i tak sprawuje się wybitnie dobrze.

Kangaroo to całkiem miła zręcznościówka. Co prawda dość krótka, ale jeśli ktoś szuka szybkiej i nieskomplikowanej rozrywki to znajdzie ją właśnie w tym tytule. Nie może równać się z największymi hitami na Atari 2600, ale to naprawdę solidna produkcja. Warto poświecić jej parę minut i zagrać kilka partyjek kasując facjaty wrednym małpom.

Ocena ogólna

Kangaroo

ATARI 2600

Grafika
70%
Dźwięk
70%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.