RecenzjaPlayStation 3

Killzone 2

Loading

Gry na wyłączność są magnesami przyciągającymi graczy do danej platformy sprzętowej, gdyż nie tylko są dostępne na jednej z konsol, ale także często wyciągają siódme poty ze sprzętu na którym się ukazują. Killzone 2, bo o tym tytule mowa – to obowiązkowa pozycja każdego posiadacza PlayStation 3. Wykonanie tej gry prawie równe jest ideałowi, a wrażenia z rozgrywki są niesamowite i bardzo pozytywne. Krótko mówiąc – zapraszamy do przeczytania recenzji tej gry.

KAMPANIA – SINGLEPLAYER
W kampanii singlowej wcielamy się w rolę Sev’a (Tomas Sevchenko), członka oddziałów specjalnych ISA. Celem naszej misji będzie pokonanie armii Helghastów na ich własnej planecie i obalenie dyktatora Visariego.

Gameplay to mieszanka standardowego FPS’a z systemem osłon podobnym do tego z Gears of War ale z widoku, z oczu sterowanej przez nas postaci. Możemy schować się za jakimś murkiem, a następnie wychylić i wystrzelić w kierunku przeciwnika kilka kul, po czym ponownie chowamy się za osłoną. Osoby wielbiące Gears of War powinny być zadowolone tym bardziej, że gra od Guerrilla Games jest równie grywana co produkt Epic Games.

Naszą przeprawę rozpoczynamy po zrzucie na planetę Helghan – tam też pierwsze misje prowadzą nas nieco za rączkę. W postaci samouczka poznajemy tajniki sterowania, chowania się za osłonami i innych niezbędnych w dalszej rozgrywce czynności.

Dobrze zaprojektowani przeciwnicy to klucz do sukcesu. W Killzone 2 charakterystycznym wrogiem jest czerwonooki Helghast (wyrazisty wróg dodaje mocy tej grze). Nie strzelamy do jakichś bezpłciowych i nijakich „jakichś wrogów”. Helghaści (w skrócie Higi) wyróżniają się przede wszystkim swoimi świecącymi na czerwono ślepiami. Dzięki temu widzimy ich z daleka i możemy z łatwością namierzyć. Są oni szybcy, zwinni (ze świetną animacją ruchów postaci), wyposażeni w karabinki, miotacze ognia i wyrzutnie rakiet. Ogólnie podsumowując, są wyjątkowo charakterystyczni – co bardzo podbija wrażenia płynące z rozgrywki.

Jak w każdym szanującym się poważnym FPS’ie, broń to element kluczowy. W Killzone 2 narzędzia śmierci wykonane są z lekką nutą futurystyczności/przyszłościowo, ale jednak przypominają nam broń z czasów teraźniejszych, nie odbiegając za daleko w przyszłość. Grając czujemy siłę wystrzelonego pocisku, twórcy nie szli w przekombinowanie, co pozwala odczuć moc każdej z pukawek.

Graficznie Killzone 2 prezentuje się rewelacyjnie, to czołówka gier na PlayStation 3. Ogólna kolorystyka która panuje na planecie Helghan to: ciemne, brązowe, brudne i przygnębiające wojenne otoczenie. Lokacje są świetnie zaprojektowane, pełno na nich różnego rodzaju skrzyń, jakichś zakamarków… ogólnie rzecz ujmując – elementów otoczenia za którymi możemy się schować i przymierzyć w czerwonooki łeb Higa. Do dużych plusów należy dopisać świetne oświetlenie, różnego rodzaju cienie postaci – tak rewelacyjnej grafiki w tym zagadnieniu jeszcze nie widziałem. Warto tez wspomnieć o fajnie zaprojektowanych karabinach/pistoletach, które nasz bohater dzierży w dłoni. Prezentują się one nad wyraz dobrze, a podstawowy karabin szturmowy ISA to dla mnie broń numer jeden. Efektu realizmu dopełnia także świetnie zaprojektowana animacja kamery, dzięki której wszystkie czynności wykonywane przez naszego bohatera wyglądają oszałamiająco realistycznie (skoki, przeładowania, uniki, uderzenia z kolby…).

Udźwiękowienie tej gry również przewyższa wszelkie standardy jakie do tej pory słyszałem. Każdy odgłos: przeładowania karabinu, rzucanego granatu, jakiegoś wybuchu, wystrzelonej rakiety, tupotu naszych oficerskich butów po przeróżnych metalowych nawierzchniach po prostu brzmią zajebiście! Polecam granie na słuchawkach, gdyż wtedy nie stracimy szczególików dźwiękowych, zagłuszanych przez nasze prawdziwe otoczenie: szczekający pies, jakiś jadący samochód za oknem… Po prostu, musicie grać w Killzone 2 na słuchawkach. Jednak aby nie było tak miło, to do oprawy audio musze dodać maleńkiego minusika, gdyż czasem słowa wypowiadane przez naszych kompanów broni są za ciche. Aha – nie wspominałem, że grałem w polską wersję językowa tej gry, całkowicie spolszczoną (dubbing + napisy) i jestem zadowolony z efektu końcowego. Wojna, to wojna i jakieś bluzgi lecące z ust naszych towarzyszy nie zgorszą nikogo – przecież targają nami emocje i trzeba użyć mocniejszego słowa dla wyładowania się. Drażnić może także wypowiadany po raz enty „i łup mu w łeb”, gdy walimy headshot’y jeden za drugim – no ale da się z tym grać. Motywy muzyczne są świetnie skomponowane, a ich pompatyczny nastrój, bardzo dobrze wpasowano w sceny ukazywane na ekranie.

Audio & Video zachwyca. Grając w upalny dzień, ochładzając się wentylatorkiem poczułem się jak na helghańskiej pustyni. Graficznie burza piaskowa, dźwiękowo świst wiejącego wiatru i do tego doznanie chłodu z ochładzającego mnie wentylatora sprawiły, że na sekundę poczułem się jak w grze (na szczęście w chwilę się ocknąłem). Doprawdy powiadam Wam – Killzone 2 pod tym względem przewyższył wiele gier z tego gatunku, a zarazem niewiele mu brakuje aby poczuć, że jest się naprawdę na tej pieprzonej planecie Higów.

Opowieść jaką zaserwowali nam scenarzyści pcha fabułę do przodu, jest ciekawa i efekciarska, co sprawia, że przyjemnie śledzi się losy naszej ekipy. Kilku z polubionych przez nas towarzysze naszej „niedoli” w późniejszym etapie gry ginie – co pozwala odczuć stratę kumpla, z placu broni. Dreszczyk odczujecie na pewno, jak nie z tego powodu, to pewnie z jakiegoś innego.

Elementem, który wprowadzał podczas gry lekki niesmak, to wczytywanie danych w miejscach cheackpoint’ów – wtedy to gra zawiesza/pauzuje się na chwilkę, aby załadować dane. Przed rozpoczęciem gry również trzeba swoje odczekać, gdy gra się ładuje – wtedy to ukazują się jakieś opisy, których czytanie powinno odciągnąć naszą uwagę od ukrytego loadingu.

Nie wspomniałem o zastosowaniu czujników ruchu/wychyleń w kontrolerze Sony, które wprowadzono w kilku momentach gry. Szczególnie wtedy, gdy montujemy materiały wybuchowe, lub przekręcamy jakiś zawór. Trzymając przyciski R1 i R2 przechylamy kontroler – bajer ten nie został na szczęście dodany na silę, co w odpowiednich momentach świetnie wpasowuje się do całości rozgrywki.

STREFA WOJNY – MULTIPLAYER
Tryb gry wieloosobowej został zaprojektowany z należytą dokładnością i pozwala spędzić długie godziny po ukończeniu kampanii singlowej. Podzielony został na kilka trybów rozgrywki, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Dla przykładu tryb gry OFIARY WOJNY to nic innego jak klasyczny drużynowy deatchmatch, w którym w określonym czasie nasza ekipa musi zgładzić jak najwięcej członków drużyny przeciwnej. Kolejnym rodzajem gry wieloosobowej jest ZAMACH, w którym jeden z drużyny zostaje celem, a reszta musi go bronić. W zamachu frakcja przeciwna widzi na radarze cel, co sprawia że obrona jest w tym przypadku utrudniona. Oczywiście inne możliwości zabawy sieciowej również są dostępne, ale nie ma chyba sensu opisywać ich po kolei. Zapewniam jednak, że wszystkie są dosyć ciekawe i dają sporo frajdy.

Sieciowy multiplayer stawia także przed graczem pewne wyzwanie, gdyż zaczynamy od najniższego stopnia. Dopiero później wraz z ilością zdobytych punktów awansujemy i dostajemy nowe umiejętności. Sanitariusz może (jak się pewnie domyślacie) reanimować zabitych towarzyszy, taktyk ustala punkty zrzutu/respawnu, a kolejne wyższe klasy postaci, odpowiednio dają nam więcej możliwości obrony i eliminacji wrogich jednostek. Warto więc piąć się po szczeblach hierarchii wojskowej, by móc w pełni spełniać się na polu walki.

Jeśli chodzi o mapy na których dane nam będzie poganiać się z pukawkami, to są one sporych rozmiarów i w zasadzie nastawione na większe potyczki, niż jeden na jednego. Oczywiście mniejsze pola walk też się znajdą, ale jednak większe areny są wizytówką Killzone 2. Do walki może przystąpić maksymalnie trzydziestu dwóch graczy, ale odpowiednie opcje pozwolą nam stworzyć grę, według naszych preferencji (mniejsza ilość graczy, wybrane misje, wybrane bronie, itd.).

Możliwe jest także pogranie w multi z botami (jeśli ktoś nie ma podpiętego swojego PS3 do Internetu), ale to raczej dodatek, z którego chyba skorzystają nieliczni/nie podpięci do sieci. Granie z żywym przeciwnikiem na drugim końcu kabla jest bardziej sycące.

W Killzone 2 brakowało mi troszkę trybu kooperacji, który świetnie sprawdziłby się w tej grze, w kampanii singlowej. Co do coraz mniej uznawanego przez developerów split screen’a, to powiem szczerze, że nie tęsknię za nim. Nie chciałbym się dzielić tą oprawą audio-wizualną z kimś innym, na podzielonym ekranie. Jednak wcześniej wspomniany Co-Op przez neta dawałby dużo więcej zabawy.

PODSUMOWANIE
Podsumowując Killzone 2 można śmiało powiedzieć, że jest to jedna z najlepiej wyglądających i brzmiących gier na PlayStation 3 (jeśli nie tylko). Ciekawie zaprojektowane poziomy, wyraziści i charakterystyczni przeciwnicy dodają POWERA tej grze. Świetny multiplayer przez neta, który na dłużej wciągnie Was w Strefę Wojny również podnosi atrakcyjność tej gry. Nie ma co ukrywać, że Guerrilla Games odwalili kawał dobrej roboty, a ty drogi graczy – powinieneś zagrać w ten tytuł. Jeśli masz PlayStation 3 to nie masz wyjścia, a jeśli planujesz kupić konsolę Sony, to masz do tego niezły argument. Życzę wszystkim zainteresowanym Killzone 2 samych trafień/headshot’ów w czerwonooki łeb Higa„i łup mu w łeb”.

Ocena ogólna

Killzone 2

PLAYSTATION 3

Grafika
100%
Dźwięk
90%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.