RetroAge Recenzja, PlayStation 4 Natsuiro High School Seishun Hakusho
RecenzjaPlayStation 4

Natsuiro High School Seishun Hakusho

Loading

W życiu każdego recenzenta, nawet na takim portalu jak RetroAge, przychodzi taka chwila, że musi stanąć na wysokości zadania i zrecenzować tytuł, który na pierwszy rzut oka mógłby określić słowami „dziwny”, „obleśny” lub „Japonia to stan umysłu”. Tylko, że takie spojrzenie było by zbyt banalne i koniecznie należy stanąć nieco z dystansu oraz chociaż przez chwilę próbować zrozumieć prezentowaną sztukę. Skąd ten wywód? Przedstawiam recenzje japońskiej gry o lekkim zabarwieniu erotycznym Natsuiro High School Seishun Hakusho na PlayStation 4.

Pełny tytuł jest strasznie długi, reprezentowany przez las krzaków na przedniej okładce. Przetłumaczony sporo zdradza na temat gry, brzmi mniej więcej tak: „Wspomnienia młodego człowieka – Jak nowy uczeń z wymiany taki jak ja, spotkał kolegę z dzieciństwa na wycieczce, potem z jakiegoś powodu stał się wyjątkowo popularny, wśród dziewczyn szkolnego klubu fotograficznego, pomimo tego, że robił tylko zdjęcia majteczkom, i uważa, że umówi się z którąś na randkę podczas swojego letniego pobytu w szkole”. Teraz można zrobić sobie pauzę i próbować to ogarnąć umysłem albo się pośmiać.

Za popełnienie tego dzieła odpowiedzialne jest studio D3 Publisher. Znane z innego osobliwego tytułu „OneChanbara: Bikini Zombie Slayers”(gra, w której japonki ubrane w bikini, wyżynają tabuny zombie za pomocą miecza samurajskiego). Widać, więc że ekipa ewidentnie lubuje się w specyficznych klimatach.

Sama gra ma otwarty świat, gdzie gracz decyduje gdzie i jak spożytkuje przyznany mu czas. Przypomina mi to trochę japońskie symulatory miłości, gdzie gracz ma określony czas żeby zarobić na panienki, spotkać je, oczarować na randkach i zbliżyć się do nich. Mniej więcej o tym jest również i Natsuiro.

Chociaż tytuł gry sporo zdradza, to może dopowiem resztę. Główny bohater trafia z wymiany studenckiej na wyspę Yumegashima, która jest swojego rodzaju dużym kampusem. Jego celem jest głównie nawiązywanie nowych przyjaźni. Przez to, że biega z aparatem jak raper z blachami na klacie, zostaje zaproszony na posiedzenie szkolnego klubu fotograficznego zdominowanego przez kobiecą widownie. Większa część ekipy przyjmuje nowego członka z aprobatą, ale zawsze się trafi jakaś czarna owca, która poirytowana obecnością bohatera wymownie trzaśnie suwanymi drzwiami na pożegnanie. Miałem wrażenie, że początek gry to tak naprawdę prezentacja relacji różnych bohaterek ze sobą.

Sporo zakręciłem o początku, ale jeszcze nie wspomniałem co jest takiego w tej grze kontrowersyjnego że można ją ochrzcić epitetem „obleśna”.  Otóż jej najbardziej charakterystyczną aktywnością jest robienie zdjęć damskim majteczkom, czasem stanikom. Oczywiście nie w damskiej szatni, bo to było by za proste, ale tym noszonym przez otaczające nas koleżanki. Bohater może się zakradać do nic nie świadomych koleżanek czołgając się niczym żołnierz Marines do swoich ofiar. Wygląda to nawet komicznie – gość ot tak, jakby nigdy nic, leży za dziewczyną i robi jej zdjęcia pośladów. Niemniej to jest trochę jak na safari. Bo takie sytuację dotyczą tylko dziewczyn, które jak antylopy Gnu, gdy są osamotnione są po prostu łatwym łupem dla drapieżcy. Przeważnie działamy w tłumie, a w takich warunkach inni bardzo szybko będą wszczynać alarm na widok gościa, który jak pierścienica czołga się po posadzce. Pojawia się wtedy, nazwijmy to „poziom przypału”. Jeżeli dość szybko zareagujemy i wstaniemy na równe nogi, i pójdziemy jak najszybciej gdzieś indziej to, powoli poziom przypału będzie spadał. Nie mniej, jeżeli w porę nie zareagujemy, to spotkają nas konsekwencję i to w zależności gdzie akurat jesteśmy. Jeżeli w budynku szkoły to z szybkością rakiety wylądujemy na dywaniku u dyrektora, jeżeli na zewnątrz to będziemy musieli uciekać przed policjantem. W obu przypadkach, jeżeli zostaniemy złapani stracimy praktycznie cały dzień na wyjaśnienia, ale tylko za pierwszym razem. Jeżeli notorycznie będziemy tam trafiać to w końcu otrzymamy zawieszenie na kilka dni i areszt domowy, w efekcie ominą nas wszelkie aktywności przewidziane w danym okresie. Wracając do możliwości bohatera to oprócz czołgania gracz może wykonywać również wślizgi, które okraszone są spowolnionym czasem tak by ofiara zbytnio się nie poirytowała że koleś przed chwilą wykonał panoramę jej bielizny.

Jednak żeby była pełna jasność, ten fetysz to nie jest rdzeń tej gry. To jedna z częstszych aktywności, i chyba ona głównie reklamuje tytuł. Nie mniej, tak jak już wspomniałem jest to rozbudowany symulator randek. Lwią część gry stanowią aktywności w stylu podnieś, przynieść dla różnych NPC, oraz inne pomniejsze takie jak handel z antykwariatem, łowienie ryb itp. Najważniejsze jest oczywiście rozmawianie z dziewczynami, umawianie się na randki, zapoznanie się z preferencjami każdej naszej sympatii i spędzanie miło czasu. Z czasem będziemy mogli odwiedzać coraz to więcej miejsc na wyspie i mieć do dyspozycji nieco więcej aktywności.

Oprawa wizualna

Graficznie tytuł wygląda jak anime, co jest zamierzonym celem.  Cell-shading ugrzecznia nieco produkcje nadając jej młodzieżowy wydźwięk. Niestety, jeżeli za bardzo zbliżymy się z aparatem do jakichkolwiek postaci to potrafią w magiczny sposób zniknąć, co może dodatkowo utrudnić sfotografowanie „pewnych” celów. Inną niedoskonałość prezentują magicznie znikający i pojawiające się NPC. Rozumiem, że trzeba było pewne postacie umieścić w konkretnym miejscu i czasie, ale można było to odpowiednio zamaskować np. w miejscach gdzie następuje ekran ładowania. Idąc dalej, niezbyt dobre wrażenie robi otoczenie, chociaż wizualnie nie wygląda to źle, to jednak niewielka liczba NPC, którzy miotają się po mieście jak kloszard w poszukiwaniu drobnych, sprawia że wszystko jest tchnięte jakby niewielką ilością życia. Na koniec muszę odnotować, że autorzy przyłożyli się bardzo do stworzenia licznych rodzajów majteczek. Dwóch identycznych wzorów nie sposób znaleźć.

Podsumowanie

Poza intro, w zasadzie nie zwróciłem większej uwagi na dźwięk, co oznacza że dla mnie OST wypada dość cienko. Chociaż muzykę w tle można zmienić w telefonie, który jest dyspozycji gracza od początku. Rozgrywka może była by dla mnie nieco lepsza gdyby zamiast języka japońskiego był chociaż wybór angielskiego, bo niestety ale jest to jedna z tych gier, gdzie znajomość tekstu czytanego jest konieczna (preferencje dziewczyn, wybory związane z prowadzeniem konwersacji, mini-questy).  Teraz pytanie, do kogo jest skierowana gra, do jakiej grupy odbiorców? Nie wygląda żeby miała trafić do gracza poza Japonią, chociaż widziałem wpis ludzi z 3D Publisher, którzy mocno rozważali możliwość lokalizacji gry. Nie mniej, nie można to tej pozycji podchodzić na poważnie. Wszystko jest tu zrobione ze specyficznym humorem. Majtki to w końcu częsty przypadek przewijający się w japońskim anime, może to specyficzna forma poruszania się po tabu seksualności, a może po prostu nie potrzebnie dorabiam sobie do tego filozofię. Nie polecam, ale tylko przez językową barierę.

PS. Co ja właśnie zrecenzowałem? 😉

Ocena ogólna

Natsuiro High School Seishun Hakusho

PLAYSTATION 4

Grafika
70%
Dźwięk
50%
Grywalność
50%

Autor

Komentarze

  1. Recka dosyć nietypowa (nawet na Ciebie ;p), jedynie do czego się mogę przyczepić to do literówki albowiem rodzaj grafiki „Cel-shading” piszę się z jedną literką L a nie dwoma :-]

  2. No i straciliśmy Stormsa na rzecz takich gier do których posiadania normalni ludzie się nie przyznają 🙂 A zaczęło się tak niewinnie… Wydania po angielsku bym się nie spodziewał, gry tego typu sprzedają się u nas raczej słabo, zwłaszcza kiedy nie oferują w zasadzie nic poza wirtualną bielizną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.