RetroAge Recenzja, Nintendo64 Nightmare Creatures
RecenzjaNintendo64

Nightmare Creatures

Loading

Londyn, 1834 rok, miasto po raz kolejny w swojej historii trawi wielka pożoga, a ulice spływają krwią przez wyzwolone z czeluści piekielnych bestie. Prowodyrem zaistniałej sytuacji jest szalony alchemik, którego mroczne aspiracje chce pokrzyżować dwójka bohaterów. Oto krótka recenzja Nightmare Creatures na Nintendo 64.

Twórcy z Kalisto Entertament oddali nam do dyspozycji w tym mrocznym tytule, dwójkę bohaterów. Ignatusa, kapłana, wielkiego znawcę okultyzmu oraz Nadię córkę szanowanego amerykańskiego immunologa. Oboje muszą dopaść szalonego alchemistę Adama Crowley’a i położyć kres, straszliwym mutacjom ludzi w przerażające monstra.

Surowy, to pierwszy przymiotnik jaki cisnął mi się na myśl po odpaleniu tytułu i ujrzeniu jakości wykonania. Drugi dotyczył kontroli nad bohaterem i brzmiał „niezręczny”.  Niestety, tytuł dla nowicjusza nie jest zbyt przyjemny. Do poruszania się w świecie gry, trzeba chwili żeby przywyknąć, mało tego nie ułatwia sprawy również praca kamery, która potrafi zawieść w nawet najbardziej kluczowych momentach, gdy spotykamy spragnione krwi hordy potworów. Odczuwałem również spory dyskomfort, wynikający ze sterowania gałką od kontrolera. Sama kontrola nad bohaterem była by do przełknięcia, ale gałkę wykorzystują również liczne kombosy, a z ich skorzystania gra nas wprost zmusza.

Podczas walki z potworami nie mamy praktycznie szans jeżeli nie opanujemy zmyślnych kombosów, które poznajemy na starcie każdego poziomu. Szturchanie wrogów jednym przyciskiem ma w większości przypadków, bardzo słabą efektywność.  Tym bardziej, że te mają dużo żywsze ruchy niż żelbetonowy główny bohater, bez względu czy gramy Nadią, czy Ignatusem. Tylko użycie kombosów daje nam możliwość rozpłatania (co swoją drogą nawet nieźle wygląda), nawet za pierwszym starciem, wszelkie bestie. Problem polega na tym, że część kombosów jest bardzo skomplikowana i ciężko je wykonać posługując się gałką od kontrolera N64. Tu moim zdaniem twórcy trochę wtopili sprawę.

To co podziwiam w Nightmare Creatures jest sposób podejścia do bestiariusza. Może rodzajów potworów nie ma zbyt dużo, ale do każdego z nich trzeba podejść w inny sposób. Nie jest to bezmyślny slasher, gdzie wywijając wielkim tasakiem na prawo i lewo, wyżynamy tabuny pomiotów ciemności. Konieczne jest dobranie taktyki do każdego z nich, a także broń dodatkową, którą udało nam się gdzieś zebrać po drodze. Dla przykładu, Zombie jest niewrażliwe na ogień prochowy, ale za to pod wpływem pochodni rajcuje się ślicznościowo, a „piekielne ogary”, wykazują się odpornością na ogień oraz mrożenie, jednak w przypadku dobrze wykonanego combo są bezsilne.

Mimo że można wybrać pomiędzy łatwym, a trudnym poziomem trudności, ogólnie gra reprezentuje ciężki poziom rozgrywki. Jak już wspomniałem walka z wrogami potrafi nas czasem przerosnąć, bo potworki ewidentnie mają dużo żywsze ruchy. Druga kwestia to otaczający nas świat. Początkowo, myślałem że etapy „w porcie” są trudne, bo łatwo wpaść do wody i zaliczyć zgon. Jednak to było nic w porównaniu do ostatnich poziomów gdzie płonie dosłownie wszystko i z trzaskającego żaru wyskakują watahy wrogów.  Dodatkowo musimy pilnować paska adrenaliny. Gdy ten się wysuszy zacznie drenować nasze życie witalne. Zatem, mimo że twórcy nie ograniczyli czasowo przejścia poziomów to wymusili na graczu ciągłe poszukiwanie konfrontacji, pod groźbą śmierci.

Na szczęście mimo możliwości zapisu gry na karcie pamięci, to po zakończeniu każdego z poziomów dostajemy kod do kolejnego poziomu. Co pozwoli nam wrócić do konkretnego etapu, nawet jeżeli gry jakimś cudem nie udało nam się zapisać. To dodaje również takie, nieco automatowe wrażenie do samego tytułu.

Grafika

Graficznie tytuł wygląda dość mrocznie i technicznie jest zbliżony do pierwszych gier bazujących na grafice 3D. Mimo skromności w wyglądzie starano się w miarę urozmaicić poziomy, więc na szczęście nie cechuje ich monotonność. Całkiem nieźle wypada podejście do dekapitacji różnych potworów, którym można obcinać kończyny, głowy, szlachtować w pół, a ich bezwładne zakrwawione korpusy chwilę później stają się uciechą dla lokalnych szczurów.

Dźwięk

Odgłosy trochę kuleją, a muzyka w tle jest dość powtarzalna. Jakie było moje zaskoczenie gdy w walkach z bossami nagle pojawiała się heavy metalowa muzyka. Była ona całkiem nieźle skomponowana, praktycznie całkowita odwrotność tego co słychać w standardzie.

Grywalność

Mimo, że gra potrafi na pierwszy rzut oka odstraszyć to jeżeli ktoś da jej szansę, to zostanie wciągnięty. Sam początkowo byłem wobec niej dość sceptyczny, jest w niej po prostu za mało urozmaiceń, żeby do tytułu powracać. Nie występuję praktycznie żadna różnica pomiędzy grą Ignatusem, a Nadią.

Zmiany w wersji na Nintendo 64

Przez małą pojemność kartridża względem płyt CD, twórcy wycięli wszelkie animacje, przez co narracja fabuły odbywa się przez puszczenie napisów na początku oraz końcu poziomu. Jednocześnie 64-bitowa konsola, pozwoliła na lepszą oprawę graficzną niż pikselowana konkurencja. Dodatkowo dla ułatwienia, tylko w tej wersji można wyłączyć pasek adrenaliny, a więc jedyny bat na gracza który mobilizował do szybkiego szukania konfrontacji i przejścia każdego poziomu.

Mimo że Nightmare Creatures to solidny survival horror, acz średni, to doczekał się sequela na konsole PS2 oraz Dreamcast. Były nawet plany ekranizacji tego tytułu, ale jednak nigdy pomysł nie został urzeczywistniony.

Ocena ogólna

Nightmare Creatures

Nintendo 64

Grafika
60%
Dźwięk
60%
Grywalność
60%

Autor

Komentarze

  1. Wiele razy przymierzalem sie do napisania recki tej gry i… teraz zaluje ze jej nie opisalem, bo dostalismy stosunkowo surowa ocene od stormsa. Ja dla odmiany jestem wielkim zwolennikiem tej gry i ja wrecz uwielbiam. Podpisuje sie pod problemami ze sterowaniem, chociaz przez StormSa zostaly one nieco zdemonizowane… nie jest az tak zle, chociaz przyznaje ze czasem bywa malo wygodnie. Autor zapomnial wspomniec o mega rewelacyjnej plynnej animacji oraz o tym co najwazniejsze – nieziemski wrecz klimat!!! Jest tak mrocznie i nastrojowo ze klimat wiszacy w powietrzu wrecz mozna kroic – Nightmare Creatures bez najmniejszego problemu dorownuje w tej kwestii chocby serii Resident Evil. Warto dodac ze gra na N64 wyszla tylko w USA. Nightmare Creatures to jedna z moich ulubionych gier na N64 wiec ode mnie smiale oceny 3×8 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.