RecenzjaAtari 2600

Pac-Man

Loading

W historii gier pojawiają się czasem takie pozycje, które wywracają wszystko do góry nogami i sprawiają, że nam graczom opadają przysłowiowe szczęki. Są takie pozycje, które są na tyle innowacyjne, że wyznaczają nowe standardy i kierunki rozwoju gier. Są w końcu również i takie, które porażają oprawą audiowizualną. Tak się akurat składa, że w historii elektronicznej rozrywki jest dosłownie kilka gier, które spełniają wszystkie te warunki. Jedną z nich jest Pac-Man, którego recenzję wersji na Atari 2600 możecie przeczytać dziś na retroage. 

Twórcą postaci Pac-Mana jest Toru Iwatuni – genialny projektant gier, który wymyślił go podczas lunchu. Po wyciągnięciu pierwszego kawałka z pizzy, jej zarys sprawił, że w głowie pracownika firmy Namco pojawiła się wizja żółtego stworka głodnego jak on sam i pożerającego wszystko na swej drodze kłapiąc przy tym paszczą. Swoje imię Pac-Man zawdzięcza slangowemu określeniu paku-paku, które w języku japońskim znaczy właśnie tyle co „jeść kłapiąc ustami”. Automaty z Puck-Manem (bo tak właśnie nazwano grę) zrobiły w Japonii ogromna furorę i nie trzeba było długo czekać na to żeby żółty stworek ruszył na podój świata. Firma Midway dostrzegając sukces gry, wykupiła od Namco prawa do jej dystrybucji na rynku amerykańskim. W związku z tym, że młodzież w Stanach Zjednoczonych jest niezwykle uzdolniona, łatwo można było się domyśleć, jaki byłby efekt po starciu fragmentu literki „P” w nazwie Puck-Man. Tytuł zmieniono, więc na Pac-Man i pod takim właśnie tytułem gra znana jest wszędzie poza Japonią.

Pac-Man okazał się tak wielkim sukcesem, że przekonwertowano go chyba na wszystkie możliwe platformy do grania, a tytuł gry przez dłuższy czas był niemal synonimem rozgrywki arcade. Niewątpliwie była to najbardziej popularna gra na automatach w tamtym okresie do tego stopnia, że odbywały się nawet najróżniejsze mistrzostwa gry w Pac-Mana. Dziś takie imprezy wydają się normalne, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z początkiem elektronicznej rozrywki, kiedy to praktycznie właśnie żółty stworek zapoczątkował modę na najróżniejsze mistrzostwa i konkursy. Pac-Man jest, więc jednym z najważniejszych tytułów, jakie pojawiły się w pierwszej dekadzie lat 80tych XX wieku, bo pokazał że sukces wykracza dużo dalej poza automat z grą – dał zalążek pojęciu fana gier komputerowych. Był to pierwszy wielki kasowy sukces firmy Namco, która kojarzy się młodszemu gronu czytelników raczej z mordoklepkami Tekken i Soul Calibur oraz wyścigami Ridge Racer. Producent gry zarobił krocie nie tylko na samej grze, ale również na całym biznesie okołogrowym. Czapeczki, koszulki czy nawet buty z wizerunkiem żółtego stworka robiły furorę na całym świecie przez wiele lat, a liczba gadżetów z jego podobizną zdaje się nie mieć końca. Pac-Man doczekał się nawet własnego filmu animowanego, a więc można śmiało powiedzieć, że w kinematografi radził sobie nie gorzej niż postacie konkurencji pokroju Sonic czy Mario.

Warto zaznaczyć, że Pac-Man jest też pierwszą grą w historii, w której pojawił się animowany przerywnik pomiędzy planszami. Była to namiastka tego, co dziś jest dla wielu z nas po prostu normalnym i nieodłącznym elementem rozgrywki. Niestety w wersji na konsolę Atari 2600, prawdopodobnie ze względu na ograniczoną ilość danych mieszczących się na kartridżu usunięto animację.

O czym jest, więc Pac-Man skoro odniósł taki sukces? Wygłodzony żółty stworek trafia do labiryntu, którego korytarze wypełnione są pysznymi kropkami. Trzeba zjeść je wszystkie, aby zaliczyć planszę i przejść do kolejnej. W naszych zmaganiach przeszkadzają nam 4 różnokolorowe duszki (różowy – Pinky, czerwony – Blinky, pomarańczowy – Clyde, oraz niebieski – Inky), z którymi kontakt kończy się zejściem naszego bohatera z tego świata. Wrogów możemy jednak pokonać, bowiem na każdej z plansz znajdują się 4 „mega kropy”, których zjedzenie sprawia, że role się odwracają i wówczas nasi prześladowcy stają się zwierzyną. Po pożarciu takiej pigułki warto zapolować na duszki, bowiem za ich upolowanie otrzymamy dodatkowe punkty. Skoro o extra punktach mowa to warto wspomnieć jeszcze o bonusach, które pojawiają się na środku planszy. Pierwotnie w wersji arcade były to owoce (na każdej planszy inne), ale na Atari 2600 mamy tylko większy wyróżniający się kwadracik. Jest jeszcze jeden ostatni element, o którym warto wspomnieć. Chodzi oczywiście o słynne tajne przejście działające na zasadzie teleportu. Wchodząc w nie wychodzimy po drugiej stronie planszy – warto o nim pamiętać, bo z pewnością niejednokrotnie uratuje nam ono życie. I to w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o Pac-Manie. Gra jest prosta jak konstrukcja cepa, ale mimo wielu lat na karku posiada wciąż ogromne pokłady grywalności. Powiedzmy sobie szczerze, przemierzanie labiryntów w poszukiwaniu kropek naprawdę wciąga jak diabli, wiec nastawcie się na dłuższe posiedzenie bo Pac-Man potrafi ukraść trochę czasu z życia gracza.

Być może dla wielu z was pierwotna wersja Pac-Mana wyda się zbyt toporna i ascetyczna, bowiem gierka ma już swoje lata. Dla graczy, których oprawa audiowizualna kłuje po oczach i uszach polecam po prostu nowsze wydania tej gry, bowiem do dnia dzisiejszego wciąż powstają remake’i i klony Pac-Mana z grafiką i dźwiękiem godnym współczesnego sprzętu. Szczególnie wartą uwagi wydaje się być Pac-Mania wydana w 1987 roku.

Pod względem graficznym Pac-Man w wersji dla konsoli Atari 2600 została mocno okrojony w stosunku do oryginału z automatów. Jest prosto, ale za to całkiem czytelnie, a kolejne plansze różnią się od siebie kolorami. Daje o sobie znać również ograniczona paleta kolorów Atari, bowiem ciężko domyśleć się, który duszek jest który (kolory są bardzo jasne). Nie przeszkadza to jednak kompletnie w rozgrywce, bo wróg to wróg bez względu na to, jakiej jest barwy. Dźwięki ograniczają się do kilku pisków pokroju pip, bip i blup. Niewiele tego, ale w zupełności wystarcza. Zresztą w tamtym okresie nie można było liczyć na dużo więcej.

Pac-Man to pozycja OBOWIĄZKOWA dla każdego gracza, bo to jeden z tych tytułów, które sprawiły, że miliony ludzi pokochały gry i przemysł elektronicznej rozrywki. W tą grę trzeba koniecznie zagrać, bez względu czy to na Atari 2600 czy na innej platformie. Dla osób, które z Pac-Manem nie miały jeszcze do czynienia, najodpowiedniejsza wydaje się być wersja na NESa, która jest chyba najwierniejszym odpowiednikiem tego tytułu z automatów. Po prostu zagrajcie w Pac-Mana i zobaczcie jak wyglądały początki gier elektronicznych – to potężna dawka historii dla każdego z nas.

Ocena ogólna

Pac-Man

ATARI 2600

Grafika
70%
Dźwięk
60%
Grywalność
100%

Autor

Komentarze

  1. Na Atari 2600 są też lepsze Pacmany tj. Jr. Pac-man i Ms.Pac-man oraz homrbrew Psc-man 4k i 8k

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.