RetroAge Recenzja, Saturn Panzer Dragoon
RecenzjaSaturn

Panzer Dragoon

Loading

Panzer Dragoon, czyli flagowy tytuł i system seller konsoli Sega Saturn. Gra legenda, znana przede wszystkim z tego, że doczekała się kilku kontynuacji osiągających po latach nieprzyzwoicie wysokie pułapy cenowe. Co jeszcze można o tym tytule powiedzieć? Ano to, że jako jedna z nielicznych umożliwia latanie smokiem. Są tu może jacyś chętni na podniebną podróż na grzbiecie skrzydlatego gada?

W świat gry wprowadza nas przydługie intro. Jest to historyjka o starożytnej cywilizacji, co to uwikłana w jakąś wojnę z wykorzystaniem biotechnologicznych zabawek, doprowadza ludzkość do epoki kamienia gryzionego. Świat wciąż jest jednak pełen reliktów przeszłości z których ocaleni skrzętnie korzystają. Mamy więc do czynienia z postapokaliptycznym uniwersum, ale ze sporą domieszką fantasy. Bezimienny bohater (w grze nie pada jego imię, ale skądinąd wiadomo, że nazywa się Keil Fluge) jest członkiem grupy łowców polujących na Wielkich Równinach. Uganiając się za bestiami przypominającymi kraby trafia do opuszczonego magazynu. Myszkując po zakamarkach natrafia na dwa walczące ze sobą smoki. Jeździec jednego z nich zostaje śmiertelnie ranny, więc obowiązek ujeżdżania niebieskiej gadziny spoczywa na nas. Dalej jest już standardowo – my jesteśmy ci dobrzy, a tamten drugi to ten zły. Ruszamy w pościg, ale żeby nie było za łatwo okazuje się, że jest jeszcze pewna starożytna wieża wypchana po brzegi arsenałem o niesamowitej mocy. Zgadniecie zapewne kto z niego skorzysta, a kto będzie musiał po raz kolejny uratować świat? Ehhh, ciężki jest ten los gracza.

Przed nami sześć poziomów wypchanych po brzegi paskudztwem, którego jedynym celem jest zginąć z naszej giwery. Jak komuś uda się przedrzeć przez wszystkie etapy, to na koniec dostąpi zaszczytu przystąpienia do finałowej walki z wrogim smokiem. Sama gra to celowniczek na szynach z widokiem z trzeciej osoby. Kamera przesuwa się samoczynnie przed siebie, a nam graczom pozostaje umiejętnie sterować naszym smokiem w celu unikania pocisków wroga i przeszkód terenowych. Aby nie pozostać dłużnym naszym prześladowcom prujemy do nich z karabinku plazmowego kontrolując przy tym celownik na ekranie. Żeby było ciekawiej, nie obserwujemy wyłącznie tylko tego co przed nami, bowiem możemy obracać się w siodle i ostrzeliwać się również na boki i z tyłu.

Przeciwnicy nie są zbyt wymagający i jak to w strzelankach bywa, zalatują na kilometr utartymi schematami. W tym miejscu przyczepić się można do wyglądu tego całego tałatajstwa, które stara się utrudnić nam życie. Wyglądają słabiutko, żeby nie powiedzieć żałośnie. Kilka wielokątów zlepionych ze sobą na krzyż. Jakieś muchy, pędraki i… no właśnie – nie wiadomo jak to nawet określić – coś. Design leży na całej linii. Chciałoby się postrzelać do czegoś, co chociaż wygląda groźnie. Z tym niestety bieda. Na tle całego tego syfu wyróżniają się w zasadzie tylko gigantyczne czerwie pustynne wyskakujące z wydm w powietrze by razić nas kwasem. Trochę mało jak dla mnie, ale na szczęście plansze dość szybko się kończą, a niejako esencję rozgrywki stanowią bossowie, którzy czekają na nas na końcu każdego etapu. Ci akurat są wymyślni, posiadają bogatszy zestaw zagrywek i często trzeba się sporo namęczyć, żeby ubić takiego bydlaka. Częściej jednak to oni ubijają nas i tu dochodzimy do jednej z największych wad Panzer Dragoona – mała liczba kredytów. Jedna jedyna możliwość kontynuowania gry to stanowczo za mało. Co prawda można zdobyć kolejne w trakcie gry, ale wymaga to sporego ogrania, bowiem dostajemy je za niemal całkowite wyczyszczenie planszy z wrogów. Wynik przetrzebienia sił wroga na poziomie 85% i lepszy to jedna gratisowa kontynuacja. Dla najlepszych jest jeszcze możliwość przekroczenia 95% – w nagrodę otrzymają dwie kontynuacje. Powyższe osiągnięcia to prawdziwe wyzwanie na klasycznym padzie, więc jeśli ktoś nie ma pada z autofire to niech się w takowego zaopatrzy zanim usiądzie do Panzer Dragoon. W przeciwnym wypadku niech nie liczy na zbyt szybkie ukończenie gry, a zamiast tego nastawi się na zakwasy w okolicach kciuka wciskającego Fire.

Jak już jesteśmy przy wadach to dorzucę jeszcze brak jakichkolwiek bonusów! Może jestem zbyt wymagający, ale takie bajery jak przyspieszenie, dodatkowa energia, chwilowa nieśmiertelność… Przecież to standard w strzelankach! Nie w Panzer Dragoon jednak. Jeśli nie bonusy to może chociaż inna broń, albo przynajmniej lepsze pociski? No niestety, pudło. Tego też nie uświadczycie. Szkoda, bo z pewnością urozmaiciłoby to rozgrywkę.

Wadą Panzer Dragoona tak jak i wszystkich innych celowniczków jest też z całą pewnością praktycznie zerowy replayability. Kiedy już grę zaliczysz i nie zostaniesz jej obsesyjnym maniakiem, to raczej marne szanse na to abyś usiadł do niej ponownie. Kolejne podejścia nie wnoszą nic do rozgrywki i gra nie potrafi zaskoczyć już absolutnie niczym.

Trochę się poznęcałem nad saturnowym smokiem i w świetle powyższych wad pojawia się pytanie skąd właściwie wziął się mit fenomenu Panzer Dragoon? W momencie ukazania się gry, w 1995 roku mieliśmy do czynienia z absolutnym boomem na wszystko, co trójwymiarowe. Nawet kiepskie gnioty potrafiły sprzedać się przyzwoicie, jeśli tylko uniknęły dwóch wymiarów. Panzer Dragoon to chlubny wyjątek zalewu tandety jaką karmiono wówczas graczy. Wśród wszystkich developerów, którzy niejako dopiero uczyli się okiełznać trójwymiar, Sega potrafiła wrzucić na rynek produkt grywalny, choć nie wybitny. Nie imponuje grafiką, bo obiekty są proste, żeby nie powiedzieć toporne. Muzyka absolutnie nie zapada w pamięć, ale doskonale pasuje do gry. Panzer Dragoon broni się jednak jako całość. Wszystkie części składowe dobrze ze sobą współgrają, czego efektem jest właśnie to coś. Coś, co sprawia, że gracze mimo wszystko chętnie zagrają w opancerzonego smoka z Segi Saturn i będą miło wspominać go po latach.

Ocena ogólna

Panzer Dragoon

SATURN

Grafika
80%
Dźwięk
70%
Grywalność
70%

Autor

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.