RetroAge Recenzja, 3DS Professor Layton and the Miracle Mask
Recenzja3DS

Professor Layton and the Miracle Mask

Loading

„Raz, dwa, trzy, cztery. Czy tęskniliście za mną mieszkańcy Mont d’Or?” Tak brzmiały pierwsze słowa „Zamaskowanego Dżentelmena”, który w cudowny sposób zamienił kilku turystów w kamienne posągi. „Tak skończy każdy, kto wątpi w moc mojej maski”, – po czym rozwinął skrzydła i odleciał. Nie zauważył jednak, że jego tropem podążył zespół pod przywództwem profesora Laytona. Czyją tożsamość skrywa tajemnicza maska i jakie motywy nim kierują. Odpowiedź znajdziemy w Professor Layton and the Miracle Mask na Nintendo 3DS.

Cała historia zaczęła się kilka miesięcy po wydarzeniach z gry Professor Layton and Last Specter oraz filmu animowanego Professor Layton and Enternal Diva. Do biura profesora trafia list od dawnej przyjaciółki ze szkolnych lat – Angeli Ledore. Obecnie jest ona dumną obywatelką miasta Mont d’Or zwanego miastem cudów. Głównie dlatego że rozwinęło się w ciągu osiemnastu lat z pustynnego terenu. Ledore prosi Laytona oraz jego asystentów Luka Tritona i Emmy Altave aby powstrzymali niejakiego „Zamaskowanego Dżentelmena” (Masked Gentelman). Który za pomocą „Maski Chaosu” (Mask of Chaos), chce doprowadzić miasto do zniszczenia. Nie pozostaje zatem nic innego jak założyć długi cylinder na głowę i ruszyć za przygodą.

Jednak żeby rozwiązać sprawę „Maski Chaosu”, będziemy musieli udać się także w głąb przeszłości Hershela Laytona. Do czasów kiedy szkolny kolega o imieniu Randall Ascot zaszczepił w nim miłość do archeologii. Grać będziemy zatem na przemian w zależności od rozdziału.

Przede wszystkim jest to pierwszy Layton ukazany w trybie 3D. Można w pełni cieszyć oko trzema wymiarami zarówno w grze jak i podziwiając filmiki czy rozwiązując rożne zagadki będące esencją serii. Dla niewtajemniczonych objaśniam. Gramy na zasadzie „point and click”, chodź tym razem nieco w inny sposób. Plansze wyświetlają się na górnym (nie dotykanym) ekranie, poruszamy się po nim za pomocą specjalnej lupy którą operujemy za pomocą dolnego ekranu. Czasami lupa będzie mogła niektóre lokacje przybliżyć, ukazując je z zupełnie innej perspektywy.

Kolejny aspekt to napotykane przez nas zagadki. Layton bardzo często mówi coś w stylu „Patrzcie, ta drabina przypomina mi zagadkę”. Na każdą zagadkę przypadają nam cztery wskazówki które uruchamiamy za pomocą „Hint Coins”. Zbieramy je podczas klikania w dość niewielkie i specyficzne obiekty podczas głównej gry. Jednak ostrzegam, że gra rejestruje to czy zagadka została rozwiązania z pomocą czy też bez wsparcia wskazówek, a także czy została rozwikłana za pierwszym razem. Co prawda nie ma to zbytniego znaczenia gdyż jest to określane odpowiednią ikonką w spisie znalezionych puzzli. Za każdą zagadkę otrzymamy określoną ilość punktów które odblokowują galerie pod koniec przygody. Gdyby jednak nie udało nam się za pierwszym razem poradzić z problemem, to ponowne uruchomienie zagadki nagrodzone będzie mniejszą pulą punktów. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby sobie przed takimi wyzwaniami zapisać grę.

Tak jak i w poprzednich częściach mamy tu też do czynienia z zagadkami pobocznymi, które zbieramy podczas naszej podróży przez wszystkie rozdziały gry i które są dostępne w naszym nieodłącznym neseserku. Pierwsza to zabawkowy robot. Może się przesuwać tylko o trzy pola, wraz z nim przesuwają się w odpowiedniej sekwencji przeciwnicy na planszy. Powiem szczerze, że ten tryb jest chyba największym wyzwaniem całej gry. Drugi tryb to sklep, tu aranżujemy wystawę sklepową tak by wchodzący do przybytku klient wykupił wszystkie towary. Trzeci to trening królika do trupy cyrkowej. Wybieramy jednego z dwóch królików, nadajemy mu pseudonim artystyczny i trenujemy poprzez odpowiednie wykonywanie ruchów stylusem. Możemy z nim także rozmawiać, co pomaga mu zrozumieć niektóre zdolności (dla niewtajemniczonych Luke Triton jeden z bohaterów posiada zdolność komunikowania się ze zwierzętami). Cały trening przypomina mi poniekąd grę „Nintendogs”. Po opanowaniu szeregu zdolności, musimy przygotować przedstawienie w sposób jaki lakonicznie objaśnia nam dyrektor cyrku. W sumie można się w tym trybie zastanawiać czy w ogóle gramy w grę o przygodach Laytona, ale te tryby z walizki zawsze były luźno związane z wydarzeniami.

Całkowitą nowością jest pościg konny którego spróbujemy już w pierwszych chwilach po odpaleniu gry gdy będziemy musieli podążyć za Zamaskowanym Dżentelmenem. Koniem sterujemy za pomocą stylusa, kreśląc na dolnym ekranie w odpowiednim kierunku, tak by omijać zbliżające się przeszkody (wszystko na górnym ekranie i w 3D). Tryb konnego pościgu będzie dostępny gdzieś od połowy głównej fabuły, i polegał już będzie głównie na zbieraniu chorągiewek.

Coś co mnie całkowicie w pozytywny sposób zaskoczyło to rozdział poświęcony badaniu ruin Akbadain. Nie jest wykonany w sposób typowy dla przygotówek „point & click”. Sterujemy głównym bohaterem za pomocą stylusa (podobnie jak w pościgu konnym), używając czasem łopaty do wygrzebania różnych skarbów w tym też zagadek. Odkrywać będziemy różne pomieszczenia pełne pułapek, zagadki mają tu zupełnie inny wymiar i nie chodzi tu wcale o efekt 3D. Mamy także do czynienia z zagadką nad której rozwiązaniem musimy zastanawiać się na bieżąco, w zależności co się aktualnie dzieje na ekranie. Presja czasu i trochę logiki. W sumie cały rozdział o ruinach Akbadain wyciąga z Nintendo 3DS to, co powinna reszta gry.

Gra wygląda ślicznie i z efektu 3D czerpie nie tylko sama gra, ale i również krótkie cut-scenki. Wszystko wydaje się bardziej żywe. Nawet w zagadkach mamy do czynienia z poruszającymi się postaciami czy różnymi kręcącymi się przedmiotami. Dźwięk natomiast to typowy i standardowy Layton, czyli delikatne midi pozwalające na chwilę skupienia przy rozwiązywaniu kolejnego problemu.

Wydaje mi się jednak, że gra w pełni nie wykorzystała potencjału Nintendo 3DS. Zagadek z wykorzystaniem żyroskopu jest UWAGA aż dwie. Ta druga jest zresztą wariantem pierwszej. Jedynie eksploracja ruin Akbadain, jest warta świeczki. Fabuła zdaje się być dość przewidywalna, ale po jej skończeniu zawsze można połączyć się z Internetem i ściągnąć „Daily Puzzles”. Ukazywać się będą przez 365 dni od premiery, co daje olbrzymią ilość zagadek do rozwiązania.

Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że cała gra jest niczym werble przed ostatnią finałową sceną, która nastąpi w kolejnej części Professor Layton and Azran Legacy. Jako że kieruje się linią fabularną serii gra mnie pozytywnie zaskoczyła. Nawiązywała nawet do wcześniejszych odkryć Laytona. Ktoś, kto zaczyna przygodę z serią od tej części, raczej nie będzie miał problemów z wyłapaniem fabuły. Najważniejsze aspekty z poprzednich wątków fabularnych (gry jak i filmu), zostały przypomniane. Może nawet i rozbudzi w niektórych apetyt na kolejne części i kolejne zagadki.

PS.
Gra została wydana w Japonii jako tytuł startowy dla konsoli Nintendo 3DS. W lutym 2013 w tym samym kraju wydano elektronicznie Professor Layton and the Miricle Mask Plus. Wersja zawiera dodatkowe cut-sceny oraz puzzle.

Ocena ogólna

Professor Layton and the Miracle Mask

3DS

Grafika
90%
Dźwięk
80%
Grywalność
70%

Autor

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.