RetroAge Recenzja, DS Professor Layton and the Unwound Future
RecenzjaDS

Professor Layton and the Unwound Future

Loading

Czas. Ile to razy różni szaleni naukowcy próbowali go ujarzmić? Kolejny projekt z cyklu „wehikuł czasu” ma zostać przedstawiony na specjalnym bankiecie, na którym znajdą się znane londyńskie szychy, w tym profesor Layton i jego nieodłączny kompan, i uczeń – Luke. Całe przedsięwzięcie jak się można spodziewać nie wypali, dając początek wydarzeniom, które udzielą odpowiedź na pytanie „czy można manipulować czasem?”. Oto ostatnia część historii – Professor Layton and the Unwound Future.

Bankiet, który będzie stanowił preludium dalszych wydarzeń został zorganizowany przez Dr. Stahnguna – wynalazcę „wehikułu czasu”. Zaproponował by premier Bill Hawks przetestował podróże w czasie, ten niechętnie obdarzając naukowca zaufaniem siada za sterami urządzenia. Po jego uruchomieniu dochodzi do eksplozji w wyniku, której nagle znika nie tylko premier ale również i sam Dr. Stahngun. Wkrótce Londyn po utracie lidera, zaczyna pogrążać się w politycznym chaosie. Profesor Hershel Layton oraz jego podopiecznyLuke Triton, którzy byli świadkami całego zajścia, nagle otrzymują list od Luka Tritona z przyszłości, który odpowiednio instruuje ich jak przekroczyć barierę czasu. Tak oto zaczyna się ostatni rozdział sagi o błyskotliwym badaczu z cylindrem.

Gra jest typowym point and click. Górny ekran przedstawia nam szersze spojrzenie na mapę, natomiast na dolnym dotykowym ekranie poruszamy się po ulicach Londynu korzystając z ikonki buta. Nieodłącznie na ekranie towarzyszy nam walizeczka, w której znajdziemy pamiętnik Laytona – uzupełniany wraz z postępem w fabule, główne zagadki dotyczące snutej historii oraz miejsce zapamiętania gry.

Samo podróżowanie po świecie to jednak nie wszystko. Esencją gry są zagadki, które wręczają nam różni spotkani ludzie podczas przeprowadzanych konwersacji. Jest to na tyle częste, że właściwie, nie da się z kimś porozmawiać zanim nie odpowiemy na jego zagadkę. Każda zagadka jest odpowiednio punktowana tak zwanymi „picarats”, im trudniejsza tym więcej ich otrzymamy. Są one potrzebne jedynie do odblokowania kilku galerii po przejściu gry. Nie mniej, nie jesteśmy pozostawieni w zagadkach samym sobie, za pomocą zbieranych w świecie gry „hint coinsów”, możemy zapłacić nimi za podpowiedź. Mamy do wyboru aż trzy kolejne podpowiedzi, oprócz tego jest jeszcze całkowita nowość w serii, „super hint” warty dwie monetki i niemal odkrywający całą tajemnice. Lepiej wydać trochę na podpowiedź, niż udzielić błędnej odpowiedzi. Karą za jej złe rozwiązanie jest obniżenie wartości „picarats” zagadki. Warto też pamiętać, że „hint coins” mamy ograniczoną liczbę. Zdecydowanie lepiej jest zapamiętać grę przed podjęciem wyzwania i ewentualnie zrestartować, by uniknąć konsekwencji.

W przeciwieństwie do Professor Layton and Diabolical Box, w tej części mamy do czynienia z nieco mniejszą dawką zagadek matematycznych. Jest ich wciąż dużo, ale częściej występują te logiczne. Często w seriachLaytona, kilka zagadek posiada jeszcze po kilka wariantów, nieco trudniejszych od pierwowzoru. Grając miałem wrażenie, że w Unwound Future jest ich chyba najmniejszy zakres powtarzalności w całej serii, chociaż oczywiście i takie się zdarzają. Oprócz zagadek związanych z obliczaniem mamy także puzzle oraz te, wymagające spostrzegawczości.

Podczas gry mamy możliwość odblokowania trzech luźno związanych z główną fabułą minigier dostępnych w naszym neseserze. Pierwsza to kompletowanie historyjki przez doklejanie do niej nalepek, będącymi nagrodami za rozwiązanie niektórych zagadek w grze. Niezbyt ciekawe. Druga to tworzenie trampolin tak by papuga mogła dostarczyć przesyłkę do adresata. Trzecia dotyczy sterowania zabawkowym samochodzikiem tak by ten zebrał wszystkie przedmioty na planszy i dojechał bezpiecznie do mety. Wszystkie trzy mini-gry są moim zdaniem, najłatwiejszym zestawem w całej serii.

Za oprawę muzyczną odpowiedzialny jest ponownie Tomohito Nishura. Stworzył on bardzo delikatne midi do gry, nie irytujące lub rozpraszające gracza podczas rozwiązywania licznych zagadek. Co ciekawe częściej zdarza się słyszeć voice acting w grze, chociaż wciąż większość dialogów jest niemych.

Graficznie to całkiem porządnie wykonany produkt. Oczywiście, najlepsze są animowane cut-scenki, szkoda że tak rzadko mamy z nimi do czynienia. Same lokacje są charakterystycznie i raczej nie ma szans zabłądzić przemieszczając się ulicami Londynu, ponieważ nie ma podobnych lub identycznych miejsc.

Professor Layton and the Unwound Future (w Europie z podtytułem Lost Future) jest grą podzieloną na dość drobne rozdziały. Wciąż jest to jednak ten sam dobry Layton co zawsze, z masą zagadek, ładnymi animacjami i wzruszającą historią miłości wplątanej w trybiki czasu. Gra głównie dla pasjonatów zagadek oraz fanów serii. Recenzowana gra jest też ostatnim rozdziałem nie tylko starej trylogii, ale również ostatnim fabularnym wątkiem całej sagi.

Ocena ogólna

Professor Layton and the Unwound Future

NINTENDO DS

Grafika
80%
Dźwięk
70%
Grywalność
70%

Autor

Komentarze

  1. Jestem fanem i bardzo lubię wszystkie części. Nie umiem wybrać najlepszej, ale te z 3DSa – Professor Layton and the Miracle Mask i Professor Layton and the Azran Legacy są bardziej przystępne dla osoby rozpoczynającej zabawę z serią. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.