RetroAge Recenzja, PlayStation 3 Hydrophobia Prophecy [PSN]
RecenzjaPlayStation 3

Hydrophobia Prophecy [PSN]

Loading

Woda odgrywa bardzo istotną rolę w naszym życiu. Rozwinęły się w niej liczne istnienia, jest wciąż niezbędna do egzystencji, no i w ostateczności cieszy też oko pod względem estetycznym. Tak jak mały, acz zapomniany już tytuł Hydrophobia Prophecy wydany między innymi na Playstation 3.

Źródłem pomysłu powstania opisywanej gry jest silnik, który w maksymalnym stopniu, zbliża się do rzeczywistego odwzorowania zachowań wody. Koncepcję zapowiedziano jeszcze w 2007 roku. Początkowo wydany w 2010 roku tytuł „Hydrophobia”, ekskluzywnie na amerykańskiego Xboxa360 kompletnie nie zachwycił prasy branżowej. Co poskutkowało bardzo srogimi ocenami i w ogólnym rezultacie, natychmiastowym pogrzebem ledwie co wydanej cyfrowo gry. Młot krytyki, jaki spadł na twórców był tak ciężki, że postanowili połatać co się da, by chociaż odeprzeć najczęściej przywoływane zarzuty. Podreperowany produkt ochrzczono mianem „Hydrophobia Pure” i znów puszczono do sprzedaży cyfrowej, chociaż już z dużo większym rabatem niż przy pierwotnej wersji, oczywiście posiadacze pierwotnego tytułu mogli łatkę zassać bezpłatnie.

Niestety, produkcji nie udało się wyrwać z odmętu gier potępionych. Trzeba było spróbować przenieść się z Xboxowej stajni i przy okazji nanieść kolejne poprawki. Tak oto w 2011 roku produkt trafił na PCtowego STEAMa oraz Playstation Store na PS3 pod nazwą „Hydrophobia Prophecy”.

Fabuła
Akcja dzieje się na okręcie, który spełnia rolę dużego miasta. Świat cierpi nadwyżkę demograficzną, co motywuje do powstania grupy terrorystycznej o nazwie „Malthusians”. Wyznawców doktryny Malthusa, który twierdził że wysoka liczba populacji doprowadzi do klęski głodu. Żeby temu zapobiec, terroryści jak to zwykle z nimi bywa, nie zamierzają kolportować ulotek jak Francja w 39, tylko chcą drastycznie zmniejszyć zaludnienie poprzez eksterminację. Ze sloganem na ustach, któremu grupy Emo mogłyby przyklasnąć „uratuj świat, zabij się”, dokonują wrogiego przejęcia okrętu. Główna bohaterka Kate Wilson, będąca okrętowym inżynierem, zostaje mimowolnym bohaterem całego zajścia.

Esencja
Tytuł kreowany jest na TPSa. Wychodzi to nawet dość zgrabnie, bo bohaterka jest w stanie kryć się za różnymi przeszkodami i prowadzić w miarę sensowny ostrzał. Ba! Może osłonić się nawet podczas nurkowania za dowolnie dryfującą skrzynką czy beczką, a w terenie automatycznie przeskakuje przeszkody. Podstawowa amunicja jest nielimitowana, ale można natrafić na lepszej jakości naboje, których już mamy ograniczoną ilość. Te ulepszone dysponują określoną właściwością, jak np. lepszy kop, czy czasowa detonacja. Stan naszego zdrowia możemy polepszyć w najprostszy możliwy w grach sposób – przykucnij, poczekaj, a rany rąbane same się zabliźnią.

Ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że gra jest czymś więcej niż spektakularną demonstracją możliwości silnika, który symuluje realistyczne zachowanie się wody. Tu trzeba przyznać, że robi to fenomenalnie. Przywołam kilka przykładów:

– bohaterka stojąc, jest delikatnie spychana pod naporem małych fal i kompletnie bezsilna w stosunku do dużych ścian wody.
– będąc w większym stopniu zalanym pomieszczeniu i otwierając drzwi do kolejnego pomieszczenia, który nie jest zalany, w momencie otwarcia drzwi zostajemy wessani przez próżnię razem z wodą
– gdy widzimy za szklanymi drzwiami pomieszczenie gdzie poziom wody jest większy niż w tym, w którym przebywamy i spróbujemy w nie strzelić, to szyba tylko delikatnie się uszkodzi, ale pod naporem ciśnienia wody po kilku charakterystycznych trzaśnięciach pęknie samoczynnie
– kierunek i wysokość fali wpływają na dryfujące przedmioty tak jak w rzeczywistości

Można by tu jeszcze wymienić kilka smaczków, ale może lepiej by to przyszli gracze, a obecnie czytelnicy niniejszej recenzji je wyszukali. Głównie dla tego, że tylko na tym opiera się całe piękno tego tytułu.

Grafika
Formalnie nad samą wodą wymieniłem już wszelkie zachwyty. Niestety to, co ją otacza, (albo co woda wypełnia) stoi na zauważalnie niższym poziomie. Animacja postaci przypomina gracje szmacianej lalki ciskanej halnym wiatrem po pomieszczeniu. Przeciwnicy zrobieni na jedną modłę, podobnie zresztą jak terroryzowani cywile, a główna bohaterka kompletnie niczym się nie wyróżnia. Gdyby nie ta woda spokojnie klepnąłbym grafice ocenę 4. Jednak stan ciekły robi tu kolosalną robotę i moja ocena musi poszybować trochę wyżej.

Dźwięk
Dźwięk nie jest tragiczny i w zasadzie dobrze się trzyma klimatu gry. Najgorszym mankamentem są raczej dialogi, a właściwie ich poziom. Krótkie, sztampowe, ciągle tylko idź tam, tu i uważaj na to i tamto. W zasadzie gdyby nie pewne sytuacje to kompletnie nie dałbym rady odczytać charakteru bohaterów.

Grywalność
Tytuł nie jest miodny, jakoś zapycha czas, ale raczej powinien stać się obiektem zainteresowań ludzi chcących sprawdzić, co oni z tym silnikiem wody nawywijali. Dość krótki, na około 6h. Co prawda twórcy próbowali trochę przedłużyć rozgrywkę rozmieszczając różne obiekty i dokumenty do zbierania, ale podejrzewam że prawie nikt nie dał im szansy. Ogółem tytuł wypada bardzo przeciętnie, nie chcę wiedzieć jak wyglądała pierwotna wersja, na którą posiadacze Xboxa musieli wydać grubszą gotówkę. Produkt, który trafił na Playstation 3 jest już najbardziej dopracowany i to w sumie ratuje go od nazwania „gniotem”. Plus jest taki, że jest dość tani, więc w sumie nie żałuję tej puszczonej w cyfrowy świat dychy. Chcesz zobaczyć coś nowego w grze i jednocześnie nie masz hydrofobii, aquafobii i temu podobnych fobii? Kup za grosze Hydrophobia Prophecy i sam daj się porwać realistycznie wyglądającej i zachowującej się wodzie. Jak cię to nie kręci to lepiej sobie daruj, obejrzyj filmik w sieci i weź porządny prysznic, dużo lepiej na tym wyjdziesz.

Ocena ogólna

Hydrophobia Prophecy [PSN]

PlayStation 3

Grafika
70%
Dźwięk
50%
Grywalność
40%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.