RetroAge Recenzja, Dreamcast Resident Evil: Code Veronica
RecenzjaDreamcast

Resident Evil: Code Veronica

Loading

Resident Evil (w Japonii Biohazard) to tytuł znany każdemu miłośnikowi gier video. Seria ta spopularyzowała i zdefiniowała gatunek gier zwany survival horrorem. Od początku swojego istnienia była kojarzona z PlayStation. Choć okazjonalnie ukazywały się konwersje na inne systemy (Sega Saturn, Nintendo 64) to właśnie dzięki konsoli Sony seria ta zdobyła rzesze wiernych fanów. Twórca Resident Evil, firma Capcom w 1998 roku zapowiedziała powstanie zupełnie nowej odsłony cyklu. Tytuł był pierwszą grą z tej serii, która nie zadebiutowała na sprzęcie Sony, ale na nowej 128-bitowej konsoli Sega Dreamcast. Zgodnie z obietnicami wydawcy gra miała bazować na zupełnie nowym silniku graficznym i oferować jakość grafiki oraz dźwięku niedostępne dla konsol 32-bitowych. Początkowo Resident Evil Code: Veronica miał trafić do sklepów w 1999 roku. Ostatecznie gra zadebiutowała w lutym 2000 w Japonii i USA, a w maju tego samego roku w Europie. Pod tytułem Resident Evil Code: Veronica X trafia na PlayStation 2 w 2001 roku a na GameCube w roku 2003.

Po włożeniu płyty do napędu gra wita nas dynamicznym intro w którym poznajemy główną bohaterkę gry Claire Redfield. Oprócz ponętnej Claire dane nam będzie pokierować krokami jej przypakowanego brata Chrisa oraz pewnego lalusiowatego blondynka nazwiskiem Steve Burnside. W roli czarnych charakterów scenarzyści obsadzili tym razem rodzeństwo Ashfordów. Poznajemy ich jako parkę uroczych blond dzieciaków o anielskich buziach. Z niewinnymi minami wyrywają skrzydełka bezbronnej ważce i rzucają mrówkom na obiad. Idealny materiał na psychopatycznych morderców ze skłonnościami sadystycznymi. Fabuła gry została osadzona pomiędzy drugą z trzecia częścią Resident Evil. Claire po ucieczce z Raccoon City trafia do siedziby korporacji Umbrella gdzie szuka swojego brata. Tam zostaje pojmana i przewieziona na tajemniczą wyspę. Budzi się w więziennej celi z której uwalnia ją ciężko ranny strażnik. W tym momencie kontrolę na Claire przejmuje gracz, a przed nim kilkanaście godzin klimatycznej i wymagającej rozgrywki, podczas której oprócz wyspy Ashfordów zwiedzimy także bazę Umbrelli na Alasce. Scenariusz jak na rasowy horror klasy B przystało oferuje sporo nagłych zwrotów akcji. Jest zło przez duże Z, a nawet wątek miłosny, czyli wszystko za co lubimy (bądź nie) Residenta, a nawet więcej. Mimo tego, również gracze których nudzi śledzenie dosyć sztampowej i momentami naciąganej fabuły też będą się dobrze bawić. Bo Resident Evil Code: Veronica to przede wszystkim kawał świetnej klimatycznej gry, która momentami potrafi naprawdę nieźle przestraszyć.

Teraz pora na mocne strony gry. Przede wszystkim oprawa graficzna- stoi ona na najwyższym poziomie. Postacie bohaterów są dopracowane w każdym calu, graficy nie poskąpili im polygonów, a animacja jest bardzo płynna. Również zombiaki wyglądają okazale, są odpowiednio „nadgniłe” i prezentują się naprawdę odpychająco. Zmierzymy się także za zmutowanymi psami, wielkimi pająkami i całą resztą menażerii znaną wielbicielom Residenta. Ciekawym i wymagającym przeciwnikiem jest wielki robal wyglądem i zachowaniem przypominający czerwia znanego z Diuny. Oczywiście nie zabrakło też odpowiednio wykręconych bossów, a niektórzy z nich są naprawdę twardzi i potrafią zaleźć za skórę graczowi. W przeciwieństwie do odsłon serii, które ukazały się na PlayStation w wersji dreamcastowej, grafika w całości wykonana jest w 3D. Postacie, przeciwnicy i inne obiekty w grze są trójwymiarowe. Wszystkie lokacje wykonano naprawdę sugestywnie, są odpowiednio brudne i zapuszczone jak na Residenta przystało. Nie ma mowy o sterylności i nijakości. Budynki i ich wnętrza pełne są drobnych szczegółów i smaczków architektonicznych. Co do oprawy dźwiękowej mam mieszane uczucia. O ile wszelakie dźwięki otoczenia, jęczenie i mlaskanie zombiaków, szczekanie psów itp. nie pozostawiają wiele do życzenia. To gra „aktorów” podkładających głosy bohaterów to niestety porażka na całej linii. Wygląda jakby Capcom do ich nagrania zaprosił przypadkowych przechodniów. Starają się aż za bardzo, głosy są sztuczne, maksymalnie patetyczne i zamiast emocji wywołują raczej uśmiech zażenowania. Jeśli chodzi zaś o muzykę to wtapia się ona idealnie w tło i nieźle buduje nastrój.

Rozgrywka w Code:Veronica jest naprawdę emocjonująca, doskonale zbudowano poczucie ciągłego zagrożenia. Gracz nie ma pojęcia, co go czeka za następnym rogiem. Przygotowano sporo ciekawych elementów przyspieszających bicie serca. Jeden z ciekawszych przykładów – gracz idzie sobie spokojnie wzdłuż ściany budynku i widzi zwłoki częściowo wystające z okienka piwnicznego. Zbliża się i nagle ciało znika w okienku… i nic się nie dzieje. Zaniepokojony sprawdza otoczenie, a tu cicho wszędzie, głucho wszędzie. Zatem spokojnie penetruje następne lokacje zapominając o całej sprawie. Po pewnym czasie przechodzi ponownie obok feralnego okienka, ale tym razem czeka tam na niego… Nie będę oczywiście zdradzał co się stanie, ale takich akcji jest więcej i wielce urozmaicają one rozgrywkę.

Warto jeszcze wspomnieć o narzędziach zagłady jakie trafią w nasze ręce. Do dyspozycji są zwykłe pistolety, pistolety samopowtarzalne, uzi (można używać dwóch jednocześnie), strzelba, kusza z dwoma rodzajami bełtów (zwykłe i wybuchowe). Na twardszych przeciwników przydadzą się karabin maszynowy, snajperka i broń energetyczna. Oczywiście do najmocniejszych broni amunicji jest jak na lekarstwo, więc lepiej oszczędzać ją na bossów. Jest jeszcze nóż i o dziwo przydaje się w walce, spokojnie można nim pokroić co słabszych truposzy.

Podsumowując – Resident Evil Code:Veronica to najlepszy survival horror na Dreamcasta, a może nawet najlepszy klasyczny Resident. Gra łączy wyśmienitą grafikę i dobre udźwiękowienie (pomijając dubbing) z emocjonującą i satysfakcjonującą rozgrywką. Jest to jedna z ważniejszych pozycji w bibliotece Dreamcasta i śmiało mogę ja polecić każdemu, nie tylko wielbicielom horrorów.

Ocena ogólna

Resident Evil: Code Veronica

DREAMCAST

Grafika
100%
Dźwięk
70%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.