RecenzjaAtari 2600

Robot Tank

Loading

Wyrwany ze snu przed świtem przez jakiegoś oszołoma dobijającego się do drzwi już wiesz, że czeka Cię kiepski dzień. To jednak nic gdy dowiadujesz się, że to posłaniec z listem od samego prezydenta – to niemal jak gwarancja spieprzonego dnia. Szybki rzut okiem na wiadomość uświadamia Cię, że kiedy smacznie sobie spałeś to granice kraju przekroczyła armia czołgów sterowanych przez roboty. Nic ani nikt nie może ich powstrzymać… Z wyjątkiem Ciebie rzecz jasna. Wróg obrał za pierwszy cel zrównanie z ziemią miasta Santa Clara, więc musisz przywdziać swój mundur, wcisnąć na łepetynę hełmofon czołgisty i ruszyć w bój. Maszyna czeka już gotowa, wskakujesz do niej, cała naprzód, zerkasz przez wizjer i Twoim oczom ukazuje się Robot Tank na Atari 2600.

Już od pierwszych sekund spędzonych na polu bitwy nacierają na głównego bohatera wrogie jednostki. Początkowo niezbyt agresywne, ale z czasem coraz bardziej wyrafinowane i zajadle ostrzeliwujące się na wszystkie strony. Na szczęście za pomocą naszego wspaniałego czołgu możemy eksterminować zarówno Robot Tanki jak i wystrzelone przez nie pociski (co jest przydatne nie mniej niż ich omijanie). Nie zapominajmy jednak o tym, że mamy do wypełnienia misję – ocalenie ludności cywilnej. Konia z rzędem temu kto wie gdzie znajduje się miejscowość Santa Clara, którą mamy obronić. Bez względu na to gdzie pojedziemy i tak zawsze natrafimy na zastępy wrogów, a owego miasta nie uświadczymy. Wygląda na to, że twórcy zapomnieli o celu gry… No cóż, zdarza się nawet najlepszym.

Pole walki zmienia się dynamicznie w zależności od pory dnia. W nocy oczywiście wszechogarniające egipskie ciemności bardzo mocno utrudniają rozgrywkę i lepiej unikać wówczas kontaktu z wrogiem. Kiedy jest już jasno walczy się o wiele przyjemniej. Do tego dochodzą jeszcze zmieniające się warunki atmosferyczne. Możemy trafić na mgłę ograniczająca widoczność bądź śnieg po którym ślizgać będzie się nasz tank. W trakcie jazdy widać jak przemierzamy kolejne kilometry, co symulowane jest za sprawą przewijających się kolorowych pasów, których nie powstydziłby się nawet sam łowicki folklor. Obracanie czołgu sprawia, że przesuwa się horyzont, więc za sprawą tych odnośników złudzenie przemieszczania się jest całkiem niezłe jak na możliwości Atari 2600.

W trakcie walk należy uważać aby nie zostać trafionym przez wroga. Skutki mogą być różne i nie zawsze trafienie kończy się natychmiastowym zniszczeniem naszej maszyny. Uszkodzone mogą zostać poszczególne elementy czołgu, które następnie wydatnie wpływają na rozgrywkę. Uszkodzenie Video – czyli wizjera, objawia się tym, że ekran co chwile zmienia się – raz widzimy pole bitwy, a za moment jedynie ciemność – bardzo utrudnia to grę i jest chyba najgorszą możliwą usterką. Uszkodzenie działa sprawia, że strzelamy o wiele wolniej, zniszczony radar uniemożliwia zlokalizowanie wroga, a zerwane gąsienice spowalniają nasze ruchy. Awarii nie da się usunąć, ale zawsze jest jeszcze szansa na ustrzeleniu kilku wrogów przed ostatecznym zaliczeniem zgonu. Jeśli przy zgonie już jesteśmy to warto napisać o nim bardziej szczegółowo, bo to chyba jedyny tak naprawdę irytujący element w opisywanym Robot Tank na Atari 2600. Ustrzelenie naszego czołgu przez wroga kończy się serią zakłóceń na ekranie, które mają symulować zniszczenie. Wszystko byłoby ok., gdyby tylko nie trwały one niemal 15 sekund! Nie wiem jak inni gracze ale ja po każdym takim trafieniu wpadałem niemal w furię, że musze to oglądać i nie da się tego w żaden sposób ominąć.

Najważniejszą ciekawostką związaną z Robot Tank jest kwestia nagród za osiągnięcia w grze, przewidziana przez firmę Activision. Podobnie jak w innych grach tego producenta z tamtego okresu „wystarczyło” osiągnąć odpowiedni rezultat, a następnie udokumentować wynik zdjęciem TV z widniejącym rezultatem i wysłać je do wydawcy aby otrzymać fanty związane z grą. W przypadku Robot Tank są to medale przydzielane za zniszczenie określonej liczby czołgów. Wysłanie do Krainy Wiecznych Łowów czterech szwadronów, czyli 48 czołgów nagradzane było poprzez przyznanie Medal of Merit. Natomiast zniszczenie 60-ciu wrogich Robot Tanków (5 szwadronów) owocowało Cross of Excelence, a 72 maszyn (6 szwadronów) – Star of Honor. Oczywiście nie muszę chyba dodawać, że osiągnięcie choćby połowy rezultatu wymaganego do najniższego z medali to wyczyn iście karkołomny. Niemniej medale takie mające postać naszywki to obecnie ciekawe gadżety kolekcjonerskie i większości graczom pozostaje jedynie pozazdrościć takich okazów ich właścicielom.

Ogólnie Robot Tank na Atari 2600 prezentuję się całkiem dobrze. Oprawa wyraźnie wybija się ponad przeciętność i na tle innych produkcji z tamtego okresu jest to pozycja zdecydowanie warta uwagi. Strzelanie do wrogich czołgów jest całkiem fajne, chociaż wyraźnie brakuje zróżnicowania jednostek, które urozmaiciłyby rozgrywkę. Gierka zestarzała się już znacznie i wielu graczy odepchnie monotonia. Jeśli jednak szukacie jakiegoś starocia do pyknięcia na te 5-10 minut (a może i więcej?) w celu odreagowania to z całą pewnością Robot Tank nada się do tego wyśmienicie.

Ocena ogólna

Robot Tank

ATARI 2600

Grafika
80%
Dźwięk
70%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.