RetroAge Recenzja, Master System Sonic the Hedgehog
RecenzjaMaster System

Sonic the Hedgehog

Loading

W 1991 Sega postanowiła porzucić Alexa Kidda jako swoją maskotkę i zdecydowała się na kogoś innego. W celu stworzenia tej postaci i jej debiutanckiej gry powołano nowe studio – Sonic Team. Po pewnym czasie stworzono niebieskiego jeża imieniem Sonic. Pierwszą grą z jego udziałem jest Sonic the Hedgehog, która ukazała się na dwie platformy: szesnastobitową Segę Mega Drive oraz ośmiobitową Master System. Niniejszy tekst będzie o drugiej wersji, stworzoną przez studio Ancient.

Fabuła jest dość prosta – główny bohater, czyli Sonic musi wyzwolić South Island z rąk złego doktora Ivo Robotnika. Nie jest to nic złego, historia i tak jest jedynie pretekstem do biegania z ponaddźwiękową prędkością (w końcu w takiej specjalizuje się Sonic), skakania po platformach, zbierania pierścieni i niszczenia coraz to wymyślniejszych machin antagonisty. Będziemy to robić przez sześć światów po trzy akty każdy, co daje jakieś półtorej godziny gry. Jest to jednak czas po uprzednim treningu, który zajmie około sześciu godzin. Poziom trudności jest raczej wysoki i często będziemy tracić życia jeśli nie od upadku, to z powodu utraty wszystkich pierścieni i późniejszego ataku wroga. Nie jest to jednak problemem, bo nowe możemy znaleźć stosunkowo łatwo – dostajemy je w specjalnych pudełkach (możemy w nich znaleźć też osłonę chroniącą nas przed atakami wrogów), co sto zebranych pierścieni lub każde pięćdziesiąt tysięcy wyniku. W bonusowych poziomach, które są wypełnione sprężynami i pierścieniami (aby do nich wejść musimy mieć na końcu aktu pięćdziesiąt sztuk złotych obrączek), możemy uzyskać kontynuacje.

Od strony graficznej eskapada Sonica prezentuje się nadzwyczaj dobrze, porównywalnie do wczesnych gier na Segę Mega Drive. Nie ma jednak róży bez kolców i tutaj kolcami jest bardzo mały rozmiar ekranu. Zabieg ten był wykonany w celu zachowania płynności, ale znacznie utrudnia rozgrywkę – często nie widać na przykład kolców, które mają się za chwilę wysunąć z podłogi. Od strony dźwiękowej zaś jest dobrze – wszystkie odgłosy są wzięte z wersji 16-bitowej i przystosowane do słabszej konsoli, co daje jednak nieco różne doświadczenia – od świetnie odwzorowanych (na przykład dźwięk skoku) do raczej słabych (na przykład odgłos tracenia pierścieni). Muzyka zaś, skomponowana przez Yuzo Koshiro jest bardzo przyjemna i pasująca do gry. Jeśli miałbym ją jakoś określić, powiedziałbym, że jest dynamiczna, jak sam gameplay.

Wiele gier ośmiobitowych jest raczej topornych w mechanice, Sonic the Hedgehog jednak fartownie uniknął tego brzemienia. Gra ma szybkie tempo, ale rozwinąć pełną prędkość możemy jedynie na początku, później poziom trudności zaczyna dawać w kość i musimy bardziej uważać. Wpływa to nieco negatywnie na założenia gry, tym bardziej, że 16-bitowy odpowiednik nie cierpi na tę przypadłość.

Podsumowując, Sonic the Hedgehog na Segę Master System nie ma się czego wstydzić. Jest jedynie nieco słabszy od swojego szesnastobitowego odpowiednika. Bardzo dobra grafika jak na sprzęt na który się ukazała, przyjemna ścieżka dźwiękowa i porządny gameplay sprawiają, że jest to jedna z najlepszych platformówek na 8-bitową konsolę Segi.

Ocena ogólna

Sonic the Hedgehog

MASTER SYSTEM

Grafika
80%
Dźwięk
80%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.