RetroAge Recenzja, Wii Super Smash Bros. Brawl
RecenzjaWii

Super Smash Bros. Brawl

Loading

Kolorowy świat Nintendo po raz trzeci zestawia naprzeciw siebie swoich najlepszych zawodników. Wszyscy gotowi skoczyć sobie do gardeł, nie ważne czy to księżniczka czy małpa. Nie dbają o to, gdy liczy się wygrana. Zapraszam do recenzji Super Smash Bros. Brawl.

Powstaniu nowej gry serii towarzyszył od dłuższego czasu spory rozgłos, którego bieg rozpoczął się już przy ogłaszaniu nowej wówczas konsoli Nintendo Revolution (Wii). Problemów związanych z grą jednak nie brakowało. Początkowo kamieniem w bucie okazało się dopracowanie trybu gry przez Wi-fi, opóźniając w ten sposób wydanie produktu. Po premierze okazało się, że niektóre egzemplarze Wii nie trawią formatu DVD-9, na którym gra została zapisana. Nintendo zaoferowało użytkownikom konsoli darmową pomoc w tej sprawie.

Super Smash Bros. Brawl to bijatyka o specyficznych zasadach. Polega na wyrzucenia przeciwnika poza arenę zadając przy tym jak najwięcej obrażeń. W zależności od siły ciosu i posiadanego obrażenia gracz może za pomocą skoków wrócić na planszę i ponownie stanąć do walki. Nawet bardzo sponiewierana postać może wygrać pojedynek stosując umiejętnie przedmioty czy po prostu mając szczęście. Możliwości gry sprawiają, że w miarę równają się szanse gracza zaprawionego w boju z tym dopiero raczkującym.

Audi famam illius. (Słyszałem legendy o tej osobie)
Solus in hostes ruit. (Jak ruszył sam naprzeciw wrogom)

Esencją gry jest tryb wieloosobowy, w którym można zagrać w max 4 osoby na ekranie. Istnieje również możliwość rotacji zawodników do 16 osób w normalnym trybie i do 32 w trybie turniejowym, podejrzewam jednak, że nie każdy w pełnym składzie by się dobrze bawił czekając na swoją kolej.

Postaci w tej odsłonie gry jest 35, więc całkiem sporo i do tego są one różnorodne. W poprzedniej edycji można było spotkać kilku dość bliźniaczo podobnych do siebie wojowników, w tej również takowe znajdziemy. Ness i Lucas różnią się paroma szczegółami, Fox, Falco, Wolf działają na podobnej zasadzie różniąc się siłą ciosów no i wyglądem. Mówiąc o postaciach warto wymienić dwie, które promowane były niemalże osobno. Mimo że są do odblokowania, to nawet pudełko zdradza ich istnienie. Sonic ze stajni Sega oraz Snake znany z serii Metal Gear Solid. Plotka głosi, że jeden z twórców chciał komandosa już w poprzedniej odsłonie serii – Melee, jednak gra była już w zbyt zaawansowanym stadium by można było cokolwiek zmieniać.

Audi famam illius. (Słyszałem legendy o tej osobie)
Cucurrit quaeque tetigit destruens. (Jak przebył krainy, obracając wszystko w pył)

Planszy jest mnóstwo, bo aż 41 i co ciekawsze może być ich więcej. Na ogół przedstawiają świat z gry jakiejś postaci, ale jest też kilka promujących gry z innej serii (np. Animal Crossing). Rundy są niezwykle ożywione, zdarza się, że tymczasowo trzeba zawiesić walkę, bo plansza świruje. Nawet w statystykach widnieje rubryka o nazwie „utonięcia”, których gracz może doświadczyć na niektórych arenach. Do głównych plansz dochodzą wybrane z Super Smash Bros. Melee. Dodatkowo istnieje opcja tworzenia własnych plansz, co rozszerza liczbę aren. Plansz można tworzyć tyle na ile pozwala nam wolna pamięć konsoli lub karty SD.

Teraz przejdźmy do tematu samej walki. Kombinacje ciosów nie są zbyt skomplikowane wystarczy jeden guziczek i kierunkowy. Jakby tego było mało, mamy do dyspozycji przedmioty, które co rusz spadają z nieba. Pochodzą one z różnych serii przykładowo, mamy miecz świetlny, pokeballe z których wyskakują losowo stworki, młot z Donkey Konga czy gwiazdka gwarantująca nietykalność. W tej odsłonie serii doszło też do kilku nowości z czego największa to Final Smash. Jest to potężna moc postaci, którą osiąga się po zebraniu płonącego symbolu serii. Posiadanie wspomnianej siły sprawim że Ganondorf może zamienić się w Ganona i wysłać wszystkich za plansze, Samus wyzwalając potężny promień traci uzbrojenie stając się Zero Suit Samus, a Pikachu staje się elektryczną kulką i lata jak opętany po całej planszy wyładowując pokłady energii.

Ille iuxta me. (Ta osoba jest teraz przy mnie)
Socii sunt mihi, (Moi towarzysze są ze mną)
qui olim viri fortes (Niektórzy to bohaterowie)
rivalesque erant. (Niektórzy to śmiertelni wrogowie)

Poprzednie edycje sprawiały, że trudno było na dłużej zatrzymać gracza działającego w pojedynkę w trybie specjalnie dla takiego przygotowanym. W Super Smash Brawl mamy do dyspozycji fabularny tryb przygody o nazwie „Subspace Emissary”. Historia nie należy do skomplikowanych, ale może być zaskakująca. Kirby i Mario walczą ze sobą w przyjacielskim pojedynku na wielkim stadionie. Walce przypatrują się dwie księżniczki Zelda i Peach. Igrzyska zostają przerwane, gdy z nagle powstałego na niebie mroku wyłania się Halberd, flagowy okręt Meta Knighta. Właściciela jednak nigdzie nie widać, pojawia się za to tajemniczy minister, który w geście przyjaźni zostawia im bombę. Bohaterom udaje się umknąć, ale stadion zostaje pochłonięty przez tajemniczą czarną dziurę. Halberd się nie zatrzymuje i atakuje każdy możliwy świat, w którym żyją bohaterowie świata Nintendo. Dlaczego to robi? Kto za tym stoi? Odpowiedzi na te pytania udzielą kolejne przerywniki pojawiające się co rusz, po skończeniu danego poziomu.

Tryb przygody jest typową platformówką side-scrolling, która przeplatana jest kolorowymi przerywnikami. Zwykle pierzemy wszystko, co nam stanie na drodze, zbieramy CD ze ścieżką dźwiękową, trofea i naklejki zwane potocznie bzdetami do naszej galerii. Ciekawostką jest to, że w trybie przygody można odblokować sobie wszystkie postacie, co wydaje się łatwiejszym i szybszym sposobem niż te które tradycyjnie nam oferuje gra.

Nie mogło również zabraknąć trybu klasycznego. Cechującego się uczestnictwem w burdzie w każdej następującej po sobie rundzie, bieg ten co jakiś czas przeplatany jest bonusem. Celem wciąż pozostaje pokonanie Master Hand. Inny tryb „Event” to misje znane z poprzedniej części. Gracz wygra poziom, jeżeli spełni określone warunki, np. zmieni kolor kwiatów na planszy we właściwą barwę, dokopie określonej liczbie wrogów w określony sposób, przetrwa atak itp.

Grafika
Oprawa stanowi wspaniałą paletę kolorów z umiejętnym posługiwaniem się światłem i cieniem. Przerywniki są wykonane niezwykle profesjonalnie, ogląda się je jak dobry film animowany z naszymi ulubionymi bohaterami. Życie tętni na planszach nie tylko na pierwszym planie ale również i w tle. Bez wątpienia twórcy musieli do tego przysiąść, by prezentowało się to tak pięknie. Dodatkowo gra obsługuje 50/60 Hz oraz działa zgodnie z EDTV i HDTV.

Dźwięk
Specyfiką serii zawsze było wykorzystanie znanych każdemu utworów z gier świata Nintendo. Przewlekają się tu zatem nie tylko oryginalne ścieżki dźwiękowe, ale również i ich zmiksowane odpowiedniki. Największą uwagę jednak przykuwa motyw przewodni gry, którego fragmenty tekstu umieściłem w recenzji. Skomponował go Nobou Uematsu. Wiem że nazwisko może niewiele mówić wiec wyjaśniam, że gość maczał również swoje paluszki w serii Final Fantasy. Ciekawym patentem w grze jest możliwość ustawienia sobie częstotliwości pojawiania się danego dźwięku podczas gry. W zależności od odblokowanych motywów do danej planszy możemy ustawić czy kawałek ma się pojawiać częściej czy rzadziej.

Grywalność
Pożytecznym rozwiązaniem dla gry staje się obsługa następujących kontrolerów: Wii Remote + Nunchuck, samo Wii Remote, pad Gamecube, Classic Controler. Dzięki temu nawet jeżeli ktoś ma gdzieś zakurzone pady do Gacka będzie w stanie podpiąć kumpli. Multiplayer posiada masę opcji w których można przebierać i udziwniać co rusz naszą rozgrywkę. Pojedynczy gracz może przesiedzieć przy trybie jednoosobowym. Przewiduje że na starcie nie będzie się nudził i spróbuje swych sił w trybie Subspace Emissary. Dodatkowym atutem jest wspomniany na początku tryb Multi przez Wi-fi, dzięki któremu można skutecznie przykleić się do odbiornika.

Nie da się ukryć, że Super Smash Bros. Brawl jest jednym z najlepszych pozycji dla wielu graczy. Magazyn Famitsu i kilka inny szanowanych światowych czasopism wystawiło grze maksymalną notę. Jeżeli ktoś chce odsapnąć od Wii Sports to może się przesiąść do świata walki Nintendo. Gra zrobiła maksymalny postęp w stosunku do poprzednika. Jeżeli powstanie kolejna cześć gry z jeszcze większą liczbą postaci i plansz, to ja nie będę miał nic przeciwko by i ją nabyć, biorąc pod uwagę ile radości przyniosła mi ta część.

Saepe certando pugnandoque (A gdy walczymy ze sobą, związani walką)
splendor crescit. (nasza chwała rośnie)

Ocena ogólna

Super Smash Bros. Brawl

WII

Grafika
100%
Dźwięk
100%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.