RetroAge Recenzja, SNES Super Soccer
RecenzjaSNES

Super Soccer

Loading

Odkąd konsola Super Nintendo weszła na rynek, spora część wyprodukowanych na nią gier (przeważnie kontynuacje tych z NESa) dostała przydomek „super”. I tak mamy Super Adventure Island, Super Bomberman, Super Chase HQ, Super Castlevania, Super Punch-Out!!, Super Street Fighter II…, no dobra, z tym ostatnim za bardzo się rozpędziłem. Nintendo postanowiło także wydać nową wersję swoich gier sportowych. Jedną z nich jest Super Soccer, czyli następca Soccera wydanego w 1985 roku na NES/Famicom. Czy jednak Super Soccer naprawdę jest super? Przekonacie się czytając recenzję.

Super Soccer został wydany w 1991 roku w Japonii jako Super Formation Soccer, a w 1992 roku na Zachodzie na Super Nintendo. Początki gry sięgają 1990 roku, kiedy to na konsolę PC Engine wydano Formation Soccer, która to gra powstała z myślą o zbliżających się Mistrzostwach Świata we Włoszech. Z racji małej popularności tej platformy, firma Human Entertainment postanowiła wydać swoje dzieło na Super Nintendo.

Gra wita nas krótkim intrem, na którym piłkarz kiwa obrońcę i strzela bramkę. Mimo że jest ono pozbawione wodotrysków, prezentuje się przyzwoicie. Następnie naszym oczom ukazuje się proste menu główne. Tryby gry są dość standardowe. W pierwszym z nich Exibition możemy rozegrać pojedynczy mecz lub konkurs rzutów karnych przeciwko komputerowi, jak i drugiemu żywemu graczowi. Nic nie stoi na przeszkodzi, aby nasz znajomy/a wspólnie z nami zmierzył się z AI zarówno rozgrywając całe spotkanie, jak i strzelając oraz broniąc jedenastki. Drugim trybem jest Tournament. W nim wybieramy jedną z szesnastu drużyn i walczymy z pozostałą piętnastką o tytuł mistrza świata. Zagrywając się wcześniej chociażby w Goal! czy Kunio Kun Nekketsu Soccer League, czułem się trochę rozczarowany formułą turnieju jaką wybrało Human Inc. O ile w wyżej wymienionych tytułach, niczym na prawdziwym mundialu, najpierw graliśmy w fazie grupowej o awans do ćwierćfinału, tu po prostu na ekranie wyboru drużyny gra losuje nam kolejną ekipę, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć. Słowo losuje jest trochę na wyrost, bo tak naprawdę komputer ciągle wybiera taką samą kolejność rywali. Wśród szesnastu drużyn polskiej reprezentacji brak, za to możemy wybrać takie kraje jak: Belgia, Urugwaj, Jugosławia, Kolumbia, Japonia, Irlandia, USA, Francja, Rumunia, Kamerun, Anglia, Holandia, Włochy, Brazylia, Argentyna czy Niemcy. Wszystkie ekipy rożnią się statystykami. Są to atak, obrona i szybkość. Przed każdym spotkaniem możemy ustawić formację, wybrać skład na mecz i ustalić, czy chcemy sami sterować bramkarzem, czy oddać go pod opiekę komputera. Podobnie jak drużyna, piłkarze są opisani wyżej wymienionymi statystykami. Mimo, że Super Soccer nie posiada licencji na oryginalne nazwiska piłkarzy, fani futbolu z tamtego okresu bez problemu rozpoznają piłkarskie gwiazdy z tamtych czasów. Szkoda tylko, że zmienić formację lub piłkarza możemy jedynie na początku spotkania i w przerwie meczu. No bo cóż mi z formacji defensywnej, gdy np. w 60. minucie tracę gola i muszę zagrać bardziej ofensywnie. Oprócz przerwy, zawodnika możemy zmienić tylko gdy dozna kontuzji. No ,ale przejdźmy w końcu na boisko.

Pierwsze co rzuca się w oczy po rozpoczęciu spotkania, to ustawienie kamery. Nintendo zastosowało tutaj technologię Mode 7, dającą efekt pseudo 3d. Kamera umieszczona została za piłką w stronę jednego końca boiska. Przypomina trochę widok znany z gier o futbolu amerykańskim z Johnem Maddenem, ale tutaj umieszczona jest bliżej akcji. Sprawdza się to całkiem nieźle, jednak nie idealnie. Kiedy gramy w stronę przeciwną do ustawienia kamery, nie widać bramki, dopóki nie wejdziemy w pole karne. Przez to strzelając z dystansu wielokrotnie chybiałem.

Sterowanie jest proste, ale też bardzo wygodne. Składa się z trzech rodzajów podań: górą, dołem lub do zaznaczonego gracza (L lub R przełączamy się między zawodnikiem, do którego chcemy posłać piłkę). Jednak granie podaniami nie sprawdza się najlepiej, przynajmniej przeciwko komputerowi. AI gra bowiem pressingiem i kryje naszych graczy tak skutecznie, że przy podaniu do kogokolwiek ciężko jest utrzymać piłkę. Lepiej zagrywać futbolówkę do partnera dołem, bo zagranie górą przeważnie kończy się jej stratą. Najlepiej jednak dostarczyć piłkę do najlepszych graczy w zespole i zdać się na drybling uciekając zygzakiem od goniących nas przeciwników. Gra wymusza na nas grę indywidualną, przez co trudno o jakieś kombinacyjne akcje. Strzelenie gola w Super Soccer jest proste i niełatwe zarazem. Proste, ponieważ tak naprawdę starczy biec piłkarzem naprzeciwko jednego z rogów bramki i uderzyć przed polem karnym, a praktycznie na 99% bramkarz tego nie wybroni (wyjątkiem jest golkiper z Irlandii, który łapie niemal wszystko). Niełatwe, ponieważ gra jest cholernie trudna i grając przeciwko mocniejszym drużynom, oddanie strzału na bramkę będzie nie lada wyzwaniem. O ile pierwsze kilka meczy udawało mi się wygrywać absurdalnie wysoko, o tyle później męczyłem się niemiłosiernie. Turniejowe boje nieznacznie ułatwia fakt, że możemy zaprzęgnąć do gry drugiego żywego gracza.

Odebrać piłkę rywalowi można na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest standardowy wślizg. Jego skuteczność jest jednak średnia, ponieważ piłkarz, którego pozbawimy łaciatej, natychmiast pojawi się tuż za nami, by odzyskać zgubę, a lepsi technicznie zawodnicy przeskoczą ten atak. Innym sposobem jest… uderzenie przeciwnika z łokcia! Wiem, że jest to absurdalne i w rzeczywistości skończyłoby się czerwona kartką, ale jak widać twórcy zapatrzyli się w Nintendo World Cup. Sposób ten jest dużo bardziej skuteczny, ponieważ powala rywala na ziemię i można zdążyć uciec, nim ten się pozbiera. Jednak jest pewien haczyk. Czasami odbierając piłkę w ten sposób sfaulujemy rywala, co może skończyć się żółtą lub czerwoną kartką i, co za tym idzie, rzutem wolnym bądź karnym. Niestety, to czy przekroczymy przepisy czy nie zachowując się w ten sposób, jest kompletnie losowe, co znaczy, że nie zależy od nas! Rozumiem, że twórcy chcieli w ten sposób sprawić, by gracz nie stosował tego typu odbioru zbyt często. Jednak wolałbym, żeby jak w prawdziwym meczu od mojego błędu zależało czy sfaulowałem czy nie, zamiast zdawać się na przypadek. Za każdym razem gdy gracz sfauluje na czerwoną kartkę, jego ofiara doznaje kontuzji i musi zostać zmieniona. Gra nie przewiduje dogrywki i jeżeli mecz zakończy się remisem, przechodzimy od razu do rzutów karnych.

Podobać może się fakt, że każda drużyna ma swój specyficzny styl gry i gwiazdy bazujące na tych znanych z prawdziwych boisk. Na przykład niesamowity bramkarz Irlandii nawiązuje do legendarnego Pata Bonnera, a styl gry Urugwaju, podobnie do tego z początku lat dziewięćdziesiątych, jest bardzo ostry. Na plus zaliczyć także należy znakomity system passwordów. Zamiast wpisywać cholernie długie ciągi liter i liczb jeżdżąc d – padem po ekranie, zastosowano znacznie prostszą metodę. Otóż password składa się właśnie ze strzałek kierunkowych, np. dół, dół, góra, lewo, prawo, na prawy ukos w górę itp. Wpisywaniu towarzyszy ładnie wykonana animacja, na której piłkarz przymierza się do rzutu karnego. Jeżeli wklepie się kod poprawnie, strzeli bramkę, jeśli źle, golkiper obroni.

Graficznie gra prezentuje się solidnie, ale bez większych fajerwerków. Technologia Mode 7 została w pełni wykorzystana i wprowadziła powiew świeżości do gier traktujących o soccerze. Jednak wygląd graczy i boiska na kolana nie powala. Chyba najbardziej spodobał mi się widok kibiców na trybunach żywo zagrzewających swoją drużynę do boju. Krótkie animacje pokazujące jak piłkarz cieszy się po bramce lub został kontuzjowany są dosyć proste, ale też niekiedy zabawne np. gdy zawodnik trafi samobója. Muzyka prezentuje się całkiem dobrze. Każda z drużyn ma swoją własną melodię, która przygrywa zawsze w drugiej połowie spotkania. W większości to miłe dla ucha utwory, idealnie wpasowujące się w klimat państwa z jakim gramy. Jedynie w pierwszej połowie zawsze przygrywa ta sama monotonna melodia. Odgłosy meczu zostały poprawnie zrealizowane. Trudno im w zasadzie cokolwiek zarzucić.

Ogólnie Super Soccer nie jest złą grą, jednak brak jej polotu. Przeciętna frajda z rozgrywanych meczy czy mała ilość trybów gry i opcji, a także wysoki poziom trudności nie przyciągną nikogo do konsoli na długo. Co więcej, Super Soccer stopniem rozbudowania i grywalnością ulega nawet niektórym grom piłkarskim z poprzedniej generacji. Zagrać można i nawet nieźle się bawić tylko czy na konsoli, na której ukazały się Sensible Soccer, International Super Star Soccer, FIFA czy Kick Off jest sens w ogóle zaprzątać sobie głowę Super Soccerem?

Ocena ogólna

Super Soccer

SNES

Grafika
60%
Dźwięk
70%
Grywalność
50%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.