RetroAge Recenzja, PlayStation 4 The Order: 1886
RecenzjaPlayStation 4

The Order: 1886

Loading

The Order: 1886 to jeden z pierwszych, szumnie zapowiadanych tytułów wyłącznie na konsolę Playstation 4. Jak cała historia wypadła w oczach redaktora StormSa? Zainteresowanych zapraszam do recenzji.Twórcą projektu jest studio „Ready at Dawn” oraz „SCE Santa Monica Studio”, ekipy odpowiedzialne między innymi za serię „God of War”. Można było się spodziewać, że szykuje się petarda. Pierwsze zwiastuny i urywki z rozgrywki zapowiadały strzelankę w wiktoriańskiej Anglii. Dopiero dziennikarze, którzy mogli zagrać przy różnych sposobnościach w specjalną wersję demo, rozpuścili wieść jak formuła zabawy wygląda naprawdę. Miała być to interaktywna opowieść okraszona QTE, przerywana czasem ostrą wymianą ognia. Ta wiadomość niczym ogłoszenie o podłożeniu bomby, rozproszyła sporą część zachęconej do produkcji widowni.

Fabuła
Fabuła to wywar kilku dobrych nie wykluczających siebie składników: fikcji historycznej, fantasy oraz „steampunku” osadzonego w czasach rewolucji przemysłowej XIX wiecznego Imperium Brytyjskiego. Tytułowy zakon to dzieło trwające od czasów króla Artura. Mające strzec świat przed odmieńcami – bestiami, wilkołakami będącymi cystą w zdrowej tkance społeczeństwa. Dzięki specjalnej wodzie ze świętego Grala członkowie zakonu mogą regenerować poważne rany, a także spowolnić proces starzenia się.

W Anglii rozpoczynają się ostre ruchy rewolucyjne, gdzie przeciwnicy korony i królowej Wiktorii zaczynają organizować różnego rodzaju zamachy przeciw Kampanii Wschodnioindyjskiej. Problem polega na tym, że wśród nich pojawiają się również odmieńcy i tu do akcji wkraczają pierwsi siepacze zakonu, główny bohater Sir Galahad, Sir Percival, Lady Igrane oraz nie będący rycerzem acz aspirujący na jego miano generał Markiz de Lafayette. Podążanie tropem mieszańców sprawi, że Galahad będzie stopniowo odkrywał prawdę oraz zauważał, kto pociąga za sznurki w tym całym spektaklu, sprowadzając nań nemezis.

Rozgrywka
Pomiędzy dłuższymi animacjami ze sporadycznie wykorzystywanym QTE, następują sekwencje walki. Zrealizowane na całkiem przyzwoitym poziomie, chociaż inteligencja przeciwników to czasem żenada, zdarzyło mi się stać obok wroga, który nie reagował na moją obecność. Spodobała mi się walka wręcz, lecz niestety na późniejszym etapie gry z reguły atakują nas hordy, więc lepiej trzymać się od wszystkich na dystans. Podczas wymiany ognia możemy uruchomić tak zwane „czarnowidzenie”. Wstrzymuje to czas i przez krótką chwilę mamy okazję pozbyć się kilku słabszych celów, lub jednego poważniejszego jak np. znienawidzeni specjaliści od strzelb (przypomina to rozwiązanie zastosowane w Hitman: Absolution). Nie możemy tego jednak zbyt często używać, gdyż zdolność limitowana jest specjalnym paskiem, który stopniowo odnawia się z każdą kolejną potyczką. Oprócz tego w momencie otrzymania bardzo poważnych obrażeń możemy łyknąć trochę świętej wody by odzyskać siły. Ciężko mi jednak ustalić, kiedy ta ampułka się napełnia, początkowo wydawało mi się, że co nowy rozdział, ale wkrótce przekonałem się, że tak nie jest. Raczej jest to uzależnione od konkretnych zwrotów w fabule.

Dźwięk i Grafika

Graficznie, jest to ideał. Liczy się każdy detal, na każdym elemencie. Mundury zakonników wykonane perfekcyjnie, otoczenie, światła, tło, po prostu wszystko. Trochę szkoda, że występują tu autorsko nazwane przeze mnie „refleksje Aliboriego”. Hasło wziąłem z filmu Polańskiego „Nieustraszeni pogromcy wampirów”, gdzie bohaterowie swoje teorie o wampirach czerpali z wniosków profesora Aliboriego, który zakładał m. in., że wampiry nie odbijają się w lustrze. W grze, lustra oraz inne powierzchnie połyskujące nie ukazują żadnych żywych postaci, z głównym bohaterem włącznie.

Dźwięk w grze jest świetny, dubbing już niekoniecznie. Niestety miałem tą nieprzyjemność zdobyć egzemplarz z polskim dubbingiem i byłem zawiedziony brakiem możliwości zmiany na oryginalny angielski. Cytując klasyka „Panie, komu to przeszkadzało?”.

Wracając do dźwięku puszczony na DTS przez otaczające kolumny dodawał smaczku i uroku do tego filmowego świata. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co twórcy zaprezentowali graczowi.

Sir Galahad!!! This matter is not yet over” – Lord Kanclerz
That You can be sure” – Sir Galahad
The Order: 1886 to świetny przykład tego, że ładne opakowanie nie robi dobrego produktu. Wiadomo, jaką ta gra ma formułę. Też o tym wiedziałem i skusiłem się, bo należę do tych osób, które lubią takie wyroby jakie serwuje np. studio Quantim Dreams. Nie mniej to, co w tego typu grach powinno być największą petardą, w przypadku The Order: 1886 okazuje się kompletnym niewypałem. Mowa tu oczywiście o fabule. Ponieważ argumenty, że gra jest krótka, lub że jest w niej mało kontroli gracza, w tego typu pozycji mogę jeszcze przełknąć. Dziurawej jak ser fabuły jednak nie zdzierżę. Jest to wstęp do jakiegoś większego świata, otwieranie wątków, które nie posiadają wyjaśnienia, ani nie mają końca, do tego epizodyczne postacie i słabe omówienie otaczającego świata. W tym drugim przypadku zwykle stosuje się jakieś klimatyczne znajdźki, które omawiają trochę otaczający świat, coś w stylu gry Tomb Raider. Niestety, w The Order: 1886 jest to wprowadzone na tyle nie udolnie, że znajdowanie tych rzeczy bardziej irytuje niż rozwija ciekawość. Co gorsza ciężko mi było czasem odczytać, co jest napisane z tyłu fotografii i taki dylemat powinny rozwiązać napisy dialogowe, których niestety podczas czynności oglądania nie ma. To wszystko sprawia, że produkt posiada słabe, tak zwane „replaybility”. W sam raz, na jeden raz.

Wygląda na to, że The Order: 1886 powinien doczekać się kontynuacji. Dotychczas nic o tym jednak nie wiadomo. Może się okazać, że prezentowana historia to nie będzie pełnoprawny wystrzał serią z karabinu tylko zwykłe wystrzelenie racy. Jej pojawienie rozświetliło nieco spojrzenie na możliwości Playstation 4, jednocześnie po chwili pocisk zbladł niczym historia snuta w tej wysokobudżetowej produkcji.

Ocena ogólna

The Order: 1886

PlayStation 4

Grafika
100%
Dźwięk
90%
Grywalność
40%

Autor

Komentarze

  1. Jakis czas temu ogralem z kumplem na jednym posiedzeniu przy browarku – potwierdzam wiec ze gra jest bardzo krotka. Inna sprawa ze jak dla mnie jest mega grywalna i moglbym ja ogrywac kilkukrotnie w kolko, tak jak Gears of War na xbox360. Jak dla mnie to bedzie pierwsza gra ktora kupie sobie na PS4 jak juz sobie sprawie te konsole. Jak dla mnie totalny czad 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.