RetroAge Recenzja, PlayStation 2 Tom Clancy’s Splinter Cell
RecenzjaPlayStation 2

Tom Clancy’s Splinter Cell

Loading

Do działu PS2 trafia następna recenzja. Dziś jest to Tom Clancy’s Splinter Cell od Ubisoftu. Czy w końcu pojawiła się konkurencja dla arcydzieła jakim jest Metal Gear Solid od Konami? Czy twórcy Splinter Cella nie przestraszyli się tego z czym ich gra będzie musiała stanąć do pojedynku? Wszystkich ciekawych zapraszam do czytania.

Powszechnie wiadomo jak ciężko stworzyć grę w gatunku, w którym pozycja lidera jest już zajęta. Każdy nowy tytuł zawsze jest oceniany przez pryzmat dominującej pozycji. W dość kiepskim położeniu jest też developer, który produkuje grę z gatunku skradanek, gdyż w nim bez wątpienia króluje Metal Gear Solid. Dzieło Konami, to wręcz doskonała gra, z którą raczej nikt nie chce się mierzyć. Jest jeszcze Tenchu, ale to na pewno nie jest konkurencja dla MGS, a mimo to obydwie gry razem stworzyły gatunek skradanek. No cóż, zapomnijmy o Tenchu, a skupmy się na tytule, który pochodzi od Ubisoft i nawet to, że jest gorszy od MGS wcale go nie dyskwalifikuje. Mowa o Tom Clancy’s Splinter Cell.

Gdy pojawia się nowa seria wraz z nią zjawia się nowy bohater. Nie inaczej jest tym razem. Głównym bohaterem w Splinter Cell jest Sam Fisher – agent NSA (a dokładniej Third Echelon), który podobnie jak Snake będzie ratował świat przed terrorystami. Fisher jest przypakowanym twardzielem, do którego lepiej się nie zbliżać bo może być nieprzyjemnie (jeśli jest się terrorystą). Nosi czarny kombinezon (przez co trudniej go dostrzec) oraz noktowizor ułatwiający widzenie w ciemności. Sam używa jeszcze wielu innych cudów techniki, ale o tym później.

Jest rok 2004. Agentka CIA – Alice Madison – zaginęła. W celu jej odnalezienia zostaje wysłany drugi agent – Robert Blaustein – który po tygodniu sam ginie bez słuchu w stolicy Gruzji – Tbilisi. Bojąc się o życie agentów, Third Echelon wysyła swojego najlepszego agenta Sama Fishera, aby odnalazł zaginioną dwójkę i wyjaśnił co się dzieje. Sprawy komplikują się gdy prezydent Gruzji Kombayn Nikoladze znika, a po pewnym czasie w telewizji pojawia się transmisja, w której owy prezydent okazuje się być współpracownikiem terrorystów. Tak w skrócie prezentuje się fabuła osadzonego w realiach political fiction Splinter Cella. Ogółem większość wypowiedzi w grze jest mówiona dość trudnymi zwrotami i ciężko się w tym połapać bez dobrej znajomości angielskiego. Ale niech nikt się nie przejmuje gdyż nawet bez tego można się świetnie bawić. A dlaczego? Ponieważ w tej grze fabuła to tylko dodatek do wspaniałej rozgrywki, stanowiącej najmocniejszy punkt tytułu od Ubisoft.

You are Sam Fisher. You are Splinter Cell.
Tak brzmi tytułowy slogan gry. Ale czym właściwie jest Splinter Cell? Nie wiem na ile moje tłumaczenie się zda, ale spróbuję. Splinter Cell to człowiek, który działa w taki sposób, że nie zostawia żadnych śladów swej obecności, nikt nigdy go nie widział i nikt nie wie, że istnieje. W razie gdyby został schwytany rząd zaprzeczy, że go zna i…. wiadomo co się dzieje z taką osobą.

Gra polega głównie na unikaniu przeciwników za wszelką cenę. Szczerze mówiąc nawet jeśli wejdziesz w kontakt z wrogiem to raczej nie masz szans na przeżycie (choć czasem kontakt ten jest nieunikniony). Nie ma się co oszukiwać, gdyż gra jest trudna (na hardzie 3-4 strzały i leżysz). Jak dla mnie, to tylko motywuje do grania i sprawia, że z każdą chwilą stajemy się coraz lepsi i odruchowo zaczynamy wykonywać manewry, o których normalnie byśmy nie pomyśleli.

Jak wygląda rozgrywka? Jej podstawę stanowi cień. Na dole ekranu umieszczony jest pasek, który obrazuje jak dobrze jesteśmy ukryci. Im bardziej wskaźnik na pasku znajduje się na lewo tym lepiej. Przykładowa sytuacja – stoimy sobie w cieniu (wskaźnik znajduje się całkowicie na lewej stronie paska), a w naszym kierunku idzie strażnik. Koleś stanie sobie, powiedzmy metr od nas i nie będzie miał zielonego pojęcia, że ktoś jest obok niego.
Ukrywanie się w taki sposób jest bardzo intuicyjne, a zarazem sprawia masę frajdy gdy buszujemy sobie po terenie wroga, a on o tym nie wie. Ale to zaledwie cząstka gameplay’u. Sam może łapać strażników od tyłu i wydobywać z nich cenne informacje (kody dostępu np. do komputera) albo po prostu znokautować wroga. Fisher potrafi skakać, „przyklejać” się do ścian, wisieć na zawieszonych przy suficie rurach czy też przemieszczać się w wentylacji. Ale jest jeszcze jedno (moje ulubione) rozwiązanie. Załóżmy, że zbliża się do nas dwóch strażników, a my nie mamy zupełnie gdzie się schować. Nagle zauważamy dwie umieszczone naprzeciwko siebie ściany. Co teraz? Wciskamy skok dwukrotnie, a Fisher odbije się od jednej ze ścian i wykona szpagat między nimi. Strażnicy przejdą dołem, a my zadowoleni idziemy dalej. Fajne? Myślę, że nie tylko fajne, ale i skutecznie. Z takiej pozycji można też ogłuszyć wroga poprzez zeskok na niego. Jednak nasz agent nie używa tylko swoich zdolności fizycznych, ale także korzysta z dóbr technologii. Podstawę stanowi wymieniony na początku noktowizor bez którego czasem ciężko połapać się w terenie (ze względu na mrok). Fisher używa też broni palnej – najczęściej jest to pistolet z tłumikiem SC Pistol lub karabin SC-20K. Z karabinu można wystrzeliwać przylepne kamery (bardzo fajny patent, który ułatwia rozpoznanie terenu) albo sticky shockery (ładunki paraliżujące). Sprzęt Sama jest przydatny i myślę, że potencjał żadnego z gadżetów nie został zmarnowany. Jednak w grze nie będziemy unikać tylko strażników. Są jeszcze kamery (nie wszystkie można zniszczyć) oraz lasery czułe na ruch. Jak widać trochę tego jest i nawet mimo tego, że gra ma 10 misji pobawimy się nią długo. Kamerę można dowolnie obracać za pomocą prawego analoga i oczywiście stanowi to lepsze rozwiązanie, niż z góry narzucony widok.

Warto jeszcze wspomnieć o interakcji z otoczeniem, która jest dość duża. Często przyjdzie nam otworzyć jakieś drzwi, użyć komputera czy pstryknąć światło w celu stworzenia kryjówki. Można też podnosić różnego rodzaju puszki czy butelki i rzucać nimi w celu odwrócenia uwagi strażnika. Sądzę, że nawet taki poziom interakcji z otoczeniem jest dobry, bo w niektórych grach nie ma go prawie wcale, wiec jest to zdecydowany plus urozmaicający rozgrywkę Splinter Cell.

Animacja głównego bohatera jest fenomenalna! Ruchy postaci są bardzo płynne i wypadają bardzo naturalnie. Fisher bardzo ładnie porusza się w przykucniętej pozycji, fajnie biega (czuć jego masę), a o tym jak prezentuje się animacja przeskoku przez barierkę czy tego jak bohater podnosi ciała wrogów, to nawet się nie wypowiem. Jak dla mnie to wygląda po prostu fantastycznie. Muszę też powiedzieć, że nie zastosowano tu motion capture, a mimo to efekt jest świetny.

Grafika w Splinter Cell stoi na wysokim poziomie, choć w porównaniu do wersji na PC czy Xboxa to nic wielkiego. Na PS2 nie uświadczymy takiego fajnego cienia jak na wspomnianych wcześniej platformach, ale w zabawie na pewno to nie przeszkodzi. Postacie wrogów są ładnie animowane ale raczej poziom Fishera to nie jest. Gra jest pozbawiona anty aliasingu więc „ząbkowanie” jest widoczne choć nie kłuje w oczy. Poziomy są dobrze wykonane pod względem architektury i do tego z dbałością o szczegóły, a jako całość prezentują się bardzo dobrze.

Dźwięk to także mocny punkt Splinter Cell. Odgłosy broni są bardzo realistyczne, a krzyki rosyjskich terrorystów, gdy wiedza że jesteśmy w pobliżu, ale nas nie widzą nadają grze większego smaku. Muzyka w dziele Ubisoftu jest interaktywna i udziela się tylko w momentach gdy coś się dzieje i podkreśla klimat rozgrywających się wydarzeń. Gdy zostaniemy zauważeni przez strażnika, to przygrywają nam dźwięki budujące niepokój, a kiedy już dojdzie do zwarcia to towarzyszy nam „ostre” brzmienie. Utwory są fajne i świetnie dopasowane do klimatu, który serwuje nam Ubisoft.

Splinter Cell to gra z gatunku skradanek. Nie uświadczymy tutaj jednak tak wzruszających scen jak np. w pierwszym MGS (śmierć Sniper Wolf) i twórcy raczej nie zamierzali osiągnąć takiego efektu. Dostajemy bardzo zaawansowaną technicznie skradankę, która swoją złożonością bije na głowę inne tytuły. Splinter Cell to naprawdę dobra gra i szczerze polecam ją przede wszystkim fanom gatunku.

Ocena ogólna

Tom Clancy’s Splinter Cell

PLAYSTATION 2

Grafika
90%
Dźwięk
80%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.