RetroAge Recenzja, GameBoy Advance Tomb Raider: The Prophecy
RecenzjaGameBoy Advance

Tomb Raider: The Prophecy

Loading

Seria Tomb Raider z uroczą Larą Croft przez lata podbijała serca graczy na całym świecie. Większość kojarzy ten tytuł z konsolą Sony PlayStation ale pamiętajmy, że pojawił się on również na innych platformach. Tomb Raider The Prophecy o którym chcę wam dziś opowiedzieć to gra ze wspomnianej serii dla handhelda NintendoGame Boy Advance. Czy równie udana jak na konsolach stacjonarnych? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.

Jak każdy Tomb Raider gra rozpoczyna się od znalezienia informacji przez którą zostajemy uwikłani w kolejną przygodę. Tym razem fabuła kręci się wokół Księgi Ezechiela i tajemniczego magicznego kamienia. Jak się jednak szybko okazuje artefakt którego szukamy, nie jest jedynym którego potrzebujemy, a w całość jest uwikłana jeszcze mroczna sekta która chce przyzwać jakąś maszkarę z innego wymiaru. Próbując rozwiązać zagadkę narażamy się owym kultystom, przez co niejednokrotnie będziemy zmuszeni do użycia broni. Twórcy gry starali przyciągnąć gracza fabułą, ale niestety jest ona liniowa aż do granic możliwości. Tak to niestety w tej serii już jest, że nie mamy żadnego wpływu na przebieg historii, w której bierzemy czynny udział. Fabułę poznajemy podczas przerywników między kolejnymi planszami oraz z nielicznych zdawkowych rozmów prowadzonych w trakcie rozgrywki. Ta sprowadza się do biegania po labiryntach i umiejętnego manipulowania przełącznikami otwierającymi kolejne przejścia, tak aby ostatecznie dotrzeć do wyjścia prowadzącego do następnej planszy. Twórcy Tomb Raider: The Prophecy przygotowali dla nas aż 32 zakręcone poziomy, więc teoretycznie na brak emocji nie powinniśmy narzekać. W praktyce jest jednak odrobinę inaczej, bowiem nie da się ukryć, że już na samym początku wieje nudą. Autorzy gry raczej nie przyłożyli się jakoś specjalnie nad wprowadzeniem do gry, ale w późniejszych etapach za sprawą paru ciekawych rozwiązań wycieczka przez labirynty staje się całkiem przyjemna. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że grający jest miłośnikiem takiego właśnie biegania po zakręconych korytarzach kolejnych podziemi, lochów i czego tam jeszcze przyjdzie nam odwiedzić.

W labiryntach, przez które przyjdzie nam się przedzierać napotkamy na użyteczne przedmioty, które okażą się pomocne w naszej wędrówce. Apteczki (dwa typy) pozwalają odzyskać utracone w walce zdrowie, natomiast amunicja do lepszej broni niż standardowa przyda się do odstrzelenia silniejszych przeciwników. Poza podręcznym ekwipunkiem znajdziemy jeszcze przedmioty niezbędne do „pchnięcia” fabuły do przodu. Nie jest tego za wiele, ale np. różne rodzaje posążków o magicznych właściwościach pozwalają oderwać się od najpopularniejszych zagadek typu „którym przełącznikiem otworzyć te drzwi”.

Wrogów jest niewielu: po dwa rodzaje wilków i szkieletów, duchy oraz trzy rodzaje kapłanów tajemniczej sekty. Raczej słabiutki repertuar, ale jak wiadomo walka nie jest podstawowym elementem tej serii. Kupując grę spod znaku Tomb Raider powinniśmy spodziewać się czegoś innego niż hordy rządnych krwi przeciwników, więc na wąską grupę wrogów narzekać nie powinniśmy. Esencją serii jest eksploracja jaskiń, katakumb i innych zapadłych dziur gdzie kompletnie nikt przy zdrowych zmysłach nie miałby ochoty się wybrać… poza Larą Croft oczywiście. Broni również jest stosunkowo mało, bo zaledwie trzy typy. Klasyczny pistolet, Uzi oraz tajemniczy artefakt ładowany magiczną energią muszą wystarczyć nam do eksterminacji wrogów na całą grę.

Wspomnieć muszę, że zastosowany w grze widok poważnie utrudnia poruszanie się po planszach. Wiele elementów, a w szczególności podłoże, po którym się poruszamy, nie jest za dobrze przedstawione. Wszystko sprowadza się do tego, że ciężko jednoznacznie określić wysokość, na jakiej znajduje się dana platforma, przez co większości z grających pewnie tak jak i mnie zdarzy się niejednokrotnie skoczyć w przepaść i zdziwić „dlaczego Lara nie złapała się tego gzymsu?”.

Było sporo narzekań, więc wielu z czytających tą recenzję zapyta pewnie skąd taka wysoka ocena gry? Otóż tak się składa, że wiele elementów, jeśli rozpatrywać się pojedynczo to po prostu leży na całej linii, ale wszystkie razem tworzą całkiem miłe połączenie. Poziomy są rozbudowane, jest dużo biegania i kombinowania, ekstremalnych karkołomnych popisów nad przepaściami, a do tego można się niejednokrotnie zgubić. Jest to po prostu kolejna solidna gra i jeśli ktoś lubi Tomb Raidery i tego typu rozgrywkę to będzie najzwyczajniej w świecie usatysfakcjonowany. Można zaryzykować stwierdzenie, że kto przetrwa pierwszych 10 poziomów to raczej przejdzie całą grę, bo potem plansze są dość rozbudowane i trzeba sporo się nabiegać omijając śmiertelne pułapki w celu dotarcia do kolejnych przełączników typu wszelakiego otwierających kolejne, kolejne i jeszcze kolejne przejścia.

Grafika jest utrzymana w dość jednolitej stylistyce. Jest wyjątkowo szaroburo, ale tak chyba właśnie powinno być w podziemiach. Nie da się ukryć, że poszczególne elementy są czytelne, co doskonale sprawdza się w praniu. Zastrzeżenia może budzić wspomniany już widok w grze, ale samej grafice jako takiej nie można za wiele zarzucić. Animacja jest stosunkowo płynna i śmiało można powiedzieć, że miło ogląda się Larę Croft w biegu z poruszającą się rytmicznie najważniejszą częścią ciała. Wizualnie Tomb Raider: The Prophecy nie powala na kolana, ale z pewnością wybija się ponad przeciętność jeśli chodzi o pozycje na Game Boy Advance.

Od strony udźwiękowienia podobnie jak w przypadku grafiki jest całkiem dobrze. W menu i w trakcie przerywników nasze narządy słuchu będą pieszczone krótkimi aczkolwiek klimatycznymi muzyczkami. Sama rozgrywka okraszona jest już tylko odgłosami otoczenia. W tle wciąż słychać wiejący wiatr – widocznie przeciągi są tu na porządku dziennym. Chciałoby się mieć alternatywę z jakimiś utworami do wyboru, ale takiej opcji niestety nie ma. Odgłosy doskonale się sprawdzają w grze i jedynym słowem jest ok.

Przyszedł czas na podsumowanie i pytanie, komu można polecić Tomb Raider: the Prophecy? Przede wszystkim fanom Lary Croft. Teraz dzięki przenośnej konsolce będą mogli zabrać swoją cycatą panią archeolog „w teren” i przeżyć z nią kolejne przygody. Dla pozostałych gra może wydać się nieco nużąca. Ciągłe bieganie po labiryncie gdzie każdy korytarz jest bliźniaczo podobny do innego dla wielu może okazać się po prostu zbyt monotonne.

Ocena ogólna

Tomb Raider: The Prophecy

GAME BOY ADVANCE

Grafika
70%
Dźwięk
70%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.