RetroAge Artykuł, Relacja Relacja z Pixel Party 2010 (Poznań 25.09.2010)
ArtykułRelacja

Relacja z Pixel Party 2010 (Poznań 25.09.2010)

Loading

W dniu 25 września 2010 w Poznaniu miała miejsce impreza Pixel Party. Wydarzenie o tyle ciekawe, że udział w nim wzięła reprezentacja naszego serwisu retroage w połączeniu z Atarowcami i Amigowcami, z którymi zorganizowaliśmy pokaz starych komputerów i konsol. To w sumie pierwsze takie duże, wspólne przedsięwzięcie z innymi serwisami, dlatego tym bardziej zachęcamy do zapoznania się z relacją z wspomnianej imprezy.

Ekipa retroage trafiła do Poznania już dzień przed Pixel Party. Czas wolny w piątkowe popołudnie poświeciliśmy na szeroko pojętą integrację. Wystartowaliśmy już przed godzina 15 i na początku zgodnie z założeniami zwiedziliśmy Palmiarnię i Stare Miasto, aby ostatecznie wylądować w Pubie, do którego trafiło 7 osób związanych z naszym serwisem: AdamGilmore, Axi0maT, hattori, Kizior, StormS, TwilightMaster i przyciągnięta przez niego hostessa retroage – Ania. Przy „napojach chłodzących” potwierdziła się niestety informacja, że nie udało się na czas przygotować ostatecznej wersji projektu koszulki, więc jej oficjalna premiera troszkę się przesunie. Na miejsce integracji niestety nie dotarła załoga AtariOnline i reprezentacja Amigowców biorących również udział w pokazie. Jak się później okazało mieli problemy z dojazdem do Poznania i rozpoczęli imprezę dopiero późną nocą, kiedy to retroage dogorywało w hotelu katując ostatkiem sił konsolki. W wyniku zajadłych pojedynków ucierpiała moja Amiga CD32, która najzwyczajniej w świecie w końcu odmówiła posłuszeństwa. Niestety ten oto zakatowany sprzęt miał być używany w pokazie na Pixel Party. Zajście to nie nastawiało nas optymistycznie na kolejny dzień, ale na szczęście mieliśmy jeszcze w zanadrzu Nintendo 64, które wg nas nadawało się na doskonały zamiennik.

Patrzeli na to zielsko w Palmiarni jak zahipnotyzowani, ale okazało się, że niestety nie ma nic co by się nadawało do spalenia 😉 (od lewej: StormS, TwilightMaster, Ania, AdamGilmore)

Gdzieś na Starym Mieście w Poznaniu niszcząc zieleń miejską (od lewej: StormS, Axi0maT, TwilightMaster, Ania, AdamGilmore)

Pod poznańskim Neptunem (od lewej: StormS, TwilightMaster, Ania, AdamGilmore, hattori, Axi0maT)

Sobotę zaczęliśmy od wyprawy do Iglicy na terenie Targów Poznańskich, gdzie miała odbyć się impreza Pixel Party. Nie bez trudu dostaliśmy się do środka, gdzie już od rana walczyli ze swoim sprzętem Atarowcy i Amigowcy. Okazało się, że mają ze sobą mnóstwo naprawdę interesującego sprzętu, a w tym również jedną rezerwową Amigę CD32, której posiadaczem okazał się sam Nosty (wydawca m.in. opisywanego przez nas jakiś czas temu Robbo Forever).

Przed wejsciem do Iglicy. Nawet nam rozłożyli czerwony dywan na powitanie 😉 (od lewej: Axi0maT, Ania, AdamGilmore)

Atarowcy i Amigowcy już na miejscu (od lewej: Gorzyga, godność tego osobnika mi umknęła, V0yager, Nosty, Gzynio, TDC, Adam)

Amigowcy i Atarowcy razem? Widziałem na własne oczy, że nie rzucali się sobie do gardeł!

Podłączyliśmy sprzęt, sprawdziliśmy całość i miło rozczarowaliśmy się brakiem problemów. Nawet przywieziony przez AdamaGilmore kapryśny Famicon, znany z kłopotów przy podłączaniu do nowszych telewizorów, tym razem działał idealnie. Ponieważ wszystko było dopięte na ostatni guzik to mieliśmy trochę wolnego czasu, który wykorzystaliśmy na odpoczynek w hotelu, a na teren targów wróciliśmy tuż przed samą imprezą.

Scena główna, sala jeszcze w trakcie przygotowań.

Tu można było wygodnie usiąść i coś wypić, chociaż porozmawiać ponoć się nie dało, bo było bardzo blisko nagłośnienia.

Może drinka ze Space Invadera?

AdamGilmore sprawdza czy nie wyszedł z formy w Zybex.

Pierwsze próby przejścia Contry. TwilightMaster skrzywiony, chyba coś mu nie szło.

Miał być Pac-Man, a wyszła Ms. Pac-Man. Istotniejsze jednak, że odpalone na ZX Spectrum w przepięknym stanie. Oczy się radują jak coś takiego człowiek widzi.

To zdjęcie nie wymaga chyba komentarza.

Taka zmyłka, bo na pierwszym planie prowizorka w postaci Amigi 600, a prawdziwy sprzęt leży w tyle za monitorem i mieści się w pudełku po płycie CD. Jak to możliwe to wiedzieli chyba tylko Deadman i Gorzyga!

AdamGilmore biegał z kartridżem Gryzora jak opętany. Ale co się dziwić, w końcu tej gry w Polsce nie da się zobaczyć na co dzień.

Donkey Kong na NESie – w końcu bardziej swojskie klimaty dla odwiedzających retroage.

Uścisk dłoni Amigowca (Deadman/Lamers) i Atarowca (Gzynio). Symboliczne zakończenie trwającej dwie dekady wojny. Dementujemy pogłoski jakoby był to jakiś fotomontaż. To wydarzyło się naprawdę!!!

Pixel Party rozpoczęło się punktualnie o godzinie 18. Na starcie wszyscy odwiedzający otrzymywali torby z upominkami, po czym byli skazywaniu na przejście przez strefę retro w której oczywiście trafiali na nas. Najważniejszym wydarzeniem w naszym sektorze był trwający cztery godziny konkurs. Uczestnicy imprezy mogli wziąć udział w dziewięciu „dyscyplinach”:
1. Gryzor (Contra) – Famicon
2. Super Frog – Amiga CD32
3. Donkey Kong – NES
4. Boulder Dash – C64
5. River Raid – Atari 2600
6. Arkanoid – Atari
7. Ms Pacman – ZX Spectrum
8. Robbo – Atari
9. Zybex – Atari

Arkanoid był rzucony na plazmę 60” i musze przyznać, że prezentował się wyśmienicie. Pozostały sprzęt podłączony był do LCD 22”. Oprócz wymienionego powyżej sprzętu były jeszcze trzy dodatkowe stanowiska, na których można było pograć sobie do woli:

1. Mortal Kombat 3 – Sega Mega Drive
2. Lotus 2 – Amiga
3. Xbox360 z jakąś grą taneczną – nie pytajcie się mnie skąd wziął się tam ten sprzęt, ale ja do tego ręki nie przyłożyłem, a kamień spadł mi z serca, kiedy żaden z Amigowców ani Atarowców nie przyznał się do niego.

Dodam od razu, że nie były to wszystkie gry jakie pokazaliśmy tego wieczoru. Po zakończeniu konkursów nastąpiła zamiana tytułów i można było zagrać m.in. w Super Stardust, Sensible Soccer, Mega Man, Super Mario Bros., Yoomp!, Mr. Do!, Gyrus, Montezuma, Bruce Lee, Space Invaders, Sonic Hedgehog 2, Street Fighter 2, Silk Worm, Ruff’n Tumble, Road Rash i inne znane gry.

Zainteresowanie grami było całkiem spore i niemal wszyscy odwiedzający kojarzyli zdecydowaną większość tych pokrytych już mchem gier. Okazało się, że byli i tacy, którzy darzą sentymentem stare tytuły nie mniej niż my.

Szymon „Nabij” i gracze katujący Donkey Konga na NESie.

W tle plazma, a na niej Arkanoid. Mate na pierwszym planie podsumuje krótko – fuj…

Jakaś niewiasta próbuje odnaleźć skarb Montezumy.

Tego Pana o mało co nie zdyskwalifikowaliśmy za doping. Na szczęście okazało się, że zażywany środek miał skutek przeciwny do zamierzonego 😉

„Tu ładuj misiek, no tu kur…a!”. Eh te emocje graczy 😉

Każdy z organizatorów otrzymał granatową koszulkę z logo Pixel Party i tak przygotowani przystąpiliśmy do zabawy. Dostaliśmy pod opiekę po jednym sprzęcie, na którym toczyły się konkursowe zmagania. AdamGilmore zajmował się przywiezionym przez siebie Famiconem z Gryzorem, który wzbudzał spore zainteresowanie, bo jest przecież doskonale znany w Polsce przede wszystkim jako „Contra z Pegasusa”. Dostarczona przez nas gra jest jednak bogatsza o animowane wstawki, które są nie lada smaczkiem. AdamGilmore dwoił się i troił, aby zaspokoić ciekawość zarówno grających jak i postronnych „gapiów”. Gryzor cieszył się wiec sporym powodzeniem i była to jedyna gra w której walka na punkty trwała do ostatniej sekundy konkursu. Wszystko za sprawą dwóch graczy, którzy raz za razem prześcigali się w zdobyczach punktowych podnosząc coraz to bardziej poprzeczkę. Ostatecznie wynik został ustalony właśnie w ostatniej rozgrywce wraz z zakończeniem zawodów.

TwilightMaster miał na swoim stoisku Super Froga odpalonego na Amidze CD32. Gra okazała się dla większości za trudna, bowiem zaledwie dwóm graczom którzy wystartowali w tej konkurencji udało się ukończyć pierwszą planszę!

Przesympatyczny jegomość po lewej okazał się ostatecznie zwycięzcą Super Froga.

Mi przypadła w udziale opieka nad River Raid odpalonym na Atari 2600, co w świetle ostatniej popełnionej przeze mnie recki w naszym serwisie wydawało się idealnym trafem. Sypałem, więc z rękawa ciekawostkami na temat gry, co wyraźnie wzbudzało zainteresowanie tłumu. Sytuacja wydawała się klarowna, bowiem jeden z pierwszych graczy wyśrubował dość mocno wynik, który okazał się nie do pobicia przez bardzo długi czas. Było mnóstwo ochotników, którzy wielokrotnie próbowali ustanowić nowy rekord, ale mimo paru zbliżonych wyników nikomu się to nie udało.

Niestety nie wiem dokładnie, przy jakich konkretnie grach stały pozostałe osoby, ale z ich relacji dowiedziałem się, że na sali znajduje się dwóch dominatorów, którzy na kolejnych grach ustanawiają astronomiczne wręcz rekordy punktowe. Ostatecznie pierwszym z nich, okazał się V-12 przesympatyczny scenowiec, z którym zresztą udało mi się parokrotnie uciąć pogawędkę. Wygrał on w dwóch konkurencjach. Na Arkanoidzie po 50 minutach grania ustanowił karkołomny wynik skutecznie zniechęcając pozostałych do prób jego pobicia. W Boulder Dashu po przejściu całej gry stwierdził po prostu, że da jeszcze innym pograć i odpuścił sobie dalsze nabijanie punktów. Jak nietrudno się domyślić jego wynik utrzymał się do samego końca na szczycie listy. Drugim z egzekutorów był Scalak – znany niektórym z Forum AtariOnline. Zaliczył niemal całego Zybexa, dotarł do połowy Robbo i w końcu trafił na moje stoisko z River Raidem, gdzie wykręcił wynik trzy razy większy od dotychczasowego. Nie trzeba chyba dodawać, że został tym samym zwycięzcą w trzech wymienionych grach.

V-12 męczył Arkanoida przez bite 50 minut. Skończył dopiero po tym jak joystick odmówił posłuszeństwa.

Jeśli mnie wzrok nie myli to na drugim planie Scalak wykańcza Robbo na Atarynce.

Imprezę prowadził Mariusz Kałamaga znany z Kabaretu Łowcy.B (pierwotnie miał być to Skiba), który jak się zdążyłem przekonać ma tyluż fanów, co i zagorzałych przeciwników. Według mnie sprawdził się doskonale w roli konferansjera i prócz idiotycznego żartu o jąkałach zabawiał publiczność w całkiem udany sposób. Chodził m.in. między kolejnymi stanowiskami i przeprowadzał rozmowy z grającymi skutecznie przeszkadzając im zadając głupie pytania, rozbawiając przy tym całą publikę. Do historii przejdzie chyba jednak rozmowa Mariusza Kałamagi ze wspomnianym V-12, który dzielnie walczył wówczas z Boulder Dashem. Prowadzący nieświadomy umiejętności i zapału gracza zaczyna rozmowę:
– Jak długo grałeś w „Boulder Dash’a”?
– 17 lat.
– A w jakie gry grasz teraz?
– W „Boulder Dash’a”.
– Cały czas w Boulder Dasha? Nie chciałbyś się rozwijać?
– No właśnie tak, dlatego polecam Boulder Dasha wszystkim, którzy chcieliby rozwijać swoją inteligencję.
Wszyscy chyba zgodnie przyznają, że V-12 oprócz tytułu „Boulderowego wyjadacza”, zasłużył również na tytuł „mistrza ciętej riposty”.

Oprócz zmagań graczy ze starymi grami, na głównej scenie wciąż były prowadzone różne zabawy i konkursy. Punktem kulminacyjnym wieczoru miał być występ gwiazdy muzycznej pierwszej połowy lat 90tych, dr Albana. Jak się jednak okazało piosenkarz jest już leciwy i to co zaprezentował na scenie ciężko nazwać show’em. Odniosłem wrażenie, że głos już nie ten i wspomagać musiała go jakaś bliżej nie znana mi blondyna, nadrabiająca raczej prezencją aniżeli umiejętnościami wokalnymi (chociaż i na ten temat parę pozytywnych opinii się pojawiło, zapewne tych którzy przesadzili z alkoholem). Mimo wszystko okazało się, że muzyk wciąż ma wielu fanów, którzy licznie przybyli na koncert swojego idola, a następnie czekali pod Iglicą, aby zdobyć autograf piosenkarza. Dotarła do mnie później plotka, że dr Alban okazał się kapryśną gwiazdą i z niewiadomych przyczyn nie spotkał się ze swoimi fanami. Wymknął się do swojej limuzyny i tyle go widzieli. Informacje są niepotwierdzone i nie mnie oceniać jego zachowanie, ale fakt, że wiele osób pojawiło się na imprezie tylko ze względu na ten koncert, a zostali następnie zignorowani jest dla mnie po prostu niezrozumiały.

Gawiedź cierpliwie wyczekuje najsłynniejszego stomatologa świata – dr Albana.

Jest w końcu Pan Doktor. Nawet kitel biały założył jak przed prawdziwym zabiegiem 😉

Alban ma już swoje latka więc pomagała mu ta oto blondyna.

It’s My life, It’s My life…

Jak na gwiazdę przystało doktorek nie przyjechał byle czym.

Po zakończeniu zorganizowanych przez nas konkursach atmosfera zrobiła się dużo luźniejsza. Mieliśmy więcej czasu na rozmowy z fanami, którzy byli miło zaskoczeni. Wielu z nich okazało się aktywnymi miłośnikami retrogrania. Były wiecznie żywe dyskusje o regulowaniu głowicy w Commodore 64, rankingach joystickow i wiele innych rzeczach mniej lub bardziej związanych z grami. Wiele osób pytało się o tytuły gier, których nie pamiętali, ale kojarzyli jak wyglądał gameplay. Te swoiste „kalambury” ze zgadywaniem, o jaką grę chodzi, były ciekawym wyzwaniem, ale niestety często informacje były na tyle szczątkowe, że nie udało się odgadnąć tytułu.

Pozostała część organizatorów, zarówno Amigowcy jak i Atarowcy okazali się grupą naprawdę pozytywnie zakręconych osób. Z każdym udało się porozmawiać i zamienić choćby parę zdań. Każdy z nich był przy tym, co najmniej bardzo sympatyczny, ale przecież nie mogło być inaczej, bo wszyscy są takimi samymi fanami retro jak my. Rozmowy okazały się bardzo owocne, co miejmy nadzieje zaowocuje dalszą współpracą. Dyskusje z Nostym i V0yagerem były tym istotniejsze, że będą miały przełożenie na zawartość naszego serwisu, o czym przekonacie się już wkrótce.

V0yager zrobił sobie „sweetaśną” fotkę z Mariuszem Kałamagą 😛

Dyskusje o retro klimatach (od lewej: Nosty, Gzynio, V0yager, Axi0maT)

Świry z retroage. Lepiej dla nich będzie jak nie podpisze kto jest kto.

Imprezę Pixel Party wg wstępnych informacji odwiedziło ok. 600 osób. Myślę, że chętnych byłoby dużo więcej, ale limit uczestników zabawy został narzucony odgórnie przez organizatora (allegro). Ilu spośród tych wszystkich osób zagrało lub w inny sposób zainteresowało się retro grami? Nasze stoiska nie były jedynymi atrakcjami na tej imprezie, ale myślę, że na pewno ponad połowa odwiedzających wykazała mniejsze lub większe zainteresowanie tematem. Nawet, jeśli tylko jedną osobę udało zarazić się na stałe bakcylem retrogamingu to uważam, że i tak było warto.

Na koniec z tego miejsca pragnę w imieniu retroage podziękować całej ekipie za możliwość wspólnego zorganizowania tej świetnej imprezy, jaką niewątpliwie okazało się Pixel Party. Dziękujemy również wszystkim fanom starych gier, którzy nas tak licznie odwiedzili i bawili się razem z nami. Wszystkich was pozdrawiamy, było super, liczymy na więcej tego typu imprez w naszym pięknym kraju.

Zdjęcia: Szymon „Nabij”, Nosty, Janusz Kukawski, Axi0maT, TwilightMaster.

Warto zobaczyć również inne artykuły o Pixel Party. Polecamy:
Relacja z Pixel Party 2010 autorstwa Nosty’ego na AtariOnline
Relacja z Pixel Party 2010 autorstwa V-12 na riversedge

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.