Bohaterowie zimnej wojny – pionierzy podboju kosmosu, zapisali się złotymi zgłoskami w historii współczesnego świata. Nie wyobrażam sobie, aby wykształcona osoba nie miała pojęcia o tym, kim byli Jurij Gagarin i Walentina Tierieszkowa, nie pomijając oczywiście uczestników misji Apollo 11 – Neila Amstronga, Buzza Aldrina i tego trzeciego*. A dziś kolejna grupa śmiałków otrzymała swoją szansę na nieprzemijającą sławę…
Misja, której celem jest podjęcie pierwszej próby kolonizacji planety w układzie gwiazdy TRAPPIST-1 jest tym, co rozpala serca i umysły ludzi w całym układzie słonecznym. Zbudowany na potrzeby misji prom-kosmiczne miasto kolonizatorów Atari 7800 imponuje rozmiarem małej asteroidy. Już za chwilę nastąpi oficjalne pożegnanie 20 osobowej załogi, a następnie start z orbity Jowisza. Wszystko idzie zgodnie z planem.
Po 256 dniach niczym niezakłóconej podróży przez kosmiczne pustkowie, uwagę głównego nawigatora zwraca niespotykane nigdzie wcześniej zagęszczenie asteroid, które na dodatek zamiast poruszać się po z góry ustalonych orbitach, dziwnym trafem obrały kurs na nasz prom kosmiczny. Pojedyncza asteroida nie robi wrażenia na naszym systemie obronnym – jeden laserowy wystrzał wystarcza do rozłupania planetoidy na dwa kawałki, ale zbliżające się setki, a może nawet tysiące fragmentów kosmicznego gruzu może oznaczać nie lada kłopoty. Wytłumaczeniem nienaturalnego zachowania się planetoid okazały się statki Obcych – nie jesteśmy sami…
Przełom lat 60’ i 70’ to historia podboju kosmosu, historia która znajduje swoje odbicie także w wytworkach pop-kultury, powstają kultowe filmy takie jak „2001: Odyseja Kosmiczna”, „Bliskie Spotkania III Stopnia” czy też „Gwiezdne Wojny”, a także gry video i komputerowe, że wspomnę tylko o „Spacewar!” , „Computer Space” na kultowym „Space Invaders” kończąc. Nie chcąc pozostać w tyle, firma Atari wypuszcza w listopadzie 1979r. jeden ze swoich największych hitów na automaty arcade – „Asteroids”.Oczywiście jak to w tamtych czasach było całość nie jest zbyt skomplikowana – uzbrojony statek kosmiczny otoczony polem planetoid, na dodatek, co jakiś czas atakowany przez statki obcych. Nasza rakieta poza lotem „do przodu” potrafi obracać się wokół własnej osi (lewo/prawo), a także wykonać teleportację w losowe miejsce na ekranie, natomiast uzbrojenie pozwala na oddanie na raz dwóch strzałów. Automat arcade został zbudowany w oparciu o monochromatyczny wyświetlacz wektorowy, co zapewniało niezwykłą precyzję w sterowaniu statkiem.
Zarobione przez automaty arcade 150’000’000 dolarów to nie jedyny dochód uzyskany przez „Asteroidy”. W 1981r. przyszła pora na konwersję przeboju na urządzenia „domowe”, czyli konsole Atari 2600 oraz komputery serii Atari 800. W „Asteroids” na konsole domowe zrezygnowano z wektorowego generowania obrazu, na rzecz klasycznych sprite. Planetoidy nabawiły się kolorów, natomiast poruszały się jedynie (z niewielkimi zmianami kąta) z góry na dół, oraz w kierunku przeciwnym. Cechująca się niezłą dynamiką okazała się kolejnym hitem w bibliotece konsoli Atari 2600. Natomiast dużo słabiej prezentuje się wersja na 8bitowe komputery – asteroidy występują tylko w jednym kolorze i poruszają się bardzo ślamazarnie, aczkolwiek tory ruchy są dużo bardziej zbliżone do wersji z automatów.
Osiem lat od premiery na automatach „Asteroids” trafia na ostatnią 8bitową konsole od Atari – model 7800. Konwersja prezentuje się przepięknie łącząc najlepsze cechy swoich poprzedniczek. Ekran wypełniają niesamowite ilości kolorowych animowanych sprite, zachwycając niezwykłą lekkością ruchu w dowolnym kierunku. Dodatkowym plusem gry jest opcja dla dwóch graczy zarówno w wersji „przeciw sobie” jak i „kooperacji”. Pozostaje pytanie czy to jednak nie za mało? Przecież osiem lat w świecie gier to już cała epoka i w tym czasie powstało wiele dużo bardziej zaawansowanych i ciekawszych pozycji. Wydaje się, że i marketingowcy Atari zdawali sobie z tego sprawę – aczkolwiek „Asteroids” nadal nadawało się na ciekawą prezentację możliwości konsoli, dlatego też każdy europejski egzemplarz Atari 7800 ma wbudowane „Asteroids”, w które zagramy uruchamiając konsolę bez włożonego cartridge.
Na temat grafiki więcej pisać nie trzeba – jest świetnie. Oprawa dźwiękowa w postaci kilku efektów (wystrzały, rozwalanie asteroid…) mimo ubogich możliwości konsoli (ten sam układ, co w Atari 2600) jest satysfakcjonująca. Nad całością oprawy i tak góruje nadal niesamowita grywalność – szczególnie w trybach dwu osobowych. Samotnikom polecam natomiast wybieranie najwyższego (z trzech dostępnych) poziomu trudności. Zakupu gry polecać nie muszę – i tak ją dostaniecie w gratisie przy zakupie konsoli (w wersji europejskiej).
Ps. * ten trzeci to Michael Collins.
Asteroids
ATARI 7800
Wiele lat później „Asteroidy” trafiają też na C64:
https://www.youtube.com/watch?v=5lYP6f7C3Wo
Pamiętam, że miałem tę grę wbudowaną w Windows 98, ale wyglądała dużo gorzej od tej. Kawał dobrego tekstu. Cieszę się, że na retroage.net pojawiła się recenzja tak wielkiego klasyka. Oby tak dalej!
Odpowiedz
ja też kiedyś zagrałem w Asteroids na Windows 98 – dobry klasyk na parę minut 🙂
Oj gralo sie!!! Co prawda glownie na automatach ale ostatnio z sentymentu m.in. do tej gry kupilem sobie wlasnie Atari 7800 🙂