Z powodu różnego rodzaju mechanizmów prawnych mających na celu ochronę własności intelektualnej, na konsolach PlayStation oficjalnie nie zagramy w „Mario” a na Intellivision w Asteroids. Pozostaje jeszcze kwestia, na ile można zainspirować się oryginałem aby nie być posądzonym o kradzież.
Na temat nieodpowiedzialnych zachowań ludzi moglibyśmy napisać niejeden elaborat. O ile program poszukiwania cywilizacji pozaziemskich można uważać za niewinną zabawę grupy oszołomów, tak jego kontynuacja po odebraniu z odległej galaktyki sygnału wiadomości o treści „lepiej siedźcie cicho” stanowiło realne zagrożenie dla mieszkańców naszej planety. Wrogie jednostki obcych zbliżają się do granic Drogi Mlecznej – czy zbudowana naprędce księżycowa baza obronna zdoła uratować ludzkość przed nieuchronną zagładą?
11 kwietnia 2125 roku o godzinie 14:35 major John Kowalsky z księżycowej bazy obronnej otrzymał komunikat odnośnie wrogich statków kosmicznych przekraczających granice układu słonecznego. Dwie godziny później obcy rozpoczęli operację uprzątnięcia pasu asteroid spychając wszelkie odłamki skalne w kierunku Ziemi. Na szczęście anihilacja tego typu obiektów nie stanowi problemu dla zasilanego reaktorem jądrowym działa laserowego, przy czym jego skuteczność jest mocno uzależniona od zwinności operatora. Kilka godzin później rozpoczęło się bombardowanie a następnie ataki pociskami samonaprowadzającymi. Kilka minut przed północą naleciały statki obcych… walka trwa!
Uruchamiając grę Astrosmash na konsoli Intellivsion bez problemu odgadniemy czym inspirował się jej twórca podczas tworzenia. Spadające z nieba kosmiczne głazy wyglądają jakby były żywcem wyjęte z gry Asteroids wydanej na konsolę Atari 2600, która była największym konkurentem dla odpowiednika produkowanego przez Mattel. Główną różnicą jest obiekt nad którym przejmujemy kontrolę, czyli statek kosmiczny w przypadku Asteroids i działko laserowe z możliwością poruszania lewo/prawo w przypadku Astrosmash. Działko posiada dwa tryby strzału (pojedynczy oraz automatyczny) oraz możliwość teleportacji w losowe miejsce co może czasem uratować nam życie (lub pozwolić szybciej je utracić).
Podczas rozgrywki mamy możliwość zestrzelania sześciu typów obiektów – duże asteroidy (które po trafieniu rozpadają się na dwie mniejsze), małe asteroidy, duże oraz małe bomby (gdy spadną na powierzchnię księżyca uszkadzają działko), pociski samonaprowadzające (możemy je zestrzelić lub spróbować uniknąć używając teleportacji) oraz strzelające statki obcych. Każdy z obiektów ma przypisaną stałą wagę punktową a wraz z postępem możemy odblokowywać mnożniki punktów (do x6). Pewnego rodzaju urozmaiceniem a zarazem utrudnieniem są punkty ujemne, które otrzymujemy za każdy pomijający księżyc obiekt (czyli teoretycznie spadający na ziemię).
Podobnie jak w innych tego typu grach z wczesnych lat ’80 wraz z postępami rośnie zagęszczenie oraz prędkość poruszania się obiektów. Nie mamy też żadnego zakończenia, za wyjątkiem „game over” po utracie ostatniego życia – czyżby nie było żadnego ratunku dla ludzkości?
Astrosmash nie posiada ustawień poziomu trudności ani żadnego trybu dla dwóch graczy, co mogłoby znacznie uatrakcyjnić i wydłużyć czas spędzony grą. Oprawa graficzna wydaje się być odrobinę atrakcyjniejsza niż w odpowiedniku na Atari 2600, natomiast gorzej w tym porównaniu wypada dźwięk gdzie w Asteroids mieliśmy starającą się budować napięcie pseudo muzyczkę.
Gra Astrosmash w latach ’80 stanowiła dobry zamiennik Asteroids dla posiadaczy konsol Intellivision, a dziś jest jednie ciekawostką, którą można sprawdzić niejako przy okazji, gdyż w bibliotece gier na maszynkę od Mattel znajdziemy kilka ciekawszych pozycji.
Astrosmash
MATTEL INTELLIVISION