Aj, ale się pomyliłem! Chcąc odkurzyć wspomnienia z mojego dzieciństwa, napisałem o Basketball na Atari 2600. Tyle iż przypomniałem sobie, że tak naprawdę, za małolata, ogrywałem wersję na Atari 65XE! Gdy odpaliłem już tą właściwą wersję, postanowiłem podzielić się z wami wrażeniami z rozgrywki. Że co? Mówicie, że to ta sama gra tylko z lepszą grafiką i o czym tu w ogóle pisać? No cóż, najwyżej nie przeczytacie. Jeszcze tu jesteście? Ok, no to jedziemy.
Basketball to dzieło programisty Alana Millera i pierwotnie zostało wydane przez Atari w 1978 roku na Atari 2600. Gra przyjęła się na tyle dobrze, że rok później pojawiła się na 8-bitowych komputerach tej marki: 400, 800, XL i XE. Co ciekawe, w tym samym czasie wypuszczono jeszcze automat jednak jedynie w wersji czarno-białej.
Koszykówka, jaka jest, każdy widzi. Mamy dwa kosze po obu stronach boiska i musimy do niego wrzucić piłkę więcej razy niż przeciwnik. Mecz zaczyna się od wyrzucenia balonu w górę i ten, kto go przechwyci, musi trafić do kosza, natomiast drugi gracz ma mu w tym przeszkodzić. Po trafieniu lub przejęciu piłki do ataku przystępuje broniący się zawodnik.
Basketball jednak ma się trochę na bakier z przepisami. Nie ma, chociażby podziału na rzuty za dwa czy trzy punkty. Choćbyś rzucał z połowy boiska, tablica wyników zawsze dopisze ci tylko dwa oczka. Jeśli chciałbyś pobawić się w Vince Cartera, to Basketball nie jest pozycją dla Ciebie. Nie ma możliwości wykonania żadnych wsadów. Zamiast czterech kwart rozgrywamy tylko jedną, trwającą cztery minuty. Do tego czas się nie stopuje niezależnie od sytuacji, więc gra trwa stosunkowo krótko. Fauli i autów również nam poskąpiono. Nie ma również możliwości wyboru zawodników.
W przeciwieństwie do wersji 2600 mamy cztery tryby rozgrywki. Mecz jeden na jednego przeciwko komputerowi, to samo tylko przeciwko innemu żywemu graczowi, 2 na 2 z innym „człowiekiem” w drużynie przeciwko AI i to samo z komputerem w zespole przeciwko innemu graczowi z komputerowym zawodnikiem. SI poprawiono względem poprzedniej wersji i zachowuje się bardziej racjonalnie, niż to miało miejsce wcześniej. W dalszym ciągu jednak denerwuje odbiór piłki. Ten wykonujemy albo łapiąc ją w locie, albo stojąc naprzeciwko tuż przy kozłującym rywalu. Niestety gra nie zawsze wyłapuje nasz przechwyt. Zdarzało się często, że mimo iż powinienem piłkę przejąć, ona dalej była w rękach przeciwnika. Innym razem gra wykryła, że jestem w jej posiadaniu, jednak gdy tylko ruszyłem w stronę kosza, przeciwnik dalej ją miał. W rezultacie piłka jest zabierana w te i z powrotem, i możesz mieć tylko nadzieję, że gdy pobiegniesz w innym kierunku, dalej będziesz w jej posiadaniu. Nigdy nie jesteś pewny, czy gdy odejdziesz od rywala, to ty będziesz miał piłkę czy on, co strasznie irytuje. Mam również problem z rozgrywką 2 na 2. Nie mamy możliwości podania piłki. Nasz kolega z drużyny musi albo nam ją odebrać standardowym przechwytem bądź złapać w trakcie wykonywania rzutu co dość mocno komplikuje grę zespołową.
Wydanie Basketball na 8 – bitowe Atari przyniosło za sobą znaczną poprawę szaty graficznej. Już po uruchomieniu gry przywita nas ekran tytułowy, a nad tablicą punktową zobaczymy napisy „Home” i „Visitors” jakbyśmy mieli wątpliwości, w którym zespole gramy. Zegar zaś został wzbogacony napisem „Time”. To jednak detale. Starczy spojrzeć na boisko, by dojrzeć kolosalną różnicę w grafice. Pole gry do koszykówki w końcu wygląda, jak należy. Widoczne są wszystkie linie, a zamiast samych obręczy z koszy zwisają siatki. Zawodnicy również prezentują się lepiej. Mają różnokolorowe stroje, a także odmienne kolory skóry. Piłka jest bardziej okrągła i ma charakterystyczny dla tego sportu brązowy kolor. Dźwięków za wiele nie uświadczymy. Poza odgłosem kozłowanej piłki i sygnałem informującym o trafieniu nie usłyszymy nic więcej.
Obawiam się, że to będzie wciąż za mało, by przyciągnąć kogokolwiek do dzieła Alana Milllera na dłużej. Podobnie jak na Atari 2600 największą frajdę sprawia gra przeciwko drugiemu żywemu przeciwnikowi. Jednak stosunkowo uboga rozgrywka później zniechęca do dalszej zabawy.
Basketball
ATARI XL/XE
Pamietam te gre z koncowki lat 80tych jak pocinalismy w to z kumplem na malej Atarynce. Juz wtedy szalu nie robila bo mielismy z tylu glowy caly czas Street Sports Basketball z C64 ktory po prostu miazdzyl totalnie. Kilka lat temu przy przegladaniu gier odpalilem ponownie Basketball na male Atari i niestety gra strasznie zle sie zestarzala. Mysle ze obecnie to jedna z tych gier w ktore bez sporej dozy sentymentu ciezko juz grac. Niemniej fajnie ze Jedah przypomnial nam ten tytul, sama recka spoko a wspomnienia wrocily – wiec chyba zadanie swoje spelnila. Dzieki!
Tytuł pamiętam jak przez mgłę… Dla mnie w tym temacie królowało wtedy One on One