RetroAge Recenzja, Xbox 360 Brothers: Tale of Two Sons (XBLA)
RecenzjaXbox 360

Brothers: Tale of Two Sons (XBLA)

Loading

Kiedy mówimy o grach oryginalnych i wyjątkowych, często mamy na myśli jakieś aspekty danej gry i innowacje jakie za ich sprawą wprowadza ów tytuł do gatunku. Szwedzkie studio Starbreeze znane do tej pory głównie z Enclave czy Kronik Riddicka, postanowiło pójść o krok dalej i zrobić grę jakiej jeszcze nie było, zrywając ze wszystkimi utartymi schematami. Zatrudniono profesjonalnego scenarzystę Josefa Faresa i postarano się aby oprawa graficzna była niemal żywcem wyciągnięta ze starych baśni braci Grimm, którymi każdy z nas zaczytywał się w młodości. Tak powstało Brothers: Tale of Two Sons – gra opowiadająca o podróży dwóch braci po fantastycznym świecie. Zapewniam was, że choćbyście nie wiem jak się starali to nie przyjdzie wam do głowy nawet jedna z tych wszystkich niesamowitych przygód, które dwaj chłopcy napotkają na swej drodze. To gra w pełni oryginalna, wyjątkowa pod każdym względem, a powiew świeżości jest absolutny nie tylko w gatunku jaki ta pozycja reprezentuje, ale w przemyśle gier w ogóle.

Nie znoszę przygodówek – powtarzam to wszędzie i na każdym kroku. Sporadycznie zdarza się jednak, że jakaś wciągnie mnie na tyle, że w nią zagram „od deski do deski”. Przywalę więc od razu na początku z grubego kalibru – Brothers: Tale of Two Sons uznaję za bezapelacyjnie najlepszą grę siódmej generacji konsol i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jak na ironię jest ona właśnie przygodówką. Jest jednak inna niż wszystko to co było przed nią. Piękna, pełna świeżości i genialnych pomysłów a przy tym ma scenariusz którego nie powstydziłby się niejeden film. Gra urzekła mnie do tego stopnia, że nie potrafiłem się od niej oderwać i zrobiłem całość na jednej przysiadówie przy konsoli. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak miałem, więc niewątpliwie coś musi być na rzeczy. Przede wszystkim Brothers: Tale of Two Sons można bez dwóch zdań nazwać czymś więcej niż tylko grą. Tak jak o Heavy Rain można mówić jako o interaktywnym filmie, tak Brothers: Tale of Two Sons śmiało można określić mianem interaktywnej baśni.

Grę rozpoczynamy od krótkiego intro, w którym poznajemy małego chłopca przy grobie swojej matki. Jak wynika z jego wspomnień – podczas burzy na morzu nie zdołał on jej uratować i od tamtego czasu obwinia się za jej śmierć. Rozmyślania przerywa starszy z braci, który przybiega prosić młodszego o pomoc. Ojciec chłopców jest bardzo chory i trzeba zabrać go do medyka. W tym momencie wkracza już gracz i nasza w tym głowa, aby wszystko dobrze się skończyło. Brothers: Tale of Two Sons zaskakuje od samego początku ponieważ okazuje się, że kontrolujemy obie postacie jednocześnie. Lewym analogiem poruszamy starszym z braci, a prawym – młodszym. Do tego dochodzi po jednym z triggerów pada jako przyciski akcji dla każdego z chłopców i to w zasadzie wszystko (bo pozostają jeszcze tylko dwa przyciski do obsługi kamery). W pierwszej chwili poruszanie obiema postaciami wydaje się kłopotliwe ale już po kilkunastu sekundach nie nastarcza problemów a z czasem dostarcza coraz więcej radości. Cel gry jest jasny – odnaleźć lekarstwo dla ojca i w ten sposób nie dopuścić do sytuacji, w której mieliby oni stać się sierotami. Jak łatwo się domyśleć czeka nas podróż pełna przygód. Z początku lekka, przyjemna i zabawna, z czasem stająca się poważna i niebezpieczna. Bracia będą pokonywali nie tylko fizyczne przeszkody, ale również swoje słabości, zmagali się z przeciwnościami losu, a także targani uczuciami i moralnością wystawiali braterską lojalność na próbę. Całość zwieńczona jest swoistą puentą z morałem jak przystało na prawdziwą baśń.

Rozgrywka jak to w przygodówkach bywa, polega na rozwiązywaniu napotkanych zagadek Chociaż określeniem ich mianem zagadek wydaje się tu jednak chyba odrobinę na wyrost. Ciężko nazwać je prostymi – są wręcz trywialne. Odpowiedzi i sposoby na ich rozwiązanie nasuwają się same na każdym kroku. W grze nie idzie jednak o stopień ich skomplikowania i autorzy chyba nie mieli zamiaru doprowadzać nikogo do frustracji. W grze chodzi przede wszystkim o przygodę i frajdę z rozgrywki. Łamigłówki należy często rozkminiać dwukrotnie, próbując wykorzystać obu braci, bowiem każdy z nich inaczej podchodzi do napotkanego problemu. Idea niby stara jak świat a właściwie jak słynne The Lost Vikings, ale nie da się tu nakreślić żadnego schematu działań ponieważ bohaterowie mają nie tyle inne umiejętności co odmienne pomysły na ich rozwiązanie. Można jedynie przyjąć, że starszy z braci jest silniejszy, rozważny i przede wszystkim odważniejszy, a młodszy zwinniejszy i ma skłonności do psikusów.

Ciekawostką jest to, że postacie w grze porozumiewają się w swoim własnym języku z którego teoretycznie nic nie da się zrozumieć. W praktyce gestykulacja i czynności, które przy tym wykonują sprawiają, że bezbłędnie możemy rozszyfrować o czym mówią i co należy zrobić aby pchnąć fabułę do przodu. Urokiem gry jest niewątpliwie interakcja z otoczeniem. Mnóstwo czynności nie wnosi kompletnie nic do samej fabuły, ale sprawiają, że gracz czuje się jakby był częścią tego wyimaginowanego świata. Powiedzmy sobie szczerze zabawa z kotkiem, możliwość pomachania do jakiejś osoby czy choćby przycupnięcie na ławeczce na szczycie wzgórza w celu podziwiania krajobrazu, to pozornie nic nie znaczące szczegóły. Zastanówcie się jednak jaka inna gra daje wam taką możliwość? Wszystkie te detale, szczególiki i drobnostki również składają się na to że Brothers: Tale of Two Sons jest grą wyjątkową (tak będę to powtarzał do znudzenia).

Oprawa audiowizualna to swoista ciekawostka. Jeśli jesteście maniakami liczenia poligonów, doszukiwania się tekstur w podwyższonej rozdzielczości czy też efektów specjalnych powalających na kolana stopniem swojego skomplikowania to Brothers: Tale of Two Sons zawiedzie was w tej kwestii na całej linii. Technologicznie tytuł oscyluje gdzieś w okolicach stanów średnich początku generacji Xbox 360/PS3. Oprawa gry z pewnością jednak nie odrzuca od siebie. Powód jest bardzo prosty – wykreowany świat jest tak przepiękny, że ociera się wręcz o dzieło sztuki. Kolory wylewają się z ekranu, a sceny które widzimy na telewizorze urzekają gracza na każdym kroku. Nie ma tu choćby jednego ujęcia które nie zapierałoby tchu w piersi na swój wyjątkowy sposób. Dźwięk jest idealnie dobrany do każdej napotkanej sytuacji. Raz słychać tylko odgłosy otoczenia, aby po chwili przy podkręceniu tempa akcji świszczący wiatr zmienił się w cudowną nastrojową melodię. I tak przez cały czas trwania gry – oprawa dźwiękowa stara się podkreślić to co dzieje się na ekranie i wręcz wycisnąć z nas emocje. Brothers: Tale of Two Sons jest po prostu przepiękne, chociaż nie wiem czy aby na pewno to słowo nie jest zbyt małe aby określić to wszystko co serwują nam twórcy.

Jak widać gra sprawia wrażenie niemal perfekcyjnej i w zasadzie nie sposób do czegoś się przyczepić. Pierwsza wada jaka nasuwa się na myśl pojawia się już w pierwszych minutach po uruchomieniu gry. Brothers: Tale of Two Sons wydaje się wręcz idealnym materiałem na zabawę dla dwóch osób, ale takowej rozgrywki multiplayer niestety nie oferuje. Niedopatrzenie wydaje się wręcz karygodne ale o ile na początku gry decyzja ta jest kompletnie niezrozumiała tak im dalej rozwija się przygoda tym bardziej dochodzi się do wniosku, że taka opcja zabiłaby ten niesamowity feeling płynący z rozrywki w Brothers: Tale of Two Sons. Sedno radochy tkwi bowiem właśnie w tym, że synchronizacja jakże odmiennych działań dwóch postaci na ekranie przy pomocy dwóch rąk, często płata figle naszemu umysłowi. Zabawa porównywana przez wielu do słynnego – „spróbuj poklepać się po głowie i jednocześnie głaskać po brzuchu”. Kolejna kwestia to fakt że gra jest baaaardzo krótka i w zaledwie 3-4 godziny wyciśniemy z niej dosłownie wszystkie możliwe soki. Nie postrzegałbym tego jednak jako wady, bo dzięki temu Brothers: Tale of Two Sons zapewnia maksymalnie skondensowaną dawkę rozrywki. Nie nudzi, a pozostawia za to odrobinę niedosytu na koniec… na szczęście w takim stopniu, że zamiast irytacji pojawia się raczej chęć wspominania przygód z rozrzewnieniem w głosie. Faktem jest jednak to że tzw. replaybility jest w zasadzie zerowe ale nie ujmuję za to punktów w ocenie, bo taka po prostu jest natura tego tytułu i ciężko żeby gra zaskakiwała ponownie zwrotami akcji które już znamy.

Chyba nie sposób znaleźć inną grę która przypominałaby Brothers: Tale of Two Sons. To iście bajkowy świat który pochłania bez reszty. Takich gier jeszcze nie było i właśnie takich gier nam graczom potrzeba… wyjątkowych w każdym calu. Właśnie takich jak Brothers: Tale of Two Sons. Na koniec nie będę polecał i zachęcał, bo uważam, że opisywana gra to pozycja absolutnie obowiązkowa. Kto nie zagra tego po prostu ominie jeden z najważniejszych i postępowych kroków w dziejach elektronicznej rozrywki.

Ocena ogólna

Brothers: Tale of Two Sons (XBLA)

XBOX 360

Grafika
100%
Dźwięk
100%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.