RecenzjaMaster System

Bubble Bobble

Loading

Kaukascy koczownicy wiedzą, że po posiłku trzeba głośno sobie beknąć aby kucharz miał pewność co do jakości przygotowanych przez siebie potraw. Jak już o bekaniu mowa to mistrzostwo w nim osiągnęli Bubblen i Bobblen. Są to imiona dwóch smoków, które ciągle coś jedzą i posyłają komplementy kucharzowi w postaci baniek z gazami żołądkowymi. Dwa małe obżartuchy są bohaterami gry Bubble Bobble, oryginalnie wydanej na automaty przez TAITO. Dziś chciałbym opowiedzieć o prawdopodobnie najlepszym porcie tej gry na konsolę Sega Master System.

Legenda głosi, że grupa potworów porwała dziewczęta bąbelkowym smoczkom i dzień w dzień robią z nimi brzydkie rzeczy… Ale ja tam nie wiem, facet na targu mi tak mówił, a do gry nie mam instrukcji.
Tak czy siak musimy pomóc głównym bohaterom w przedarciu się przez – UWAGA – 200 poziomów, bo inaczej do końca życia nie będzie im miał kto gotować. Na tym żarciu co teraz łapią i bez jakiegoś Espumisanu daleko nie zajadą jak już dręczą ich problemy gastryczne. Jednak to właśnie bańki puszczane przy beknięciu pozwalają im łapać potwory, którymi usiany jest każdy etap. Mamy tu do czynienia z paradą wszelakich monstrów, wśród których znajdziemy: nakręcane stwory, duszki, czarodziejskie duszki, sprężynki, latające miny wodne i wiele innych. Po złapaniu takiego potworka w otoczkę gazową należy przekuć ją głową, skoczyć na nią lub docisnąć do ściany. Jak już to zrobimy możemy się delektować jarskim posiłkiem, który po nim zostanie lub przedmiotem. Przeważnie są to owoce, warzywa, cukierki, a później kryształy czy klejnoty. Różnorodność rzeczy, które nasi bohaterowie jedzą jest ogromna i jest to zdecydowanie najbardziej dopracowany aspekt gry. Jednak zło nie czeka wiecznie aż przebijemy wątpliwie pachnącą bańkę. Jeśli będziemy zbyt długo zwlekać to stworzenie w niej zamknięte wkurzy się rozrywając ścianę gazów. Oswobodzenie z zamknięcia jak powszechnie wiadomo powoduje wściekliznę oraz gonienie po mapie w poszukiwaniu vendetty. Koniecznie należy schwytać agresora ponownie i tym razem dokończyć dzieła tłumiąc wyrzuty sumienia, które to wcześniej zaważyły o naszym niepowodzeniu. Wrogowie również będą sprawiać wrażenie opętanych jeśli nie zostaną odpowiednio szybko złapani, każdy traci nerwy w innym tempie. Jakby nie mogli doczekać się schwytania… No cóż, nasz klient nasz Pan. Przejście do kolejnego poziomu następuje kiedy nasi bohaterowie lub jeden z nich zostaną na planszy sami. Jeśli nie stanie się to w wyznaczonym czasie przybywa biały duszek, którego nie da się złapać i będzie nam utrudniał dokończenie etapu.

Za każde unicestwione monstrum dostajemy punkty, im więcej na raz stworków damy radę zmiażdżyć tym więcej punktów dostaniemy, a jest o co walczyć bo ich liczba się podwaja z każdym zabitym. Jedzonko czy przedmiot pozostałe po bańce z zawartością również dodadzą nam cennych punkcików dzięki, którym możemy otrzymać dodatkowe życie. Zróżnicowanie punktowe zbieranych rzeczy jest znacznie większe niż potworów, bo też jest ich więcej. Oprócz wspomnianych wcześniej pokarmów, przypadkowo mogą pojawić się rzeczy przyprawiające nie tylko o gazy. Między innymi zobaczymy: buty – dające przyspieszenie, parasolkę – przenoszącą nas parę rund dalej, serce – dające dodatkowe życie, książkę – wytwarzającą promień chłodu zamieniający przeciwników w jadalne kostki lodu, liść z larwą – otacza nas latającym robakiem niszczącym przeciwników od ręki i co ciekawe, w przeciwieństwie do innych dodatków przechodzi do kolejnego poziomu. Można by tak wymieniać i wymieniać dobrodziejstwa, którymi obsypali nas projektanci Bubble Bobble… Do ciekawszych pojawiających się rzeczy na ekranie należą jeszcze: wrota zabierające nas do ukrytych pieczar z kryształami, magicznymi bańkami i innymi obiektami. Bonusy można otrzymać również na standardowym obszarze gry zbierając wszystkie bąbelki z literkami ,a przebicie piorunu w otoczce, uwolni wyładowanie elektryczne, które lecąc równolegle do podłoża zniszczy pierwszą napotkaną żywą przeszkodę. Nie będę dalej wam już psuł zabawy i pozwolę odkryć resztę dodatków samodzielnie.

O samych poziomach słów kilka, których design jest przeważnie prosty, żeby nie powiedzieć prostacki. Taito wciska nam tyle słodyczy w postaci miniaturowych dodatków, żebyśmy nie zwracali uwagi na tło, a raczej jego brak. No ale dobra, w końcu przemieszczamy się po ciemnych pieczarach. Podłoże i ściany są wyłożone zawieszonymi na czarnym tle klockami ułożonymi w różne wzory czasem mające tworzyć napisy, a czasem chyba „skały”. Mimo użycia tak banalnej grafiki dla tła to czasem kolejna runda budzi uśmiech na twarzy. Kiedy naszym oczom ukazuje się ułożony napis „POPCORN”, a w środku duszki, które podczas latania przypominają proces prażenia nie można być obojętnym.

Jak już napisałem tło graficznie nie jest arcydziełem, jednak przedmioty na nim pojawiające się są dość starannie stworzone. Poczynając od głównych bohaterów, przez owoce, które da się w miarę dokładnie rozpoznać kończąc na wrogich jednostkach. Gra zachwyca różnorodnością nie tylko rzeczy, ale i poziomów. Wydawać by się mogło, że przez 200 leveli dużo nowego nie można stworzyć, a jednak każdy jest na swój sposób inny i może nas czymś zaskoczyć. Ciekawostką jest posiadanie przez Bubble Bobble trzech zakończeń w zależności od naszych poczynań, ale to każdy musi odkryć na własną rękę.

Muzycznie podczas rozgrywki mamy do czynienia z denerwującą na dłuższą metę lecącą w kółko ośmiobitową melodią. Pociesza fakt, że co jakiś czas jest ona przerywana dźwiękami mordu czy puszczania baniek z pozdrowieniami od tasiemca. Menu czy obraz Game Over uraczą nas już innymi równie słodkimi nutami.

Sterowanie przez większość czasu nie sprawia kłopotów, mamy do dyspozycji skakanie pod jednym, a puszczanie baniek pod drugim klawiszem. Strzałki służą do tego co zwykle. Problem zaczyna się przy bardziej skomplikowanych ruchach praktycznie koniecznych w późniejszych etapach np. na tle niektórych klocków nie można skakać w bok, czy czasem z podskokiem na bańce mamy kłopot. Wszystko to jednak drobnostki – poruszanie na Master System w Bubble Bobble jest cycuś malina.

Poziom trudności w miarę upływu przebytych rund zwiększa się, więc tym bardziej cieszy fakt, że mamy do dyspozycji nieograniczoną ilość kontynuacji jeśli chcemy przejść grę na jedno posiedzenie czy system kodów jeśli mamy ochotę na przerwę i np. ukręcenie łebków paru króliczkom tak dla równowagi z cukierkowością.

Bubble Bobble doczekało się wielu kontynuacji mających mniej lub więcej wspólnego z pierwowzorem i konwersji na chyba wszystkie możliwe platformy tamtych czasów. Osobiście polecam jednak wybrać wersje na konsolę Sega Master System, ponieważ moim zdaniem jest najbliższa tej z automatów.

Ocena ogólna

Bubble Bobble

MASTER SYSTEM

Grafika
70%
Dźwięk
60%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.