RetroAge Recenzja, Windows Europa Universalis
WindowsRecenzja

Europa Universalis

Loading

Gdy mówimy o graniu na PC nie sposób nie wspomnieć o grach strategicznych. Dlatego też za punkt honoru postawiłem sobie przedstawienie wam jednej z najważniejszych serii strategicznych o dużej skali. Przed wami recenzja „Europa Universalis”.

Co sprawiło że „Europa Universalis” jest dla mnie tak wyjątkowa? Czynniki są dwa, pierwszym z nich jest skala. W większości strategii czasu rzeczywistego z tamtego okresu mamy do czynienia z mniejszą lub większą mapką na której znajduje się kilka konkurujących ze sobą osad. Teraz oddalmy nieco kamerę, widzimy kilka sąsiadujących ze sobą krajów, to jednak wciąż mało. A co jeśli oddalimy kamerę tak daleko że widzimy całą planetę? Zgadza się, wbrew temu co sugeruje nazwa nie mamy do czynienia wyłącznie z Europą, lecz całą ziemią, na której przewodzimy jednemu z dostępnych, zgodnych z historyczną rzeczywistością krajów starając się nie tyle zdobyć władzę nad światem co często jedynie przetrwać.
Drugim czynnikiem jest przystępność, w grę bardzo łatwo wejść, wszystko jest bardzo czytelne. Nie należy jednak mylić przystępności z niskim poziomem trudności i prostotą – zarządzanie krajem w taki sposób by uzyskać dobre wyniki wymaga dużo uwagi i perspektywicznego myślenia.

Naszym zadaniem jest przeprowadzenie wybranego kraju od konkretnej daty (najwcześniej 1492) do ustalonej wcześniej (najpóźniej 1792) lub też naszej sromotnej porażki. Warunki oficjalnego zwycięstwa są różne: najwięcej punktów do daty, kto pierwszy zdobędzie określoną ilość punktów, kto pierwszy zdobędzie określoną ilość prowincji, lub kto pierwszy wypełni „misję scenariusza”. To ostatnie prezentuje się najciekawiej bo misji jest sporo i cele różnorodne, choć zazwyczaj z grupy „podbij”. Chciałbym także zaznaczyć że szanse nie są równe i w zależności od tego jakie państwo i tryb rozgrywki wybierzemy państwa kolonialne zdobywają mniejsza lub większą przewagę, a w przypadku zbierania punktów do daty wręcz ogromną, dlatego warto wyznaczać też sobie dla własnej satysfakcji własne prywatne cele.
W czasie gry zajmujemy się polityką wewnętrzną i zewnętrzną, zawieramy sojusze, inwestujemy w technologie, rozwijamy gospodarkę, tworzymy i przemieszczamy armie bądź też mówiąc w skrócie: robimy wszystko aby uszczknąć dla siebie jak największy kawałek tortu zabezpieczając się jednocześnie aby następnym tortem nie byliśmy my.
Jak już wcześniej wspomniałem system jest na tyle prosty że podstawy wystarczające do gry opanujemy bardzo szybko a jednocześnie na tyle złożony że kierowanie państwem może przyprawić o niemały ból głowy. Mapa podzielona jest na prowincje w których możemy wznosić twierdze wydłużające czas jaki najeźdźca musi poświęcić na ich zdobycie, awansować urzędników zwiększając dochody z podatków i stawiać budynki specjalne zapewniające premie do rozwoju technologicznego naszego państwa. Po mapie przemieszczamy armie składające się z piechoty, jazdy i artylerii oraz floty złożone z transportowców, galer i galeonów. Z oczywistych względów jeśli nie jesteśmy w stanie wojny to armię możemy przemieszczać głównie po swoich ziemiach. Gdy armią / flotą dowodzi odkrywca możemy wybrać się w podróż w nieznane nanosząc na nasze mapy dziewicze tereny zamieszkane przez mniej lub bardziej nieprzyjaznych tubylców, zazwyczaj gotowe do kolonizacji. Bardzo ważnym elementem „Europy Universalis” jest dyplomacja, warto utrzymywać jak najlepsze stosunki z jak największą ilością państw choćby po to żeby nie zaatakowali nas gdy tylko wpadniemy w kłopoty. W czasie toczenia wojen warto pamiętać że sojusznicy którzy nas nie lubią to żadni sojusznicy, niemal na pewno zignorują nas gdy będziemy potrzebować ich najbardziej. Na relacje z innymi krajami ma wpływ nasze zachowanie na arenie międzynarodowej (nikt nie lubi gdy co chwila wywołujemy wojny), nasza religia (zazwyczaj mamy lepsze relacje z krajami o takim samym wyznaniu) i uwarunkowanie historyczne.
Wojnę toczymy przemieszczając armie z prowincji do prowincji, gdy spotkamy wrogie siły automatycznie rozpocznie się bitwa. Nie mamy na nie prawie żadnego wpływu, zakończy się gdy któraś ze stron straci wszystkie jednostki, lub jedna z armii ucieknie w popłochu bo jej morale spadło do zera. Możemy także rozkazać wycofanie naszych sił do sąsiedniej prowincji tym samym przegrywając bitwę. Przejmowanie prowincji rozpoczyna się od oblężenia które może trwać nawet kilka lat, możemy próbować je przyspieszyć szturmując mury twierdzy, w obu przypadkach jednak wszystko trwa długo a my ponosimy bardzo duże straty będąc jednocześnie wystawionym na ataki z sąsiednich prowincji. Gdy przejmiemy już kilka prowincji możemy wystosować rezolucję pokojową w której ustalamy nasze roszczenia terytorialne lub finansowe. Przeciwnik może jej jednak nie przyjąć tym samym zmuszając nas do tymczasowej kontynuacji walki.

Wspomniałem wcześniej o rzeczywistości historycznej, ta jest w „Europie Universalis” prezentowana bardzo starannie – mamy do czynienia z chyba wszystkimi najważniejszymi wydarzeniami jakie miały miejsce, wymieniając choćby reformację i rozbiory. Należy jednak pamiętać że jest to gra i mamy duże możliwości jeśli chodzi o jej zmienianie zarówno w sposób dla nas korzystny jak i ten trochę mniej.

Gra potrafi niewiarygodnie wręcz uzależnić, nie jest jednak pozbawiona wad. Jednym z najbardziej irytujących jest stałe, minimum 3% prawdopodobieństwo że podbita przez nas prowincja zbuntuje się, zmuszając nas do ciągłego utrzymywania sporej armii. Drugim są generowane automatycznie misje i bardzo wyraźna skłonność automatu do zlecania nam wejścia w królewski miraż z Watykanem, jest to oczywiście całkowicie niemożliwe. Skoro wspomniałem o rezolucjach pokojowych to warto wspomnieć że bardzo wyraźnie nie opłaca się żądać od pokonanych pieniędzy, ponieważ gdy ich pokonamy i tak nie będzie ich stać żeby zapłacić je w całości, jednak jeśli to my musimy zapłacić to nigdy nie wykpimy się wszystkim co mamy i automatycznie zaciągniemy pożyczkę. Od czasu do czasu bywa też że nazwa prowincji w systemie nie zgadza się z jej nazwą na mapie, jednak myślę że jest to po prostu błąd w tłumaczeniu.

Jeśli chodzi o grafikę to „Europa Universalis” na pewno nie zrywa czapek z głów ale jest niezwykle czytelna. Mapa jest planszą po której przemieszczamy figurki symbolizujące nasze armie i floty, pojawiają się też animacje przedstawiające co budujemy w danej prowincji, na przykład mur gdy rozbudowujemy twierdzę.
Pod względem dźwiękowym jednak jest o wiele gorzej, w wersji którą dysponuję (KS Gry) muzyki nie ma w ogóle, efekty dźwiękowe są na miejscu, ale szczerze mówiąc wolałbym żeby ich nie było. W większości są to sample trwające sekundę – dwie zapętlone w nieskończoność. Szczególnie działa na nerwy efekt towarzyszący bitwom zmuszając mnie do wyłączania głośników. Zgadza się, nawet nie można ich wyłączyć z poziomu programu.

Podsumowując „Europa Universalis” to świetna gra strategiczna z dość wymagającym poziomem trudności która straszliwie uzależnia. Pomimo kilku błędów i upierdliwych rozwiązań warstwa grywalności prezentuje się na bardzo wysokim poziomie, grafika jest bardzo prosta i czytelna, są to jednak jedyne jej zalety. Pod względem dźwiękowym gra prezentuje się jednak tragicznie i nieraz jedynym rozwiązaniem jest wyłączenie głośników.

Ocena ogólna

Europa Universalis

PC

Grafika
30%
Dźwięk
10%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.