Oto moja lista - kolejność jest przypadkowa:
Final Fantasy VIII - Siódma część serii będzie zawsze najbliższa mojemu sercu, ale to właśnie intro w "ósemce" przyspiesza mi bicie serca. Niby to początek gry, a już wyczuwam tragizm w powietrzu. Pojawiające się cytaty z późniejszych sekwencji gry jak dla mnie są strzałem w dziesiątkę. No i ten pojedynek...
Tekken 3 - dla mnie jest to gra - sentyment. Pierwsze dzieło, jakie otrzymałem będąc małym brzdącem na PS1. Pierwsza gra, dla której cały czas zawracałem rodzicom głowę o zakup konsoli. Pierwsza gra, na którą zmarnowałem mnóstwo żetonów w salonie gier w trakcie wakacji we Wiśle. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy pierwszy raz odpaliłem T3 u mnie w domu.
Soul Blade - pierwszy kontakt z grą miałem pod koniec zeszłego roku a poczułem się tak, jakbym przeniósł się w czasie. Otwierająca sekwencję filmową kwestia narracyjna za każdym razem doprowadza mnie do gęsiej skórki.
Duke Nukem: Time To Kill - cóż mogę rzec? It's time to kick some aassss!
Intro w moim odczuciu należy do absolutnej czołówki z czasów PS1. Utwór "The thing I hate" oddaje "ducha" serii idealnie. Jest mrok, jest Duke, jest przebojowo a nawet twórcom udało się przemycić nutkę humoru.
Soul Reaver - jedyna produkcja spośród przeze mnie w tym wątku wymienionych, której jeszcze nie ukończyłem, ale intro wgryzło się w moje neurony tak mocno, że pewnie będę moim wnukom o nim opowiadał
. Czasy, gdy wampir wzbudzał szacunek oraz postrach i nie świecił się w promieniach Słońca niczym moneta.