RetroAge Recenzja, SNES Kunio no Oden
RecenzjaSNES

Kunio no Oden

Loading

W Nekketsu rozpoczął się szkolny festiwal. A z czym kojarzą się festiwale szkolne? Z jedzeniem, oczywiście! To też teren szkoły zapełnił się stoiskami z różnymi smakołykami. Nie wszyscy sprzedawcy są jednak zadowoleni. Stoisko z oden prowadzone przez Misako świeci pustkami. Kunio-kun jednak nie pozwoli biednej dziewczynie się smucić. Żeby uratować honor szkoły, przyszedł na stoisko i zaczął jeść oden. Widząc to,  znane persony z innych szkół jak Riki, Nishimura, Hasebe czy Godai również postanowiły się stołować u Misako. Rzucili Kunio wyzwanie. Kto zje więcej oden ten wygrywa. Tak o to zaczęły się zawody, gdzie żołądki (i nie tylko) uczestników zostaną poddane najcięższej próbie.

Czym jest oden? To rodzaj nabemono (japońskiego dania jednogarnkowego), w skład którego wchodzą m.in. gotowane jajka, rzodkiew daikon lub konjac oraz przetworzone kotleciki rybne duszone w lekkim bulionie dashi z dodatkiem soi.

Jak przełożyć zawody w jedzeniu na język gry wideo? No cóż, Technos Japan znany z innowacyjnych i dziwacznych rozwiązań w swoich grach, podszedł do sprawy zaskakująco standardowo.

Otóż Kunio no Oden to gra logiczna na wzór Tetrisa czy Puyo Puyo, gdzie ustawiamy spadające z góry ekranu klocki w taki sposób, by te zniknęły z planszy. Tym razem jednak gracz musi układać składniki  tytułowej potrawy zamiast uformowanych bloków. Jeden bloczek składa się z dwóch różnych lub takich samych elementów odenu. W grze jest 5 rodzajów składników: jajka, wodorosty, konnyaku, rzodkiew i chikuwa. Klockiem możemy manewrować w lewo i prawo, przyspieszyć jego spadanie strzałką w dół, a także dowolnie obracać.

Przed każdą rozgrywką ustalamy sposób, w jaki chcemy je układać. Wybierając regułę kolumnową, należy ułożyć trzy identyczne składniki pionowo, poziomo lub po skosie. Decydując się zaś na metodę w stylu puyo puyo należy dopasować cztery identyczne składniki tak, aby się stykały w dowolnej konfiguracji tetromino. Składniki, które znikną z planszy, uznawane są za zjedzone. Jeżeli nie ułożymy klocków odpowiednio i sięgną one samej góry ekranu, przegrywamy. To, co wyróżnia Kunio no Oden od innych gier tego typu jest fakt, że gdy klocek dotknie podłoża lub innego elementu poniżej, możemy przez moment skorygować jego położenie. Uwierzcie, niejednokrotnie uratuje wam to skórę. Niczym w innych „klockowych” grach możemy podejrzeć jaki element spadnie następny.

Kunio no Oden pozwala obżerać się na trzy sposoby. Pierwszy to typowa gra na punkty. Układamy składniki tak długo, aż przegramy. Po 10 zjedzonych odenach poziom trudności rośnie, co wiąże się z szybszym spadaniem bloków.

Tryb VS CPU to już typowy tryb fabularny. Musimy pokonać  sześciu przeciwników, by zostać prawdziwym mistrzem odenu. (yeah!). Ekran podzielony jest na pół i zawodnicy układają klocki na swoich polach gry. Wygrywa ten, kto wytrwa jak najdłużej. Jeżeli mecz będzie się przeciągać, składniki zaczną spadać szybciej. Pikanterii rozgrywce dodaje fakt, iż możemy sabotować grę przeciwnika. Starczy, że połączymy i usuniemy  składniki w ilości większej niż minimalna (czyli usuniemy więcej składników za jednym posunięciem), a na planszy przeciwnika pojawią się szaszłyki zajmujące trzy komórki w pionie. Jeśli spadną na składniki przebiją je, jeśli pole będzie puste po prostu je zajmą, uniemożliwiając układanie klocków w tym obszarze. Jakby tego było mało mogą one spadać masowo jeżeli uda nam się zrobić reakcję łańcuchową, czyli usuwając jeden rząd klocków sprawić, że pozostałe również dopasują się składnikami i też znikną. Jeśli jeden szaszłyk spadnie, drugi zatrzyma się nad nim, formując wieżę i jeszcze bardziej utrudni układanie składników. Owe szpikulce można usuwać jeżeli dopasujemy składniki do  przebitych nim potraw, albo za pomocą musztardy.

No właśnie warto także obserwować pasek energii, który stopniowo wypełnia się za każdym razem gdy uda nam się dopasować składniki. Gdy jest pełny, możemy odpalić typową musztardę, której tubka zacznie spadać z góry ekranu. Aktywują się gdy wejdą w kontakt z danym klockiem. Możemy zmienić jej rodzaj, a tych są trzy: żółta, usunie wszystkie te same składniki na planszy. Dodatkowo gdy dotknie szaszłyka, sprawi, że wszystkie takie szpikulce znikną.

Czerwona podobnie jak żółta musztarda, wymazuje wszystkie składniki, z którymi się zetknie, i wysyła szaszłyki w liczbie równej ilości usuniętych składników.  Jednak szpikulca nie można usunąć.

Zielona niezależnie od tego gdzie spadnie, zwiększy prędkość napełniania wskaźnika musztardy.

Owe musztardy działają także w trybie gry na punkty, gdzie oprócz nich możemy skorzystać także z talerza, który usunie wszystkie składniki w danym rzędzie.

Wracając do trybu VS CPU warto nadmienić, że występuje on w dwóch odmianach. W pierwszym pokonujemy wrogów z góry ustalonej kolejności, w drugim wybieramy, od którego pożeracza odenu chcemy zacząć.

Dodatkowo możemy do jedze… tzn. gry zaprosić drugiego gracza. Rozgrywka toczy się na tych samych zasadach co w trybie przeciwko komputerowi. 

W każdym trybie, nim jednak zaczniemy napychać żołądki, pojawi się ekran umożliwiający konfiguracje naszej rozgrywki. Wybierzemy jeden z trzech poziomów trudności. Im wyższy tym składniki będą spadać szybciej a komputer sprawniej je układać.

Ciekawa jest opcja pomocy, która po włączeniu wskazuję, w jakim miejscu najlepiej ustawić dany blok.

Jest też wspomniany przeze mnie wcześniej sposób układania klocków. Jak wspomniałem wyżej, wybieramy między stylem kolumnowym, a puyo puyo.

W samodzielnej grze na punkty dodatkowo możemy zdecydować czy jako pomoc ma spadać musztarda, czy talerz.

Gdy już przebrniemy przez ten ekran, zostaniemy przeniesieni do opcji wyboru jednego z trzech utworów, jaki będzie nam umilał objadanie się.

W głównym menu z kolei jest specjalny sound test umożliwiający przesłuchanie każdego dźwięku w grze.

Uff, sporo się już rozpisałem, a dalej nie wiecie, czy warto w Kunio no Oden zagrać. Cóż, moja odczucia są mieszane. Poziom trudności jest zdecydowanie zbyt wysoki i to niezależnie od tego czy gramy na łatwym, normalnym bądź trudnym.

Włączyłem tryb fabularny. Na początku stwierdziłem, że tylko cieniasy grają na easy i zacząłem od normala. Nie mogłem sobie poradzić już z drugim z sześciu przeciwników! Pokornie zmieniłem poziom na łatwy i choć po kilku próbach dotarłem do czwartej przeciwniczki (Hasebe) za żadne skarby świata nie mogłem sobie z nią poradzić. Składniki spadają po prostu za szybko. Może jestem już stary i refleks nie ten, ale nim zdążyłem wymyślić miejsce, gdzie położyć dany blok, ten już był na dole, a co dopiero jeszcze go odpowiednio ułożyć. Do tego trzeba jeszcze kombinować o ułożeniu ich w taki sposób, by znikały seriami!  Komputerowi prędkość nie przeszkadza i gdy raz byłem blisko zwycięstwa, on potrafił nadludzko sprawnie manewrować składnikami, nawet gdy jego wieża sięgała prawie po sam sufit. Do takiej sytuacji doprowadziłem tylko raz, bo przeważnie nim się rozkręcę, przeciwnik serwuje mi już stosy tych irytujących szaszłyków.

Przy tak szybko spadających klockach zauważyłem jak sporą rolę odgrywa losowość albo zwyczajny fart. Czasami po prostu nie panując nad zbyt szybko spadającymi elementami, zdarzyło się przypadkiem ułożyć odpowiednią kombinację i wygrać. Od gry logicznej wymagam jednak, by o zwycięstwie decydowały umiejętności. Niby mamy opcję pomocy, ale mam wrażenie, że nie zawsze sugeruje najlepsze położenie składnika, albo przez prędkość spadania nie mamy czasu, by położyć klocek tam, gdzie sobie tego życzy. Absurdem jest to, że gdy jakimś sposobem uporamy się z Hasebe, okazuję się, że przy kolejnych rywalach składniki lecą jeszcze szybciej! Przynajmniej po każdej porażce mamy nieskończoną liczbę kontynuacji, więc możemy powtarzać każdą potyczkę, ile chcemy. Da się też zmieniać wyżej wymienione opcje między walkami, co pozwala podejść do każdego rywala w inny sposób.

Z graniem na punkty mam ten sam problem. Tu również prędkość spadania wzrasta zbyt szybko. Co ciekawe po porażce, możemy wznowić grę od poziomu, na jakim skończyliśmy, liczba punktów jednak się zeruję.

Kunio no Oden za szybko pokazuje też wszystko, co ma do zaoferowania, przez co gra zaczyna nużyć. W trybie na punkty odechciało mi się grać po kilku partiach a tryb vs to tylko sześciu przeciwników do pokonania. Poza tym średnio jest tu co robić. Można pobawić się z drugim graczem, ale już po paru partiach myśleliśmy w co innego tu pograć.

Nie jest tak, że Kunio no Oden wszystko robi źle. Gra aż kipi humorem charakterystycznym dla serii, a grafika jest prześliczna. Te świetnie animowane sprite’y robiące zabawne miny, ładne kolorowe tła, animacja spadających składników naprawdę może się podobać. Warstwa audio także godna jest pochwały. Mamy tu kilka sympatycznych i wesołych melodyjek, ale też jedną poważną nadającą odpowiedni ton rywalizacji. Bardzo przypadł mi do gustu utwór końcowy, który twórcy wydali także na płycie dołączonej do pudełka z grą! Znajdziemy tam zarówno wersję instrumentalną jak i z naprawdę dobrym wokalem.

Patrząc jednak na sam gameplay trudno się dziwić, że Kunio no Oden okazał się łabędzim śpiewem Technos Japan. Była to  ostatnia produkcja z Kunio na Super Famicoma. Po kilku kolejnych produkcjach firma ogłosiła bankructwo. Widząc jakość Kunio no Oden można wysnuć tezę, że dołożyła ona cegiełkę do tej decyzji. Fani uwielbiający zabawne gry sportowe i chodzone bijatyki z serii, nie uznali zwykłego układania klocków za coś interesującego.

Ocena ogólna

Kunio no Oden

SUPER FAMICOM

Grafika
90%
Dźwięk
90%
Grywalność
60%

Zdjęcia/Skany
Gameplay

Autor

Komentarze

  1. Widzę Kunio i już wiem kto pisał tekst 😉
    Kolejna gra , o której słyszę po raz pierwszy a wydaje się całkiem przyjemna. Lubię tego typu około tetrisowe wariacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.