Duńskie studio Playdead trzyma się zasady by wydawać gry stosunkowo rzadko, ale za to każda z nich ma stać się małym hitem. Tworząc swoją pierwszą grę – Limbo, weszli przebojem na rynek gier i za chwilę dzięki poniższej recenzji zrozumiecie na czym polega jej fenomen.
Mały chłopiec budzi się w ciemnym lesie. Nie wiadomo jak się w nim znalazł. Zaskakuje brak wprowadzenia, ani choćby najmniejszego wyjaśnienia, po co jesteśmy w tym dziwnym miejscu i jaki jest cel naszej gry. Nie spodziewajcie się podpowiedzi i wskazówek – gracz wszystko musi odkryć sam. Limbo roztacza wokół siebie ciężki klimat, przesycony niepewnością i tajemniczością. Na każdym kroku czyha na bohatera śmierć, a chwila nieuwagi potrafi sprawić że żołądek podjeżdża do serca. Przez całą grę będzie towarzyszyło nam osamotnienie, do tego stopnia że każdy ruch wokół nas sugerować będzie zbliżającą się śmierć. Nasza w tym głowa by z ofiary stać się łowcą, a skrzętnie zastawione na nas pułapki ominąć bez utraty życia.
Ciężko tutaj uniknąć spoilerów więc problemem jest opisanie rozgrywki. W zasadzie można by powiedzieć, że sterujemy chłopcem którego jedyną bronią jest skok i… pomysłowość gracza. Gra naszpikowana jest morderczymi pułapkami ale również zagadkami logicznymi. Większość z nich jest stosunkowo prosta i nie powinna sprawić większych problemów. Zwykle trzeba ustawić coś w odpowiedniej kolejności lub włączyć odpowiednią kombinację przycisków – banał znany z większości podobnych produkcji, ale sprawdzający się w praktyce. Niby tylko tyle, ale aż tyle zarazem.
W gruncie rzeczy na ekranie nie dzieje się aż tak wiele, ale ta gra pobudza zwyczajnie do myślenia i odpala naszą fantazję. Zupełnie jak w starych grach gdzie oprawa była bardzo umowna, a gracze większość rzeczy musieli sobie sami wymyśleć i dopowiedzieć. Zupełnie normalną reakcją będzie więc zastanawianie się dlaczego znaleźliśmy się w tym świecie i dlaczego w ogóle ktoś go stworzył w takiej a nie innej formie. Dlaczego jest tu tak posępnie i mroczno? W historii elektronicznej rozrywki były już gry jak choćby Another World czy Heart of Darkness, które łamały tę barierę w bardzo podobny sposób. W tej kwestii Limbo stara się czerpać z najlepszych wzorców. Tu również mamy do rozwiązania zagadki o podobnej charakterystyce, jak również tajemniczy nieprzyjazny dla gracza świat, który zaskakuje na każdym kroku, ale to właśnie to że gra “wykracza poza ekran”, czyni Limbo grą wyjątkową tak jak wymienione wyżej tytuły.
Cechą charakterystyczną Limbo jest z całą pewnością wyjątkowa oprawa graficzna. Oczywiście zarówno przed Limbo jak i po nim, twórcy eksperymentowali ze swoistym ekspresjonizmem wizualnym w swoich produkcjach. Jednakże to właśnie Limbo było tą pierwszą produkcją, która przebiła się do świadomości większej ilości graczy. Pokazała tym samym, że da się inaczej i przyciągnęła uwagę swoją oprawą. Pociągnęło to za sobą pewne konsekwencje, ponieważ grono odbiorców było na tyle duże, że śmiało można uznać Limbo za tytuł który znacznie przyczynił się do wychodzenia gier indie z cienia. Indyki w tym właśnie okresie przestały kojarzyć się już z małymi grami bez polotu, ze znikomą warstwą fabularną lub oferującą jedynie prostą typowo zręcznościową rozgrywkę. Stały się pełnoprawnym uczestnikiem rynku elektronicznej rozrywki.
Dźwięków nie uświadczymy za wiele i w większości są to odgłosy otoczenia. Pasują do sytuacji i w zasadzie nie da się powiedzieć o nich niczego więcej. Należy zauważyć że oprawa audiowizualna w Limbo jest co najwyżej poprawna i nie powala. Ma to niebagatelny wpływ na końcową ocenę ogólną, która jest wynikową trzech ocen cząstkowych. Jak zwykle zgadzam się z oceniaczką, tak w tym przypadku trzeba przyznać wprost, że jest ona bardzo krzywdząca dla Limbo, które zasługuje co najmniej na mocne 9!
Wady Limbo są w zasadzie wyłącznie dwie. Pierwsza to niemal zerowa regrywalność, ponieważ przy kolejnym podejściu gra niczym już nas nie zaskoczy. Druga to długość gry – w zasadzie przy założeniu, że rozpracowywanie łamigłówek nie przysporzy Wam większych trudności, to da się Limbo ukończyć w 4-5 godzin. Znając rozwiązania, można spokojnie zmieścić się w godzinie.
Obecnie dzięki swojej unikalnej oprawie graficznej nie zestarzała się ani trochę a argumentem dodatkowo przemawiającym za podjęciem wyzwania jest fakt, że z racji swojego wieku bywa bardzo mocno przeceniana na wyprzedażach. Dla mnie (i mam nadzieję dla wielu z Was drodzy czytelnicy) Limbo to pozycja wręcz obowiązkowa. Gra wyszła na chyba wszystkie współczesne liczące się platformy (w pudełku tylko na składankach dla Xbox360, PS4 i Xbox One), a warto dodać, że jeden z pracowników studia Playdead pracuje od lat nad portem tej gry na wiekowe Commodore 64!
Limbo
XBOX 360
Tak, Limbo to świetna pozycja, zdecydowanie warto zagrać.
Dzieki za opinie. Wiedzialem ze nie jestem jedyny w moich odczuciach 😉
Limbo było świetne i rzeczywiście nie zestarzało się specjalnie. Gra się zdecydowanie zapisała w historii indorów, choć wolałem w tamtym czasie pykać Braid i Journey
Wspaniała gra. Nie jestem fanem indyków ale to czarne złoto!