Nie wierzycie w aniołków, reinkarnację, podwodne cywilizacje ani Świętego Mikołaja? Nie działa na was magia Świąt? Zapraszam do Burnington – spowitego smogiem miasteczka, gdzie bezstresowo spalisz w kominku wszystkie swoje nielubiane zabawki. A wszystko to w celu walki z globalnym ochłodzeniem.
Dodatkowa (płatna) cyfrowa zawartość do obecnych gier, często powstaje równolegle z „podstawką”. Inaczej sprawa miała się z wydanym w 2012 roku Little Inferno – świąteczny dodatek „Ho Ho Holiday” udostępniony został dopiero po 10 latach od jego premiery. Nietrudno domyślić się, że fabuła dodatku ma jakiś związek ze Świętami Bożego Narodzenia. Podobnie jak w podstawowej wersji, historia w której uczestniczymy, prowadzona jest za pomocą listów, które tym razem otrzymujemy od osoby ukrywającej się pod pseudonimem 8-bit Nate. Koleś ewidentnie nie znosi Świąt, dzięki czemu zupełnie przypadkiem otrzymujemy świąteczny katalog Tomorrow Corporation – jak widać korporacja wybiórczo traktuje swoich klientów i takie limitowane rzeczy dostaje jedynie garstka wybrańców. Próbując umieścić czas akcji dodatku na osi czasu, dochodzimy do wniosku iż mamy do czynienie z alternatywną/równoległą wersją historii z podstawowe wersji gry. Czyli dostajemy kominek „Little Inferno”, później pierwszy katalog… Dalej w ten sam sposób zdobywamy pieniądze, kolejny katalogi, rozbudowujemy półkę na przesyłki. Dosłownie na chwilę pojawia się inicjatorka historii z podstawki, czyli Sugar Plumps. Dla graczy znających „Little Inferno” otrzymywane od 8-bit Nate listy mogą wydawać się dość przewidywalne i mało zaskakujące, jednak dla mnie największym rozczarowaniem „Ho Ho Holiday” było minimalnie różniące się od podstawowego zakończenie gry.
Ponarzekałem trochę, co nie znaczy, że „Ho Ho Holiday” nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Chwilę po otrzymaniu pierwszego katalogu zabawek, w nasze ręce trafia specjalny katalog świąteczny – czyli 20 nowych dodatkowych zabawek do spalenia. Na samym początku dostępne do zamawiania są jedynie 3 przedmioty, a następne zostają odblokowane wraz ze zdobywaniem kolejnych standardowych katalogów. Ponieważ uczestniczymy w alternatywnej wersji historii, do rozszyfrowania mamy znane z podstawowej wersji 99 specjalnych kombinacji puszczania zabawek z dymem, co dla mających „Little Inferno” w małym paluszku jest bardzo prostym i być może nudnym zadaniem. Na szczęście „Ho Ho Holiday” oferuje dodatkowe 51 kombinacji, przy czym pewnego rodzaju ułatwieniem jest symbol śnieżynki na liście „combo” oznaczający konieczność użycia zabawki z katalogu świątecznego. Mając za sobą podstawową wersję, dodatek ukończyłem w podobnym czasie – czyli niecałe 7 i pół godziny, co jak na tego typu grę ( i dodatek) jest bardzo dobrym wynikiem.
Ho Ho Holiday, nie wprowadza większych zmian w oprawie audiowizualnej. Oczywiście pojawiają się świąteczne akcenty w postaci kolorowych lampek jak i samych Bożonarodzeniowych zabawek, ale pod względem technicznym mamy do czynienia z tym samym produktem co 10 lat wcześniej. Brak zmian najbardziej odbija się na klimacie tworzonym przez muzykę, gdzie przydały by się jakieś tematyczne akcenty – niestety genialne oryginalna ścieżka dźwiękowa niekoniecznie pasuje do tematyki poruszanej przez „Ho Ho Holiday”.
Na koniec pozostaje pytanie „czy warto?” – dla nieznających „Little Inferno” oczywiście najlepiej sprawdzić samą podstawkę i wybadać czy odpowiada nam taki typ rozrywki. Dla mających podstawową wersję w małym palcu dodatek oferuje dużo więcej tego samego, tym razem podlanego Świątecznym sosem.
Little Inferno Ho Ho Holiday (DLC)
NINTENDO SWITCH