Niebezpieczna prędkość, rewelacyjna ścieżka dźwiękowa i możliwość zmiany prawie że wszystkiego, to cechy szczególne popularnych ściganek od EA. Ale czy doznamy tego grając w wersję na konsolę Nintendo DS? Zapraszamy do zapoznania się z recenzją tejże gry.
Need for Speed Underground 2 na Nintendo DS ? – a dlaczego nie, można i tak. Seria NFS Underground pojawiła się już chyba na wszystkich platformach do grania, dlatego pominięcie takiego tytułu na najpopularniejszej konsoli przenośnej było by wielkim błędem ze strony wydawcy. Z mojego punktu widzenia wydanie tej gry jest tylko i wyłącznie dla zysku (pieniądz rządzi światem). Gra od wersji na konsole stacjonarne różni się bardzo – choć motyw przewodni nielegalnych wyścigów nocnych został zachowany.
W głównym trybie rozgrywki, tak jak na konsolach stacjonarnych mamy za zadanie wygrywać kolejne wyścigi, aby odblokować kolejne trasy, pojazdy i podzespoły niezbędne do tuningowania naszych fur. Na samym początku mamy dostępne dwa z osiemnastu samochodów – te dwa, to: Nissan 240SX i Volkswagen Golf GTI. Innymi jakie w późniejszym etapie gry przyjdzie nam odblokować będą: Toyota Celica, Mitsubishi Eclipse GSX, Lexus IS300, Mazda RX-7, Mazda RX-8, Audi TT, Toyota Supra i jeszcze kilka, a także już odkryte modele, ale z jakimś dodatkiem od EA (np. spoilerem – którego nie możemy już zmienić). Po wyborze naszego czterokołowca, który kosztuje 10 PTS, a nasz budżet początkowy właśnie tyle wynosi – spłukani, gotowi jesteśmy stanąć na linii startu w pierwszym wyścigu. Jeśli go wygramy, dostaniemy te „punkty?/pieniądze? = PTS”, za które możemy kupować i wypełniać garaż wypasionymi furami, a aby były wypasione, należy je odpowiednio tuningować… czyli wszystko w NFS:U2 po staremu.
Z naszym nowo zakupionym ZWYKŁYM samochodem, w kolejnych opcjach wybieramy wyzwanie:
„CIRCUIT” – to wyścig składający się z kilku okrążeń. Występują tu również odmienne tryby: na przykład musimy być pierwsi na mecie ze wszystkich startujących, lub wygrać wyścig składający się z czterech okrążeń, w którym ostatni zawodnik odpada przez nokaut co okrążenie i tak, aż zostanie dwóch najszybszych. Możliwy jest jeszcze zwykły time trial z wyznaczonym czasem liczonym do zera. Warto zaznaczyć, że w „CIRCUIT” mamy trzy poziomy trudności: „Level 1”, „Level 2” i „Level 3” – tłumacząc na nasze: łatwy, średni i trudny – choć różnie to bywa, bo i tak główną rolę odgrywają tu osiągi naszych pojazdów.
„OWN THE ZONE” -czyli wyścig, w którym na mapce nasza trasa została podzielona na kilka sektorów. Przez każdy z nich przejechać musimy jak najszybciej, wtedy dany odcinek zostanie zamalowany przypisanym do nas kolorem. Im bardziej mapa zostanie zamalowana przez nas – tym większe szanse na zwycięstwo.
„DRAG” – na prawie prostym odcinku drogi (z przeszkodami lub bez) musimy w odpowiednim momencie zmieniać biegi, a krzyżakiem w lewo i prawo pas, na którym się znajdujemy.
„BONUS EVENT” – to mini gierki, które co jakiś czas występują między kolejnymi wyścigami. Wykorzystuje się tu ekran dotykowy i tak musimy w odpowiednim momencie kliknąć stylusem w ekran, lub w odpowiednio zamalowane kółeczko, gdy na czymś podobnym do oscyloskopu przeskakują różnego koloru punkty. Takie to średnie i nie fajne, wciśnięte chyba na siłę. Nie jest to nic konkretnego, a trzeba wykonać zadanie osiągając odpowiedni wynik, aby odblokować kolejne części niezbędne do zmodyfikowania pojazdu. Gry są zaledwie cztery, ale na trzech poziomach trudności. Gdy już zostaną one odblokowane, możemy w nie zagrać wybierając z głównego menu „MINI GAMES”.
Need for Speer Underground 2 na DSa nie jest zły, ale też nie jest rewelacyjny. Graficznie wygląda wszystko OK, ale nie jest to piękny, kolorowy Mario Kart. Gra jest ciemna, bo wyścigi odbywają się przecież nielegalnie w nocy. Akurat w momencie, kiedy postanowiłem grać w NFS:U2 na DSie, czekałem na DS Lite. Grając na zwykłym DSie można się strasznie zmęczyć wysilając wzrok, bo czasem słabo było widać przeszkody w postaci innych pojazdów poruszających się po naszej drodze, co gorsza – często koloru szarego, nagle pojawiające się gdzieś w oddali. Po kilku dniach przerzuciłem się na DS Lite i na lepszym wyświetlaczu gra stała się łatwiejsza – no ale chyba nie powinienem opisywać różnic wynikających z gry na DS i DS Lite – bo to sprawa techniczna, niż wynikająca z samej gry. Warto jednak o tym wspomnieć, bo gra nie należy do bujnie kolorowych, wręcz przeciwnie, jest dosyć ciemna … co trzeba zaznaczyć.
Sterowanie nie przynosi większych problemów, zależy też ono od pojazdu, który ma swoje osiągi i jest szybki, ma lepsze przyspieszenie, bądź jest sterowny. Pojazdy musimy ulepszać i przebierać między nimi, czy potrzebny nam taki, w którym prędkość odgrywa główną rolę, czy może ten, którym będzie nam się lepiej kierowało. Niektóre samochody mają nadsterowność i lekkie otarcie się o bandę wprawia je w drgania, nad którymi przy dużej prędkości trudno zapanować, jedynym wyjściem wtedy jest dachowanie i kilka przewrotek lub zatrzymanie pojazdu. Fizyka i kolizje nie są wcale zbliżone do realizmu. Jadąc długą prostą z maksymalną prędkością, gdy zdarzy nam się rypnąć w pojazd z naprzeciwka, to albo wylecimy „gdzieś” i przekoziołkujemy kilka razy lub staniemy jak wryci z takim dziwnym odczuciem spowolnienia, że chcemy jechać, ale musimy się odbić i trochę cofnąć – taki matrix. … Jak się sprawują nasi rywale? Hmm – lecą jak pociski, czasem widać z tyłu zbliżającego się oponenta, który z pewnością przypierdzieli w nas z całym impetem i albo stanie z nami w poprzek, albo tylko nas wybije z trajektorii, stracimy panowanie, a jemu uda się jakimś cudem przejechać dalej. Wróg nie śpi, zapierdziela jak głupi, ale – jest głupi. Na ostatnim okrążeniu nie warto się poddawać, bo wszystko się może zdarzyć i nawet będąc ostatni, możemy być pierwsi – wyprzedzając przeciwników, porozbijanych na innych pojazdach lub bandach.
Tuning samochodów, tak jak w wersjach na konsole stacjonarne, polega na doborze koloru, spojlerów, różnego rodzaju wlotów powietrza na masce i dachu, wyboru felg i kolorowych naklejek itd. Jest też możliwość wykonania własnej grafiki w prostym edytorze, którą później można zamieścić na masce pojazdu i drzwiach.
Podsumowując, gra nie należy do hitów na DSa, jest to średni produkt i tak też do niego podchodziłem. Przez pewien początkowy okres grania nawet zaciekawiła mnie ta wersja, lecz nie trwało to długo. Tras mamy kilka – cztery, może pięć. Dla utrudnienia są jakoś tam pozmieniane lub w odbiciu lustrzanym. Utrudnienie stanowi też intensywność zwykłych pojazdów które należy omijać – czyli takie przeszkadzajki na drodze. Można w NFS:U2zagrać, ale spodziewać się czegoś dobrego nie należy, choć konkretnym crapem też to nie jest – coś pomiędzy.
Need for Speed Underground 2
NINTENDO DS