Wiele zrecenzowanych przeze mnie gier wiązało się u mnie z mniej lub ciekawszą historią ich odkrycia. Onimusha 3 Demon Siege jest tu jednak wyjątkiem. O grze usłyszałem kiedyś w jednym z programów poświęconych elektronicznej rozgrywce, emitowanym w telewizji 4 Fun TV. Nie posiadałem jednak wtedy Playstation 2 więc tylko wzruszyłem ramionami. Gdy już jednak nabyłem drugą konsolę stacjonarną Sony, tytuł ów mi się przypomniał. Jednak jako psychofan Japonii sceptycznie podchodziłem do pomysłu mieszania epok dawnego Kraju Kwitnącej Wiśni ze współczesną Francją. Nie byłem do końca przekonany czy ten patent wypali. Oj, jak bardzo się myliłem.
Paryż płonie i tym razem nie jest to wynik kolejnych protestów ze strony imigrantów. To znaczy, w sumie są to nielegalni imigranci i to dość nietypowi. Otóż szalony, japoński lord Oda Nobunaga otwiera portal czasowy i przenosi swoje hordy demonów z Kraju Kwitnącej Wiśni roku 1582 do współczesnej Francji. Dzieje się tak na skutek przegranego starcia, do jakiego doszło między nim a Samanosuke Akechi, który chciał powstrzymać Odę przed podbiciem całego świata. Nobunaga sądził, że przenosząc się do innej ery, łatwej będzie mu osiągnąć swój cel. Nie przewidział jednak, że Samanosuke również tam trafi, a do tego zyska nietypowego sojusznika w postaci policjanta Jacquesa Blanc (w tej roli Jean Reno). Otwarcie portalu do innej epoki wywołuje jednak zakrzywienie czasoprzestrzenne, które sprawia, że choć nasz samuraj trafia do Francji roku 2004, to policjant ląduje w Japonii w 1582 roku. Aby powrócić do swoich światów, nasi bohaterowie muszą pokonać Nobunagę i jego demoniczne pomioty. Choć historia wydaję się dość sztampowa, trochę głębi dodaje przedstawienie osobistych problemów rodzinnych, z jakimi boryka się Jacques. Całość opowieści potęguje także duży rozmach, z jakimi została ona przedstawiona. Zwłaszcza wysokiej jakości przerywników filmowych, których, choć jest dużo, to nie przynudzają i ogląda się je naprawdę ze sporym zaciekawieniem. Idealnie komponują się z całą rozgrywką, nie wybijając z rytmu.
Jak się pewnie domyślacie zarówno Samanosuke jak i Jacques są grywalnymi postaciami w Onimusha 3. Parę razy, wejdziemy także w skórę narzeczonej tego drugiego, Michelle. W trakcie zabawy towarzyszyć będzie nam skrzydlata wróżka Ako. Choć obie postacie znajdują się w odległych od siebie czasach, to okazjonalnie przyjdzie im wymienić miedzy sobą przedmioty lub je modyfikować. Co ciekawe niektóre działania w przeszłości mają wpływ na teraźniejszość. Na przykład jeśli Samanosuke posadzi nasiono w okresie Szogunatu to w czasach współczesnych, w tym samym miejscu zobaczymy olbrzymie drzewo. Ekstra! Szkoda, że tego typu sytuacji w grze jest tak mało.
Jak to w slasherach bywa, główny trzon rozgrywki opiera się na zabijaniu olbrzymiej ilości wrogów. To też, do tego zadania trzeba mieć odpowiedni oręż. Akechi jak na samuraja przystało, walczy przy pomocy miecza, z kolei Jacques w walce korzysta z bicza, co jak na XXI wiek wydaję się dość nietypowym orężem. Nie są to jednak jedyne narzędzia mordu, z jakich będziemy korzystać. Każda z postaci może używać czterech rodzajów broni. Pierwsze są nastawione na szybkość, drugie na siłę, a trzecie na zasięg. Czwarty rodzaj, to bronie specjalne, z których skorzystamy najrzadziej. Oprócz tego wyposażeni jesteśmy w rękawicę, która absorbuje dusze pokonanych wrogów. Posłużą nam one jako waluta w ulepszaniu naszego oręża, którego dokonujemy w specjalnym zwierciadle służącym nam także jako savepoint, a także miejsce, gdzie możemy przećwiczyć nowe ciosy. Każda broń ma trzy poziomy rozwoju i osiągnięcie niektórych z nich, jest niezbędne, by otworzyć sobie drogę do niektórych lokacji. Niestety wprowadza to element grindu, gdyż parę razy zdarzyło się, iż mój oręż był za słaby i nie mogłem przekroczyć kolejnego przejścia. Musiałem wracać się do lokacji wiecznie respawnujących się wrogów i walczyć z nimi tak długo aż zebrałem odpowiednią ilość energii.
Wchłanianych dusz jest kilka rodzajów. Jedne odnowią nasze zdrowie, drugie odnowią manę, którą wykorzystamy do magicznych ataków, a trzecie odblokują tryb Onimusha Mode, w którym nasz bohater, na krótki czas, zmienia się w demoniczną postać, zadając olbrzymie obrażenia i będąc niewrażliwym na ataki wroga. Ważną rolę w grze pełni wspomniana wcześniej Ako. Wróżka przy pomocy fioletowego zwierciadła może odwiedzać naszych bohaterów i przenosić rzeczy między epokami, w jakich się znajdują. Dodatkowo podnosi rzeczy pozostawione przez wrogów, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Jeżeli znajdziemy jej specjalne kimona, zyskamy dodatkowe premie. Na przykład biały strój będzie stopniowo regenerował nasze zdrowie, a żółty sprawi, że z wrogów zaczną wypadać dusze po każdym uderzeniu.
Jak na osobę, która dużo czasu spędziła przy serii Devil May Cry, zaskoczył mnie system walki Onimushy 3. Jest zdecydowanie bardziej taktyczny i w większym stopniu zachęca do parowania i umiejętnego kontrowania niż bezmyślnego naciskania przycisków odpowiedzialnych za atak. Dlatego warto przed rozpoczęciem zabawy przejść świetnie zaprojektowany samouczek, by zgłębić techniki walki. Ukończenie misji treningowych, dodatkowo daje nam dostęp do bonusowych przedmiotów, które wspomogą nas w naszej przygodzie. Szczerze powiedziawszy, system walki bardzo przypadł mi do gustu i czerpałem olbrzymią radochę z każdego starcia. W walce wspomoże nas również magia, ale warto zostawić ją sobie na silniejszych przeciwników, gdyż wskaźnik many kurczy się przy jej użyciu wyjątkowo szybko. Ogólnie oglądanie naszych bohaterów w walce prezentuję się obłędnie, ruchów kataną Samanosuke nie powstydziłby się najlepszy szermierz, a Jacques wywija biczem w taki sposób, że zazdrościć mu może sam Simon Belmont z Castlevanii. Pochwalić należy także twórców za bestiariusz. Powalczymy m.in. z zombie samurajami w kilku odmianach (szermierze, łucznicy, siepacze), potworami ninja, górskimi ogrami, magami i wieloma innymi dziwactwami, które trudno mi nawet opisać. Nie mogło zabraknąć również bossów. Tu zmierzymy się np. z dwugłowym monstrualnym psem, generałem armii Ody: Ranmaru, a nawet uzbrojonym po zęby mechem. Projekty wrogów są na wysokim poziomie i należą się za nie twórcom wielkie brawa.
Oprócz walki Onimusha 3 parokrotnie zmusi nas do myślenia. Nie raz znajdziemy jakiś przedmiot i będziemy musieli się zastanowić, w jaki sposób go wykorzystać. Oprócz tego natrafimy też na łamigłówki logiczne przypominające trochę Pipe Manie. Musimy tak ustawić linie w wyżłobionych korytkach by, połączyły się w całość, scalając trasę z jednego punktu do drugiego. Myk polega na tym, że mamy ograniczoną ilość ruchów. Nie są one specjalnie wymagające, ale nagradzają nas ciekawymi przedmiotami.
Gra imponuje jeśli chodzi o kwestie graficzne. Do animacji głównych bohaterów wykorzystano technologie mocapu, co widać po ich niezwykle naturalnych ruchach. Twórcy, przed premierą, chwalili się, że gra ma zostać wykonana w pełnym 3d bez żadnych prerenderowanych teł. Jak powiedzieli, tak zrobili. Onimusha 3 naprawdę wygląda ładnie. O postaciach i desiginie potworów pisałem już wcześniej, ale powtórzę, iż prezentują się wyśmienicie. Lokacje wyglądają raz lepiej raz gorzej, ale jest tu czym się zachwycić. Najbardziej urzekła mnie japońska wioska z bujną roślinnością. Paryż już trochę mniej, ale ciągle nie jest źle. Gra świateł jak i ilość detali naprawdę oczarowuje i pokuszę się o stwierdzenie, że jest to jeden z najładniejszych tytułów na Playstation 2. Przy tym Demon Siege cały czas utrzymuje stabilne 60 klatek z okazjonalnymi spadkami płynności gdy za wiele dzieje się na ekranie.
Muzyka jest bardzo klimatyczna. Świetnie oddaje klimat zarówno XVI wiecznej Japonii jak i współczesnego Paryża. Dobrze współgra z tym co zobaczymy na ekranie, żonglując spokojnymi kompozycjami czy bardziej wzniosłymi w trakcie walki. Trochę zastrzeżeń mam do voice actingu. Jean Reno udziela swojej postaci głos jedynie na początku, gdy ta przemawia po francusku. Żeby postacie lepiej się mogły między sobą porozumiewać, Ako w pewnym momencie zmienia im język na angielski, gdzie już głos francuzowi podkłada inny aktor. Niby daję radę, ale to jednak nie to samo. Głosy pozostałych bohaterów brzmią dobrze i nie mam do czego się przyczepić.
Czy Onimusha 3 ma jakieś wady? Owszem, ale niezbyt dokuczliwe. W trakcie walki możemy namierzać wrogów, tak by wszelkie ataki były kierowane w ich stronę. Opcja fajna, ale przełączanie się między zaznaczonymi wrogami za pomocą prawej gałki jest niezbyt wygodne. Irytują też niektóre postacie poboczne, które potrafią się ustawić w taki sposób, że blokują nam drogę i ciężko je ominąć. Praca kamery (ta ustawiona jest w stylu znanym z Resident Evil czy Devil May Cry) też czasami zawodzi i denerwuje. W samej historii również natrafimy na trochę absurdów, które powodowały u mnie uśmiech politowania. Więcej grzechów nie pamiętam.
Choć to mój pierwszy kontakt z serią, to Onimusha 3 Demon Siege bardzo mi się spodobała. Świetny system walki, piękna oprawa audiowizualna i znakomita obsada, przełożyły się na niezwykle udaną pozycję, która okazała się jednym najlepszych slasherów, w jakiego grałem. Zagrać polecam. No bo skoro Onimusha to ty też musisz… he he he.
Onimusha 3 Demon Siege
PLAYSTATION 2
Jedna z tych nielicznych gier ktorych jako posiadacz konkurencyjnej platformy szczerze zazdroscilem posiadaczom PS2. Po jakims czasie zawitala i u mnie – baaaardzo milo wspominam obcowanie z Onimusha 3, i uwazam ze jak najbardziej zasluguje ona na jakiegos remake po latach. Co ciekawe pozostale czesci Onimushy nigdy juz mnie tak bardzo nie grzaly (mimo ze mam je wszystkie). Jedah – bardzo dobra recka, widac ze warsztat poszedl mocno do gory! Gratuluje i fajnego tekstu i wyszukania tej nieco juz zapomnianej gry do recenzji 🙂
Dziękuje za miłe słowa. 🙂 Seria zdecydowania zasługuje na większy rozgłos. Pamiętam, że rok temu na Netflix premierę miał serial animowany. Bardzo udany moim zdaniem.
Recenzja na świetnym poziomie. Co do gry to wspominam ja bardzo ciepło.Choć z całej serii najwięcej czasu spędziłem przy Onimusha Tactics 😉