Mimo iż kochamy gry, warto czasem zrobić mały „skok w bok” i obejrzeć jakiś film, lub przeczytać książkę. Najlepiej taką, która pozwoli nam lepiej wczuć się w przedstawiony w danej grze świat. Dlatego też, przed zagraniem w klasyczne „Alone in the Dark” warto zapoznać się z opowiadaniami Howarda Phillipsa Lovecrafta a przed posiedzeniem przy „Eternal Drarkness” dobrym pomysłem może być lektura twórczości Edgara Allana Poe. Natomiast gdybym miał zaproponować odpowiednią lekturę przed grami z serii „S.T.A.L.K.E.R.” odpowiedź była by jedna – „Piknik na skraju drogi” braci Strugackich.
Literatura z gatunku fantastyki naukowej stanowi bardzo dobrą podstawę dla twórców zarówno filmów jak i gier. Podróże w kosmos, inwazje obcych, post apokaliptyczne światy – dają różnego rodzaju możliwości budowania akcji oraz wprowadzania ciekawych koncepcji (pseudo)filozoficznych i (pseudo)naukowych. Przy czym niezależnie od tego czy mamy do czynienia z książką, filmem lub grą zazwyczaj swój wzrok kierujemy w stronę produkcji zachodnich („Obcy”, „Terminator”, „Matrix”…) lub dalekowschodnich – japońskich („Akira”, „Ghost in the Shell”…) często pomijając równie wartościową twórczość radziecką. A z taką w przypadku „Pikniku na skraju drogi” mamy do czynienia.
Akcja stworzonej przez Arkadija i Borisa Strugackich powieści ma miejsce w miasteczku Harmont w Kanadzie. Jest to jedna z sześciu lokacji na Ziemi, gdzie jakiś czas wcześniej wylądowali „Obcy”. Wyjątkowość Harmont polega na tym, że była to jedyna miejscówka, którą podczas inwazji zamieszkiwali ludzie. Zresztą sam incydent jest zaledwie wspomniany – „Obcy” stosunkowo szybko opuścili naszą planetę, pozostawiając pewnego rodzaju bałagan, stanowiący sześć stref wypełnionych zabójczymi substancjami oraz przedmiotami niezbadanego przeznaczenia. W celu ochrony ludzkości przed niebezpieczeństwami płynącymi ze stref a z drugiej strony badaniami naukowymi nad pozostawionymi w nich pozaziemskich artefaktów powołano Międzynarodowy Instytut Obcych Cywilizacji.
Pracownicy instytutu podczas nielicznych wypraw w celu eksploracji strefy dysponują specjalnymi ochronnymi kombinezonami oraz środkiem transporty nazywanym „latającym kaloszem”. Mimo wykorzystania najnowszych zdobyczy techniki, podczas wypraw nadal zdarzają się wypadki – w tym także śmiertelne. Miejsca o zmiennej grawitacji zwane „krwawymi polami”, „palący kurz” czy też „upiorna flegma” to tylko niewielki wycinek atrakcji czekających na śmiałków odwiedzających miejsca lądowania „Obcych”. Natomiast w laboratoriach instytutu naukowcy głownie zajmują się badaniem wyniesionych ze strefy przedmiotów – głownie „pustaków”, czyli dwóch miedzianych dysków znajdujących się w pewnej odległości od siebie, połączonych niezbadaną siłą – gdyż jak dotąd nikomu nie udało się zmienić położenia dysków względem siebie.
Obok naukowców, eksploracją strefy zajmuje się stworzona przez braci Strugackich nowa grupa zawodowa nazwana „stalkerami”. Stalkera moglibyśmy określić pewnego rodzaju złodziejem, który ryzykując własnym zdrowiem i życiem nielegalnie wynosi ze stref przedmioty pozaziemskiego pochodzenia, którymi następnie handluje między innymi w lokalnym barze. Obok eksploracji zakazanych miejsc, stalkerzy głównie piją wódkę oraz zdradzają swoje żony.
„Piknik na skraju drogi” podzielony jest na cztery rozdziały. W pierwszym rozdziale powieści poznajemy 23letniego Redricka Schuharta, który pracuje na dwa fronty – jest pracownikiem naukowym – eksploratorem strefy w Międzynarodowym Instytucie Obcych Cywilizacji a po godzinach dorabia sobie jako stalker. Ponieważ motorem napędowym działań stakerów są pieniądze, to sprawy bezpieczeństwa schodzą na dalszy plan, przez co są oni wstanie wynieść ze strefy przedmioty niedostępne dla naukowców –między innymi „bateryjki”, „szpilki”, „bransolety”… Rozdziały drugi oraz czwarty stanowią kolejne wyprawy Schutarta (tym razem już w wieku odpowiednio 28 oraz 31lat) do strefy, z tym że Redrick jest już tylko stalkerem – eksploratorów instytutu z powodu śmiertelnych zagrożeń zastąpiły nieudolne maszyny.
W przypadku opisów wypraw, autorzy skupili się nie na samym przebiegu generalnie dość krótkich akcji, ale na budowaniu odpowiedniego klimatu zagrożenia zarówno ze strony strefy jak i pilnujących jej strażników gotowych strzelać do wszystkie co się rusza.
Odmiennym od pozostałych ale bardzo ciekawym jest trzeci rozdział powieści, którego główna cześć stanowi rozmowa Rciharda Nounana (dostawcy sprzętu elektronicznego dla instytutu) z profesorem Pealmanem, której tematem są różne koncepcje naukowo-filozoficzne starające się wytłumaczyć celowość wizyty „Obcych”, powstania stref i pozostawionych w nich przedmiotów.
Patrząc na „Piknik na skraju drogi” w ujęciu całościowym, odnoszę wrażenie, że wyprawy do strefy nie są tak naprawdę najważniejsze, gdyż nasza uwaga zostaje skupiona na wpływach istnienia strefy na życia pojedynczych stalkerów, życia mieszkańców Harmont, oraz całej ludzkości.
Mimo iż akcja powieści została umieszczona w Kandzie i możemy ulec wrażeniu, że autorzy przedstawiają swoją wizję zachodu, jednakże znajdziemy tam zbyt wiele elementów będących źródłem badań sowietologów. Dlatego też możemy uznać Kanadyjskie miasteczko Harmont za maskę, pozwalającą na opisy sytuacji i zachowań o których w Związku Radzieckim (a dokładniej o Związku Radzieckim) nie było wolno pisać.
„Piknik na skraju drogi” powstał w 1972 roku, na 14 lat przed awarią Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i powstania wokół niej strefy zamkniętej, pewne sytuacje i zachowanie wynikłe z tego powodu okazały się zaskakująco podobne do tych opisanych w powieści. Ale to już temat na inny artykuł.
Zbiór polecam, osobiście zdążyłem przeczytać tylko Piknik zanim musiałem oddać siostrze jako część prezentu ślubnego. Strugaccy stworzyli szalenie intrygujący i zarazem przerażający świat.