Firmę Square zna każdy gracz. Do popularności tego gamedevelopera przyczyniła się głównie zapoczątkowana w 1989 roku seria gier Final Fantasy. Jednak tak naprawdę mało kto zna wcześniejsze dokonania tego studia. Oprócz RPGów firma tworzyła wcześniej także gry zręcznościowe, visual novel, shootery, a nawet samochodówkę. Właśnie na tej ostatniej grze chciałbym się dziś skupić. Zapnijcie pasy, przed wami recenzja Rad Racer na NES.
Rad Racer powstało w 1987 roku i usadawia gracza za kierownicą Ferrari 328 lub bolidem Formuły 1, w którym to musi walczyć z czasem na ośmiu różnych trasach. Oprócz naszego auta po trasie poruszać się będą inne samochody, jak VW Beetle, Lotusy czy Lamborghini. Ich rola nie sprowadza się jednak do ścigana z nami, a raczej przeszkadzaniu nam w dotarciu do mety. Jednak w trakcie całej gry naszym największym wrogiem będzie czas. Rad Racer to typowa samochodówka typu time attack. Musimy zaliczać kolejne punkty kontrolne, które częściowo odnawiają stracony czas, aż do osiągnięcia mety. Zarówno Ferrari 328, jak bolid F1 posiadają taką samą moc osiągając 255 km/h, identyczne przyspieszenie i turbo, więc wybór jest czysto kosmetyczny.
Wśród ośmiu etapów pojeździmy m.in. w Atenach, San Francisco, w Wielkim Kanionie czy na wybrzeżu. Jednak nie licząc widoków, jakie zobaczymy w odległym tle i różnych kolorów pobocza, poszczególne trasy są podobne z płaskim poboczem i okazjonalnymi pagórkami. Im dalej zajedziemy, tym trudniejsze czekają na nas etapy, które to będą wymagać od nas coraz lepszej techniki jazdy. Dodatkowo inni kierowcy staną się coraz bardziej irytujący. Jeśli już o nich mowa, to potrafią mocno uprzykrzyć nam życie. Nie dość, że często pojawiają się znikąd, to jeszcze potrafią zmieniać pas bez wcześniejszej sygnalizacji, jadąc około 200 km/h. Co ciekawe, w przeciwieństwie do takiego F1 Race kontakt z innym samochodem nie kończy się rozwaleniem naszej maszyny, a jedynie odbiciem się od niego. O ile, jeżeli uderzymy rywala od tyłu, nie poniesiemy większych konsekwencji, poza tym, że zostaniemy spowolnieni, to uderzenie od boku spycha nas na przeciwległy pas, a w najgorszym wypadku na pobocze. Kontakt z przeszkodami tam się znajdującymi (znaki, drzewa, latarnie, itp.) jest dużo bardziej bolesny. Nasz wehikuł skończy koziołkując dwukrotnie, by ostatecznie roztrzaskać się o podłoże. Powoduje to totalne zniszczenie auta i czekanie na ponowny powrót na drogę, który trwa irytująco długo i sprawia, że tracimy cenny czas. Co jeszcze denerwuje to fakt, że wyjeżdżając na pagórek, nie widzimy auta z niego już zjeżdżającego, co sprawia, iż niekiedy dostrzeżemy inny samochód w ostatniej chwili i będziemy mieć ułamki sekundy na reakcję.
Rad Racer nie jest typem gry, gdzie starczy wcisnąć gaz do dechy i sunąć beztrosko przez wszystkie trasy. Szczególnie gdy używasz turbo, często będziesz zwalniał bądź wciskał hamulec na ostrzejszych zakrętach, by uniknąć rozbicia się o przeszkody umieszczone na poboczu. Ostrożni kierowcy są szczególnie nagradzani większą ilością dodatkowego czasu otrzymywaną przy punktach kontrolnych. Dlatego szybko stwierdziłem, że lepiej jechać wolniej przy zakrętach i mieć pewność, że ominie się inne samochody, które przeważnie jadą wolniej ode mnie. Zdarzały się także sytuacje, gdzie siłą rzeczy musisz zwolnić, ponieważ Ci przeklęci kierowcy zablokują wszystkie trzy pasy ruchu! Jedyne co można wówczas zrobić, to czekać aż jeden przyhamuje i wykorzystać wówczas lukę między nimi.
Chociaż Rad Racer ma pewne irytujące wady, posiada także kilka zupełnie unikatowych rozwiązań. W czasie jazdy możemy zmienić utwór w grze na jeden z trzech dostępnych, z których wszystkie brzmią w miarę przyzwoicie. To świetny pomysł, zwłaszcza jeśli dana melodia nam się nie podoba lub znudziła. Jednak jeszcze bardziej bajerancka jest druga opcja. Mianowicie, jeśli wciśniemy Select, gra przechodzi w tryb 3D. By się nim cieszyć, starczy ubrać dołączone do gry specjalne okulary. Zakupiony przeze mnie egzemplarz był ich jednak pozbawiony, a na inne posiadane przeze mnie „patrzałki” tego typu – gra nie reagowała, więc nie mogłem sprawdzić tej opcji.
Zganiłem już grafikę otoczenia w Rad Racer, za to pochwalę projekty pojazdów. Zostały one bardzo szczegółowo odwzorowane i łatwo można rozpoznać markę poszczególnych aut. Gra świetnie oddaje poczucie prędkości. Nie jest to co prawda efekt na miarę F-Zero, ale jak na owe czasy daje radę. Muzyka w grze jest bardzo dobra, ale efekty dźwiękowe bywają powtarzalne, szczególnie pisk opon przy wchodzeniu w zakręt. To najbardziej denerwuje, gdyż zagłusza dobrą muzykę w tle.
Rad Racer, mimo swoich wad, jest całkiem przyjemną ścigałką. Swego czasu grałem w ten tytuł dużo i okazyjnie do niego wracam. Choć z pewnością NES posiada w swojej bibliotece lepsze gry samochodowe, warto tej grze dać szansę.
Rad Racer
NES