RecenzjaGame Boy

Alleyway

Loading

Alleyway to klon Arkanoida – jednej z pierwszych gier, które przecierały szlaki elektronicznej rozrywce i święciły triumfy popularności w pierwszej połowie lat 80-tych XX wieku.

W całe zamieszanie nie wiadomo dlaczego został wmieszany Mario. Wsiada on do statku i rozpoczyna rozbijanie płytek rozsianych na planszach. Fabuły jak widać nie ma żadnej. Nasze zadanie to rozbicie wszystkich cegiełek znajdujących się na planszy, w której się znaleźliśmy. Naszą bronią jest piłeczka odbijana przy pomocy paletki znajdującej się u dołu ekranu. Na planszy porozmieszczane są bloczki w 3 odcieniach szarości i każdy z nich jest inaczej punktowany co jest istotne bowiem za każde zdobyte 1000 punktów dostajemy dodatkowe życie. W trakcie gry natrafimy również na bloki których nie można w żaden sposób rozbić – stanowią one swoistą przeszkodę, bowiem w większości przypadków blokują one dostęp do bloczków znajdujących się wyżej. Plansze można podzielić na swoiste cztery etapy. Na pierwszej planszy zapoznajemy się z układem i rozmieszczeniem klocków, na następnej mamy do czynienia z tym samym rozstawieniem cegiełek z tym, że przemieszczają się one poziomo po planszy (znikając z jednej strony ekranu pojawiają się z drugiej). W trzeciej planszy bloczki obniżają się w dół zawężając pole naszej rozgrywki. Ostatnia czwarta część to plansza bonusowa, gdzie w określonym czasie musimy zbić wszystkie bloczki. Jeśli nam się to uda to otrzymujemy 1000 punktów – a więc jedno dodatkowe życie. Po zaliczeniu takiego całego etapu przechodzimy do kolejnego z innym ułożeniem cegiełek i zabawa rozpoczyna się na nowo.

Warto wspomnieć, że w Alleyway w stosunku do oryginału zrezygnowano niestety z największej atrakcji – z bonusów wylatujących ze zbitych cegiełek. Możemy wiec zapomnieć o słynnym rozciągnięciu paletki, rozmnożeniu piłeczek czy laseru. Szkoda bo z pewnością uatrakcyjniłoby to jałową rozgrywkę.

Od strony graficznej gra prezentuję się raczej nieciekawie. Mamy tylko topornie wykonana paletkę i bloczki w różnych kolorach. Dobrze, że chociaż czytelnie to wszystko wygląda i dzięki temu ułatwia rozrywkę. Oprócz tego, że bloczki są lekko cieniowane to nic więcej chyba nie można powiedzieć … no bo cóż więcej można mówić o małych prostokącikach symbolizujących cegiełki.

Muzyki w trakcie samej gry nie uświadczymy zbyt wiele, bo oprócz kawałka na stronie startowej będzie dane posłuchać nam jedynie jeszcze jednego utworu w trakcie rozgrywki na planszy bonusowej. Dźwięki ograniczają się do odgłosów zbijania bloczków i odbijania się piłeczki. Niewiele tego jest – po prostu skromnie.

Alleyway mimo swojej prostoty potrafi wciągnąć na kilkadziesiąt minut. Denerwujący jest jednak fakt, że po stracie ostatniej paletki musimy rozpoczynać grę od początku. Jest to na tyle irytujące, że odechciewa się grać. Po jakimś czasie wraca się jednak do rozgrywki, a to oznacza że coś w tej grze musi być skoro przyciąga ponownie Szczególnie ci, którzy grali w oryginalnego Arkanoida powinni znów załapać bakcyla. Gracze nowszej daty pewnie przejdą obok gry obojętnie, no bo cóż może być ciekawego w odbijaniu paletką malutkiej piłeczki?

Ocena ogólna

Alleyway

GAME BOY

Grafika
30%
Dźwięk
40%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.