RetroAge Recenzja, PlayStation 3 Assassin’s Creed IV: Black Flag
RecenzjaPlayStation 3

Assassin’s Creed IV: Black Flag

Loading

W Assassin’s Creed 3 elementem, który najbardziej spodobał się większości graczy, było pływanie statkiem i wykonywanie misji morskich z tym związanych. Ubisoft, najwyraźniej, również dostrzegł spory potencjał i na tej nowince postanowił oprzeć kolejną część walki asasynów z templariuszami. Pytanie tylko, czy aby seria za bardzo nie odpłynęła od swoich pierwotnych założeń.

Assassin’s Creed IV: Black Flag to, wbrew nazwie, szósta odsłona gier o skrytobójstwach. Choć tak naprawdę główny bohater nawet nie jest asasynem. Edward Kenway to ojciec Hayatama znanego z poprzedniej części, który wiedzie sobie piracki żywot, zupełnie nie mając pojęcia o Templariuszach, Prekursorach i całym konflikcie wokół, którego kręci się fabuła całej serii. Jednak wraz z rozwojem historii wplątuję się w ową drakę, w momencie gdy dowiaduje się o istnieniu tajemniczego Obserwatorium, będącego również obiektem zainteresowań obu zwaśnionych stron. Jego główną motywacją są zawsze pieniądze i dobro załogi. Edward to największy luzak ze wszystkich bohaterów serii i bez wątpienia jest postacią, którą szybko będziemy w stanie polubić. Sama akcja przenosi nas do roku 1715 i rozgrywa się na Karaibach. Również tutaj nie zabraknie znanych postaci historycznych jak Czarnobrody, Woodes Rogers czy Charles Vane. Trzeba przyznać, że postacie te zostały znakomicie napisane i sprawiają, że historię śledzi się z zaciekawieniem. Tradycyjnie wszystkie notki historyczne powrócą w encyklopedii Abstrego.

  Główny bohater, choć nie ma wiele wspólnego z asasynami, zna zadziwiająco wiele ich sztuczek. Znakomicie radzi sobie z ukrytym ostrzem, zabijając wrogów z ukrycia, wyskoku bądź wykonując podwójne morderstwa. Wspina się z tą samą gracją co jego poprzednicy, a i skoki wiary świetnie mu wychodzą. Potrafi też korzystać ze Wzroku Orła, co znacząco ułatwia identyfikację celu czy innych kluczowych elementów dla misji. Naszego pirata wyróżnia jednak ekwipunek. Tym razem korzysta z dwóch szabli zamiast jednej. Tyle samo ma na wyposażeniu pistoletów. Dodatkowo możemy skorzystać z bomb dymnych lub trujących strzałek. Sama walka w ogóle się jednak nie zmieniła. Dalej, gdy siekamy jednego wroga, reszta tylko obserwuję, czekając na swoją kolej. Ciągle najlepszą metodą jest oczekiwanie na atak i kontrowanie w odpowiednim momencie. Ten element od dawna prosi się o zmianę. Niestety, nie tym razem.

  Czwórka kompletnie zrywa z historią Desmonda Milesa. Tym samym odczułem ulgę, nie musząc wykonywać beznadziejnych zadań z jego udziałem. Jednak wcale nie oznacza to, że nie będziemy opuszczać Animusa. Tym razem przejmiemy kontrolę nad pracownikiem Abstrego i w przerwach od „piracenia” będziemy przechadzać się po siedzibie firmy. Tym razem naszą postać obserwujemy z perspektywy FPP. Choć fakt, że siedziba została zaprojektowana bardzo dobrze i znajdziemy w niej wiele smaczków, związanych z serią to rozwiązywanie logicznych łamigłówek w celu hakowania komputerów jest już upierdliwe. Nie po to kupuję grę akcji, by bawić się w takie rzeczy. Tak czy siak, momenty poza Animusem są już mniej inwazyjne i uciążliwe niż poprzednio, ale lepiej jakby w ogóle ich nie było.

   Jak już wspomniałem wcześniej, w grze przemierzamy karaibskie miasta i wyspy. Odwiedzimy m.in. Havanę, Kingston czy Nassau. Z racji charakteru mapy do większości miejsc trzeba będzie dopłynąć statkiem, co przy dłuższych podróżach bywa nużące. Na szczęście po odkryciu danego punktu i wdrapaniu się na szczyt możemy wrócić do niego za pomocą szybkiej podróży. Sama żegluga i walka na morzu zdają się wyglądać jeszcze lepiej niż wcześniej. Przede wszystkim samo manewrowanie stało się dużo przystępniejsze. Pływając przez Karaiby, możemy ratować dryfujących rozbitków (można ich włączyć do załogi), zbierać porzucone towary, napadać na konwoje lub statki handlowe łupiąc je z pieniędzy bądź atakować jednostki marynarki. Walcząc, możemy doszczętnie zatopić statek, zabierając pozostawiony towar albo uszkodzić na tyle, by móc dokonać abordażu. W tym drugim przypadku nasza Kawka (bo tak nazywa się nasz okręt) musi dopłynąć na określoną odległość tak by my i nasza załoga dostała się na pokład wroga. Po zabiciu określonej ilości marynarzy reszta ekipy poddaje się i zdobywamy pełen ładunek statku. Do bitw morskich możemy wykorzystać, działa pokładowe strzelające kilkoma rodzajami kul i kanonierkę. Wraz z postępami w grze i zarabianymi pieniędzmi, możemy ulepszać nasz statek, zmieniając go z leciwej łajby w postrach mórz i oceanów. Dodamy lepsze armaty, bardziej wytrzymały kadłub czy nowe żagle. Oprócz złota do rozwoju statku przydadzą się także inne zrabowane materiały jak drewno, metal czy tkaniny. Za pieniądze ulepszymy także ekwipunek Edwarda. Kupimy lepsze pistolety, szpady i inne gadżety. Co tu dużo mówić, na statku spędzimy większą część gry i ten element został naprawdę dobrze dopracowany.

  Oprócz tego dodano szereg misji pobocznych. Możemy zanurkować w celu znalezienia zatopionego skarbu, polować na wieloryby, rekiny pływając łódką i rzucając w nieszczęsne zwierzę harpunami czy zatapiać wrogie statki. Powrócą również, dobrze nam znane, eskortowanie ważnych osób, zabójstwa na zlecenie, zdobywanie fortów i polowanie na zwierzęta (tym razem będą to dzikie koty, iguany czy małpy). Te możemy oskórować i pozbawić kości oraz kłów, które posłużą naszemu bohaterowi do ulepszenia ekwipunku.

  Niestety to, co interesuję mnie najbardziej, czyli główne misje lądowe, są dość standardowe. Znowu będziemy śledzić wybrane cele, przemykać niepostrzeżenie na strzeżone tereny, podsłuchiwać rozmowy, zabijać z ukrycia, wtapiać się w tłum itd. Wszystko to jednak (łącznie ze wspomnianą wyżej walką) wygląda tak samo, jak wcześniej i mocno brakuje mi tutaj świeżych rozwiązań. Trudno również oprzeć się wrażeniu, że misje te były ciekawiej zrealizowane w poprzednich częściach. Twórcy widać niezbyt mieli pomysł na to, co dokładnie w tym aspekcie zmienić i próbowali odwrócić naszą uwagę pirackimi misjami. Powracają również stare problemy z przenikającymi się obiektami czy spadkami płynności.

   Graficznie Black Flag to majstersztyk. Wyspy prezentują się niezwykle urokliwie i kolorowo. Świetne wrażenie robią takze zmienne warunki pogodowe na morzu jak sztormy i huragany. Assasssin’s Creed IV posiada także najbardziej widowiskowo wyglądające bitwy morskie w historii gier wideo. Wybuchy armat przeszywające pokład wrogich fregat, ganiająca po pokładzie załoga starająca się gorączkowo bronić swojego okrętu, wielkie fale podmywające nasz pokład. Po prostu poezja. Warstwa audio również trzyma wysoki poziom. Najbardziej spodobały mi się szanty śpiewane przez naszych marynarzy, ale nie tylko. Odgłosy fal, śpiew mew i wreszcie sama muzyka brzmią wspaniale.

  Po ograniu Assassin’s Creed IV Black Flag miałem mieszane uczucia. Z jednej strony to znakomita gra piracka, jeśli nie najlepsza, jaka istnieje. Bitwy morskie i wszelkie inne aktywności na morzu sprawiają sporo radochy. Z drugiej strony dla mnie trzon rozgrywki od zawsze stanowiła likwidacja celów i skrytobójstwa a na tym polu rewolucji brak. Tym samym jestem „Czwórką” trochę rozczarowany i zdecydowanie bardziej wolałem poprzednie odsłony.

Ocena ogólna

Assassin’s Creed IV: Black Flag

PLAYSTATION 3

Grafika
90%
Dźwięk
90%
Grywalność
70%

Autor

Komentarze

  1. Bez kitu najlepszy Assasin i grywalność moim zdaniem jest znacznie większa niż 70%, choć faktycznie te wszystkie miasteczka nie mogą się równać z włoską Toskanią. Pozdrawiam

      1. @Jedah rozumiem zagadnienie, ale dla mnie to największy plus. Było go też troszkę w AC3 i też mi się fajnie grało. Bez tego jakoś wiało nudą

  2. Przeszedłem większość Asasynów. Ale Black Flaga nie mogę zmęczyć. Ciężko się gra w grę o asasynach bez asasynów… Świetna gra piracka – chociaż z tego pola wolę Pirates Gold!. Może w końcu ją skończę na Switchu (wyszła w bundlu z Rogue – nomen omen jedna z fajniejszych części).

  3. Dla mnie najlepszy Assassin. do tej pory, jak mam zły dzień to w jednej łapie pad w drugiej piwko i dla relaksu lubię popływać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.