RetroAge Recenzja, Xbox BloodRayne 2
RecenzjaXbox

BloodRayne 2

Loading

Rayne to kobieta dla mnie idealna. Ruda, zgrabna, dowcipna, potrafi się obchodzić z ostrzami i lubi ssać… krew. Ostatnio widziana, wyrzynała tłumy obłąkanych Niemców z hitlerowską zarazą mówiących po angielsku. Jak tu jej nie kochać? Bardzo mnie ucieszyła wieść o powrocie tej femme fatale w Bloodrayne 2. Moje wrażenia opisuję w niniejszej recenzji.

Chociaż twórcom wystarczyły tylko dwa lata na stworzenie sequela, to główna bohaterka, fabularnie potrzebowała aż 60 lat by wrócić do gry. Wstęp dzieje się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniej części. Rayne odnajduje swojego wampirzego ojca Kagana, który kolaborował z hitlerowcami głównie dla własnej korzyści. Poszukiwał odłamków klejnotu, który wygląda jak małe drzewko szczęścia. Powodu poszukiwania początek gry nie zdradza, więc i ja go zachowam. Rodzinne spotkanie zostanie przerwane eksplozją, z której Rayne wychodzi cało. Otrzepując się z odłamków rusza na poszukiwanie innych dzieci Kagana, tak by jego ród nie przetrwał, co ma być formą zemsty za zamordowanie rodziny Rayne. Tropienie rodzeństwa zajęło jej ponad pół wieku, i gdy w końcu trafia na ślad, okazuje się, że jej krwawa rodzinka planuje coś co nie pozwoli Rayne i stojącej za nią organizacji Brimstone stać obojętnie.

Kontrola
Pierwsze, co się rzuca w oczy to, oprócz seksownego wyglądu głównej bohaterki, jej dość rozbudowane kombinacje ciosów. Oprócz podstawowych i dość prostych układów ciosów, mamy teraz do dyspozycji również arsenał wykończeń. Są one różne w zależności czy walczymy z wrogiem twarzą w twarz, czy zabieramy się za niego od strony pleców. Dodatkowo wraz z rozwojem gry, Rayne nabywa nowe umiejętności i kombinacje. Ogółem, produkt oferuje ponad 30 kombinacji ciosów, jeśli wierzyć okładce gry.

Życie regenerujemy sobie po staremu, czyli łapiemy przeciwników i zatapiamy w nich swoje kły. Wygląda to dość spektakularnie, gdy rzucamy się w ich ramiona, oplatając nogami i dokonując naturalnego zabiegu transfuzji. Dodatkowo możemy sobie zwiększyć życie trafiając do specjalnych portali widzianych tylko przez wampirzy tryb widzenia. Taka eksploracja jest naprawdę wskazana, bo przeciwnicy potrafią nieźle przyłożyć. Chociaż pojedyncze osobniki nie stanowią zwykle zagrożenia, to grupa uzbrojonych napastników może być wysoce niebezpieczna.

W poprzedniej odsłonie bohaterka dysponowała obszernym arsenałem, który był dość rotacyjny w jej rękach. Bardzo szybko znikał, bo Rayne miała tendencje do strzelania z dwóch rąk jednocześnie (i w różnych kierunkach, co warto odnotować). Dość często przechodziło się wiec do swoich naturalnych ostrzy, przymocowanych do dłoni. W nowym wydaniu Rayne wchodzi w posiadanie tzw. „Carpathian Dragons”, które czerpią amunicję z krwii pokonanych wrogów, a gdy ta kończy się drenują życie bohaterki. Wydaje mi się to być zdecydowanie lepszym rozwiązaniem od starego założenia.

Jako dhampir (pół człowiek, pół wampir), Rayne dysponuje kilkoma ponad naturalnymi mocami. W tej odsłonie jednak zostały dość zauważalnie stępione. Bohaterka jest wolniejsza, nie skacze tak wysoko i daleko jak w pierwszej części. W zamian moce, które nam twórcy w swojej szczodrości zostawili, można rozwijać wraz z postępem w fabule. Co sprawia, że pod koniec gry jesteśmy przepotężnym demonem krwi.

Wrócił też łańcuch, ale w innej formie. Poprzednio służył głównie do ściągania przeciwników z dystansu i ewentualnie robienie z nich mimowolnych dawców krwi. Teraz dodano możliwość rzucania przeciwnikami w dowolnie wybranym przez nas kierunku. To okazało się być dla mnie prawdziwym przekleństwem. Gra ciągle zmusza nas do rzucania ludźmi w różne haki, urządzenia kontrolne, głośniki, wloty i wyloty maszyn itp. To jest może ciekawe do pewnego momentu, później staje się strasznie uporczywe, bo ludziki nie zawsze chcą lecieć tam gdzie chciałbym by polecieli. Gra w takich momentach puszcza metalową muzykę, i uruchamia nieskończoną liczbę przeciwników, (bo ofiary są nam potrzebne do rozwiązania różnych zagadek, których rozwiązanie ogranicza się do „ciepnij korpsem w ten wihajster”).
Liczba wykończeń powoduje, że robimy za pomocą Rayne krwawą łaźnię, w każdym odwiedzanym pomieszczeniu. Czasem, gdy śmierć jest na tyle spektakularna (lub grze się tak wydaje) uruchamia się specjalna kamera, która śledzi ostatnie sekundy życia osobnika, który np. pod wpływem wydarzeń wypadł za barierki. Miało to chyba dodać epickości do naszych działań, jednak mam wrażenie, że osiągnięto skutek przeciwny od zamierzonego. Te „wstawki” potrafią się włączyć, gdy my jeszcze jesteśmy w ostrym ogniu walki otoczeni zewsząd wrogami. Po powrocie do teatru działań od razu dostawałem solidnego kopniaka, chyba w ramach akcji „powrót do rzeczywistości”.

Dodano element platformowy. Rayne potrafi teraz przeskakiwać z jednej rury na drugą, a nawet zwisać z nich głową w dół i strzelać do uprzykrzających życie osobników. Najbardziej spektakularne jest chyba zjeżdżanie po poręczach dzięki wysokim szpilkom bohaterki, zjeżdżając można nawet wyciągnąć ostrze by ciąć w pół nieszczęśników, których mamy okazję mijać po drodze.

Wachlarz wrogów został zwiększony. Bossowie to głównie wampiry o specjalnych i unikalnych dla siebie mocach. Co sprawia, że każda walka z bossem to zupełnie inna strategia. Czasem spotkamy też nieco mocarniejsze istoty jak inne dhampiry, behemoty i inne bestie wyrwane z czeluści piekielnych.

Grafika

Gra jest mroczna, chociaż jest kilka etapów gdzie akcja dzieje się w pozornie otwartej przestrzeni. Czasami tekstury są niedbale rozłożone np. schody w budynku miewają odstępy od ściany, do których można wpaść. W niektórych pomieszczeniach znajduje się sporo szczegółów do wystroju, freski, farby, zbroje, gargulce. Zwykle jednak będziemy w dość monotonnych pomieszczeniach. Gdzie złotą nagrodę „stagnacji dekoracji” przyznaję misji w fabryce. Gdzie jedno piętro nie różni się zasadniczo od poprzedniego.

Dźwięk
Muzyka w formie elektro lub techno wpisuje się w walkę tak dobrze, że praktycznie jej nie słyszymy. Voice acting miewa kilka potknięć, np. kwestie bohaterki nagle wypowiada ktoś inny. Tchnięto nieco więcej życia we wrogów, którzy o ile jeszcze nie widzą krwawej bohaterki, żywo komentują poczynania swojej organizacji. Rayne również dostała kilka bonusowych tekstów, które rzuca przy okazji robienia bardachy. To akurat aspekt, który i w poprzedniej odsłonie wystąpił.

Podsumowanie

Bloodrayne 2 to pozycja warta polecenia fanom slasherów. Krwista, brutalna i miejscami nawet nieco obrzydliwa. Pośród tego seksowna i ostra jak żyleta bohaterka. Jednak poprzednia koncepcja, która opierała się na eliminowaniu wysoko postawionych nazistów była moim zdaniem dużo lepsza. Tym razem ścieranie się głównie z ponad naturalnymi istotami ma już nieco słabszy wydźwięk. Ponadto bohaterka w tłumie potężnych bestii dużo straciła na swojej unikalności. Bez umiejętnego posługiwania się strategią i znajomością kombinacji ciosów (szczególnie tych napełniających amunicję), będzie nam trudno zaliczyć ten tytuł. Nie mniej jest to pozycja, którą warto dodać do swojej kolekcji gier. Chociaż wątek przedstawiony w tej odsłonie zostaje ukończony to pozostawia otwartą furtkę do tworzenia kontynuacji. Nie jest niestety pewnie jak długo pozostanie graczom czekać na godną następczynię tej gry. Tymczasem seria skończyła, jako poletko dla kontrowersyjnego reżysera Uwe Bolla i jego raczej słabej, jakości towaru.

Ocena ogólna

BloodRayne 2

Xbox

Grafika
70%
Dźwięk
70%
Grywalność
70%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.