RecenzjaGame Boy Color

Driver

Loading

Dobrych parę lat temu, kiedy nikt jeszcze nie słyszał o GameCube, PlayStation 2, czy tym bardziej o X-box, na dobrego poczciwego szaraka ukazał się tytuł pod jakże wiele mówiącą nazwą – Driver. Gra jak na tamte czasy wprowadzała mnóstwo innowacji – wielkie miasto w prawdziwym 3D (GTA2 mogło się schować), szaleńcze pościgi policyjne po zatłoczonych ulicach, wydawca mający na swoim koncie taką pozycję jak Destruction Derby – jednym słowem to nie mogło nie wypalić. Jakiś czas potem Infogrames rozpoczęło pracę nad konwersją Driver`a na przenośną konsolkę Nintendo. Przyznam osobiście, że gra z „dużej konsoli” wyrwała parę dni (i nocy) z mojego życiorysu, więc z ciekawością, i pewną obawą włączyłem gierę na moim przenośnym, zielonym cudeńku.

Wzionbyś się do kiej roboty a nie grał ino na tym GemBoju.
Właśnie – robota. W Driverze wcielimy się w postać tajnego agenta, wykonującego kolejne zadania dla mafii. Jest to główny tryb gry – Undercover – kilkanaście misji, w których mamy odwalić brudną robotę – odebrać chłopaków z banku (oczywiście po napadzie), dostarczyć wóz z punktu A do B, czy też udać się w pościg za motorówką. Całą rozgrywkę spędzimy tylko i wyłącznie za kółkiem (dobrze, czy źle? – wystarczy popatrzeć na konkurencję), misje często są ograniczane, czasem więc trzeba nieźle się sprężyć, żeby się wyrobić. U dołu ekranu widnieją dwa wskaźniki – Felony oraz Damage. O ile ten drugi jest raczej oczywisty – odpowiada za uszkodzenia auta, to pierwszy może sprawić trochę kłopotów w rozszyfrowaniu. Wskazuje on jak bardzo podpadliśmy policji – im więcej go napełnimy, tym agresywniej, i w większej ilości będą nas atakowały „psy”, a co za tym idzie wzrasta poziom trudności (uwierzcie, czasem trudno pozbyć się takiego „ogona”, a na miejsce trzeba właśnie bez niego dojechać). W części misji zaczynamy z zerowym wskaźnikiem Felony, w innych „na powitanie” jest już w jakiejś części zapełniony. Oprócz głównego trybu gry, wyboru opcji, czy też możliwości jazdy po mieście, mamy dosyć ciekawy tryb – Driving Games. Składają się na niego 4 mini gierki. Checkpoint – musimy zaliczyć wszystkie checkpointy, w jak najkrótszym czasie; Get Away, ucieczka przed policją; Pursuit, tutaj my jesteśmy Sprite`m a auto przed nami pragnieniem; oraz Survival – musimy jak najdłużej przeżyć atak kilku policyjnych bryk. Jak się jeździ – bosko, widać że Infogrames przyłożył się do roboty, tutaj jazda to przyjemność, a nie męczarnia. Lewy kierunek w D-Padzie odpowiada za skręcanie w lewo, prawy w prawo, natomiast przyciski A oraz B to odpowiednio gaz i hamulec. Intuicyjność, oraz prostota – o to właśnie chodziło

Pijmy szybciej, bo się ściemnia.
Zapewne tbxx wrzuci parę wierszy niżej screeny z gry, ale wypadałoby coś napisać. Jak na możliwości GameBoya jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Wszystko jest wyraźne, kolorowe, w trakcie rozgrywki całość obserwujemy z lotu ptaka (jak w GTA). Różnorakie litery, cyfry, wprowadzenia do misji idzie bez problemu odczytać, czyli tak jak być powinno. Gra chodzi płynniutko, nie zauważyłem żadnych spowolnień, nawet w wypadku większej liczby samochodów na ekranie, jedyny minus do którego się przyczepię jest brak widocznych uszkodzeń aut, ale mały ekranik i techniczne problemy w realizacji pozwalają wybaczyć to małe niedociągnięcie.

Nie mówi się ino, ino się mówi tylko.
Oprawa audio. Wszystkie uderzenia, piski opon odgłos syren policyjnych brzmią nienagannie, zastrzeżenia natomiast budzi muzyka. Rozumiem, że mały głośniczek w GBC to nie surround na miarę Creativa, ale taka Zelda: Oracle Of Seasons, czy też Pokemony, pokazują że Kolora stać na więcej. Po prostu nie jestem w stanie słuchać jakichś zgrzytów i charczeń mających udawać muzykę. Za to niestety minus i to duży.

Dzie leziesz bucu?
Grand Theft Auto 2 czy Driver? Obie pozycje bardzo do siebie podobne i zbliżone, zarówno pod względem grafiki jak samego gameplay`u. Osobiście bardziej skłaniałbym się w stronę Driver`a. GTA2 ma jedną ale bardzo poważną wadę – chrupie. Już po paru minutach człowiek ma ochotę wyłączyć pokaz slajdów i wyrzucić carta przez okno. Moim zdaniem – Driver rządzi.

Podsumowując – gra jest bardzo dobra, trzy miasta PERFEKCYJNIE przeniesione z wersji na PSX-a (Miami, Los Angeles oraz New York, nawet misje są te same) oraz mini gierki sprawiają, że każdy miłośnik samochodów a w szczególności pościgów policyjnych znajdzie tu coś dla siebie. Niestety grę można skończyć w jeden wieczór, co może skutecznie zniechęcić potencjalnych nabywców Driver`a, sytuację jednak ratuje dodatkowy tryb Driving Games. 

Recenzja pierwotnie została opublikowana 16.04.2006 na nieistniejącym już serwisie „Nintendo Nation” (nnation.be) 

Ocena ogólna

Driver

GAME BOY COLOR

Grafika
70%
Dźwięk
60%
Grywalność
80%

Ocena ogólna: 8
Grafika: 7
Dźwięk: 6
Grywalność: 8

Autor

Komentarze

  1. „Nintendo Nation” pamiętam 😉 Recka nadal trzyma fajny poziom, sama gra to trochę nie moje klimaty ale podziwiam jakość portu.

  2. Przeczytałem tę ręckę i poczułem się staro 😀 Tbxx, widzę że w archeologa się bawisz. Jedno się przez te wszystkie lata nie zmieniło – w dalszym ciągu Drivera polecam z czystym sumieniem

  3. Super ze reka nie przepada i znalazla swoje miejsce na retroage. Przyznam sie szczerze ze nie widzialem o tej wersji na Game Boya, ale ja ogolnie z handheldami to tak na bakier. Sama recka fajna, zawsze to milo czegos nowego sie dowiedziec 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.